Sześć tysięcy śmiertelnie przerażonych Kenijczyków uciekło do kościoła w mieście Eldoret w zachodniej Kenii. Pomaga im czterech księży: dwóch Polaków, Indonezyjczyk i proboszcz ze Słowacji. Wszyscy są zagrożeni śmiercią.
Jeden z sąsiednich kościołów protestanckich już poszedł z dymem. Razem z ludźmi, którzy się w nim schronili. Stało się to w Nowy Rok. Wśród ponad pięćdziesięciu spalonych żywcem ludzi były kobiety i dzieci. – U nas kobiety z dziećmi nocują w kościele i parafialnej szkole. A mężczyźni przez całą noc pilnują ogrodzenia – mówi ojciec Stanisław Róż, werbista, który od miesiąca pracuje na zastępstwie w Eldoret. – Najgorzej jest nocami. Raz ktoś nie wytrzymał napięcia i zaczął histerycznie krzyczeć. Wybuchła panika, bo ludzie myśleli, że już przyszli nas mordować – relacjonuje. Większość nieszczęśników stłoczonych w zabudowaniach parafii ojców werbistów nie ma dokąd wracać. Sąsiedzi spalili im już domy.
Przyspawani do władzy
Jak to możliwe, że przemoc i mord rozlały się właśnie po Kenii, kraju uważanym dotąd za bardzo stabilny jak na afrykańskie standardy? – Poszło o „przyspawanie do władzy” obecnego prezydenta – ocenia ojciec Adam Wąs, werbista, który pracował w Kenii w latach 90. – To tutaj prawidłowość, że taka niemoc oddania władzy przeradza się w walki plemienne – dodaje. Przyspawany do władzy prezydent to Mwai Kibaki, z największego w Kenii plemienia Kikuju. Wygrał właśnie po raz kolejny wybory, pomimo że sondaże dawały przewagę jego rywalowi, kandydatowi opozycji Railowi Odindze z plemienia Luo. Opozycja twierdzi, że głosowanie zostało sfałszowane. Także Komisja Europejska i USA wyraziły wątpliwości co do uczciwości tych wyborów. Według obserwatorów z Unii Europejskiej, wyniki nie zgadzają się z liczbą oddanych głosów. Kiedy więc ogłoszono zwycięstwo dotychczasowego prezydenta, rozwścieczeni zwolennicy opozycji wyszli na ulicę. Niestety, wyszli z maczetami w dłoniach. Mordowali swoich sąsiadów z ludu Kikuju, plemienia prezydenta. Kenię zasnuły dymy z podpalonych domów, sklepów, stacji benzynowych, samochodów. Krew polała się w stolicy, Nairobi, oraz na zachodzie kraju, gdzie Kikuju są w mniejszości. Pod koniec zeszłego tygodnia w Kenii było już ponad trzysta ofiar i około stu tysięcy uchodźców.
Jesteś Kikuju? Zginiesz
Wyjście na ulicę stało się dla Kikuju śmiertelnie niebezpieczne. Mimo to jednak mężczyźni koczujący przy kościele ojców werbistów w Eldoret wychodzą na miasto w ciągu dnia. – Ryzykują życie. Ale idą, żeby znaleźć coś do jedzenia – mówi ojciec Stanisław Róż. – Na terenie naszej parafii już około 30 osób zostało zamordowanych. Panuje głód, bo drogi do miasta są odcięte. Dopiero ostatnio otwarto w mieście dwa albo trzy sklepy. Chcieliśmy coś tam kupić, ale na miejscu był tłum i wszystko zostało wykupione. Dobrze, że przy kościele mamy przynajmniej trochę wody – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.
Nie doznał jednak złamania - zapewnia biuro prasowe Stolicy Apostolskiej.