Zaprośmy Jezusa do naszego życia

Powiedzmy Mu bez lęku o problemach społecznych i kościelnych naszych czasów” – zachęcił Ojciec Święty w rozważaniu przed modlitwą „Anioł Pański” 2 stycznia, w II niedzielę po Narodzeniu Pańskim.

 Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Ewangelia dzisiejszej liturgii proponuje nam piękne zdanie, które zawsze odmawiamy na „Anioł Pański”, a które samo w sobie ukazuje nam sens Bożego Narodzenia: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Te słowa, jeśli się nad nimi zastanowić, zawierają w sobie paradoks. Łączą ze sobą dwie przeciwstawne rzeczywistości: Słowo i ciało. „Słowo” wskazuje, że Jezus jest odwiecznym Słowem Ojca, nieskończonym, istniejącym od zawsze, przed wszystkimi rzeczami stworzonymi. „Ciało” natomiast wskazuje właśnie na naszą rzeczywistość stworzoną, kruchą, ograniczoną, śmiertelną. Przed Jezusem istniały dwa odrębne światy: niebo przeciwstawione ziemi, nieskończoność przeciwstawiona skończoności, duch przeciwstawiony materii. A w Prologu Ewangelii św. Jana jest jeszcze jedna opozycja, jeszcze jeden dwumian: światłość i ciemność (por. w. 5). Jezus jest światłością Boga, który wszedł w ciemności świata. Bóg jest światłością: w Nim nie ma żadnej nieprzejrzystości; w nas natomiast jest wiele ciemności. Teraz, z Jezusem, spotykają się światło i ciemność: świętość i wina, łaska i grzech. Wcielenie Jezusa jest miejscem spotkania między Bogiem a ludźmi, spotkania między łaską a grzechem.

Co Ewangelia chce ogłosić poprzez te antynomię? Wspaniałą rzecz: Boży sposób działania. W obliczu naszej słabości, Pan się nie wycofuje. Nie pozostaje w swej szczęśliwej wieczności i w swej nieskończonej światłości, lecz staje się bliskim, staje się ciałem, zstępuje w ciemność, zamieszkuje obce Mu krainy. A dlaczego to czyni Bóg, dlaczego zstępuje do nas. Czyni to, ponieważ nie pogodził się z faktem, że możemy się zagubić, oddalając się od Niego, od wieczności, od światła. Oto dzieło Boga: wkracza między nas. Jeśli uważamy się za niegodnych, to Go nie powstrzymuje, przychodzi. Jeśli Go odrzucamy, On niestrudzenie nas szuka. Jeśli nie jesteśmy gotowi i dobrze dysponowani, aby Go przyjąć, On i tak woli przyjść. A jeśli zamkniemy Mu drzwi przed nosem, On czeka, to cecha dobrego pasterza. To najpiękniejszy obraz Dobrego Pasterza, Słowo, które stało się ciałem, aby dzielić nasze życie. Jezus jest Dobrym Pasterzem, którzy wychodzi by nas szukać tam, gdzie jesteśmy: w naszych problemach, w naszej nędzy, tam On przychodzi.

Drodzy bracia i siostry, często trzymamy się z dala od Boga, ponieważ myślimy, że nie jesteśmy Go godni z innych powodów. I jest to prawda. Ale Boże Narodzenie zaprasza nas do spojrzenia na sprawy z Jego punktu widzenia. Bóg pragnie przyjąć nasze ciało. Jeśli twoje serce wydaje się zbyt skażone złem, zbyt nieuporządkowane, nie zamykaj się, nie bój się. On przychodzi. Pomyśl o stajence w Betlejem. Jezus tam się narodził, w tym ubóstwie, aby ci powiedzieć, że nie boi się nawiedzić twojego serca, zamieszkać w twoim nieuporządkowanym życiu. Zamieszkać. To jest czasownik użyty dzisiaj w Ewangelii, aby określić tę rzeczywistość: wyraża on całkowite dzielenie się, wielką zażyłość. Tego właśnie chce Bóg: chce przebywać z nami. Pragnie w nas mieszkać, a nie trwać daleko.

A my – stawiam pytanie sobie, wam, wszystkim - czy chcemy uczynić dla Niego miejsce? W słowach tak – nikt nie powiedzieć „nie”. Ale czy konkretnie? Być może są pewne aspekty życia, które zachowujemy dla siebie, na wyłączność, albo wewnętrzne miejsca, gdzie boimy się, że wejdzie Ewangelia, gdzie nie chcemy stawiać Boga pośrodku. Dziś zapraszam Cię do bycia konkretnymi. Jakie są wewnętrzne rzeczy, które według mnie nie podobają się Bogu? Jaka jest przestrzeń, którą trzymam tylko dla siebie i nie chcę, aby Bóg tam przychodził? Niech każdy z nas będzie konkretny i odpowie sobie na to pytanie. „Tak, tak, chciałabym, żeby Jezus przyszedł, ale nie chcę, żeby dotykał tego, i tego, nie, i tego...”. Każdy ma swoje grzechy - nazwijmy je po imieniu - a On nie boi się naszych grzechów: przyszedł, aby nas uzdrowić. Przynajmniej pokażmy Mu, pozwólmy Mu zobaczyć grzech. Bądźmy odważni, powiedzmy: „Panie, jestem w takiej oto sytuacji, nie chcę się zmienić. Ale Ty, proszę, nie oddalaj się za bardzo”. To dobra modlitwa. Bądźmy dziś szczerzy.

W tych dniach Bożego Narodzenia dobrze będzie nam przyjąć Pana właśnie tam. Jak? Na przykład zatrzymując się przed szopką, ponieważ pokazuje ona Jezusa przychodzącego, aby zamieszkać w całym naszym konkretnym, zwyczajnym życiu, w którym nie dzieje się dobrze, w którym jest wiele problemów - niektóre z naszej winy, niektóre z winy innych - i przychodzi Jezus. Widzimy ciężko pracujących pasterze, Herod grożący niewinnym, wielka bieda... Ale pośród tego wszystkiego, pośród tak wielu problemów - a także pośród naszych problemów - jest Bóg, który chce mieszkać z nami. I czeka, abyśmy przedstawili Mu nasze sytuacje, to, czym żyjemy. Dlatego przed szopką porozmawiajmy z Jezusem o naszych konkretnych sytuacjach. Zaprośmy Go oficjalnie do naszego życia, szczególnie w ciemne miejsca: „Spójrz, Panie, tam nie ma światła, nie ma prądu, ale proszę, nie dotykaj, bo nie mam ochoty wychodzić z tej sytuacji”. Mów jasno, konkretnie. Ciemne obszary, nasze „wewnętrzne stajnie” – każdy z nas je ma. Powiedzmy Mu bez lęku o problemach społecznych i kościelnych naszych czasów, problemach osobistych, nawet tych najokropniejszych: Bóg uwielbia mieszkać w naszej stajence.

Niech Matka Boża, w której Słowo stało się ciałem, pomoże nam pielęgnować większą zażyłość z Panem.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg