W muzeum w rodzinnym domu Jana Pawła II czas jakby inaczej się toczył. I nie tak bardzo uciekał, lecz raczej człowieka gonił. Czy po to, żeby ten lepiej zrozumiał, że „wieczność czeka”?
16 października 1978 roku. O godzinie 13.45 na szczycie najwyższej góry świata, Mount Everestu, stanęła polska himalaistka Wanda Rutkiewicz. Trzy i pół godziny później kardynał z Krakowa Karol Wojtyła zapisze w swoim notatniku: „17.15. Jan Paweł II”. Niebawem ukaże się w oknie bazyliki i pobłogosławi świat. Trochę ponad pół roku później spotkają się. Ona przekaże papieżowi kamień z Mount Everestu. Kiedy w westybulu pałacu krakowskich biskupów Jan Paweł II do niej podejdzie, odda mu standardowy ukłon, przyklękając. Ojciec Święty podniesie ją ze słowami, że ludzie gór witają się, stojąc. To w czasie tego spotkania papież otrzyma symboliczny kamień i powie: „Dobry Bóg zechciał, że tego samego dnia oboje weszliśmy tak wysoko”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Serce papieża dobrze znosi terapię zastosowaną w związku z obustronnym zapaleniem płuc.
Środa jest szóstym dniem pobytu 88-letniego Franciszka w Poliklinice Gemelli.
Franciszek jest jednak w dobrym nastroju – stwierdza Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.
Papież zmaga się z polimikrobiologiczną infekcją dróg oddechowych.