70 metrów zdrowasiek

Dzieci zaprosiły Ojca świętego na dywanik – zawołał komentator spotkania z papieżem w Ludźmierzu. Odpowiedziała mu salwa śmiechu z 12 tysięcy gardeł.

— Tak! Chodnik uszyty z tysięcy małych dywaników, które utkały dzieci z całej Polski! — kontynuował prowadzący.

Rzeczywiście — po stopniach ołtarza, od stóp cudownej figury Matki Bożej aż pomiędzy sektory spływała długa wstęga najdziwniejszej na świecie tkaniny. Na każdym metrze kwadratowym dziesiątki koncepcji, zestawienia kolorystyczne zdolne przyprawić nazbyt uważnego obserwatora o oczopląs. Wszędzie wzorki, zygzaki, serduszka. Co kawałek dywanik z podpisem autora, gdzieniegdzie dedykacja w stylu „Ojcu Świętemu - Jarek", „Dla kochanego Ojca Świętego Madzia lat 7'.

- To jest dopiero coś! - zachwycały się trzy panie przyglądające się pracom przy ołtarzu. — Takie coś trzeba robić, a nie tam jakieś te, jak im tam, sejmy dziecięce! To jest piękne!

Było czym się zachwycać. Akcja ogłoszona przez „Małego Gościa Niedzielnego” przyniosła nadspodziewany wynik. Do redakcji przez cały miesiąc spływały z całej Polski wspaniałe okazy dziecięcego rękodzieła, często opatrzone listami.

„Żeby tylko Ojciec Święty przeszedł się po moim dywaniku, bardzo się O to modlę" — emocjonował się w liście ośmioletni Jaś. Kasia z Krakowa napisała: „Nie bardzo mi się ten dywanik udał, ale bardzo się starałam i dużo się namodliłam".

Jedynym, a za to bardzo istotnym, warunkiem towarzyszącym tkaniu dywanika było odmówienie w intencji Ojca Świętego przynajmniej jednego „Zdrowaś Maryjo". Z listów wynika, że wiele dzieci nie poprzestało na jednej zdrowaśce. Często odmawiały cały Różaniec, w dodatku razem ze swoim rodzeństwem i rodzicami.

Zadania połączenia wszystkich dywaników w jeden chodnik podjęły się dziewczęta ze szkoły odzieżowej w Katowicach. W wyniku ich pracy powstał dywan długości 70 metrów.

Symbolika modlitewnego dywanu wzbogaciła się jeszcze dzięki miejscu, w którym został on rozłożony, w Ludźmierzu bowiem Papież odmówić miał z zebranymi tłumami modlitwę różańcową.

Jedynym problemem było takie ułożenie chodnika, żeby Ojciec Święty przeszedł po nim, a nie obok niego. Nie było to proste z racji usytuowania ołtarza. Na szczęście plan się powiódł. Podjeżdżający z tyłu papamobile zatrzymał się dokładnie w miejscu, gdzie zaczynał się dywan. Marzenie dzieci spełniło się — Jan Paweł II stąpał po zrobionej przez nie tkaninie. Nie tylko zresztą stąpał - również klęczał na niej, prowadząc modlitwę różańcową u stóp uśmiechniętej Madonny. Wzroku nie stracił, mimo że w czasie nabożeństwa miał dywaniki stale przed oczyma. Po skończonym nabożeństwie zaczęło kropić, a nad placem na kształt ogromnej bramy rozciągnęła się wspaniała tęcza, której końce tonęły gdzieś w wiwatującym, rozedrganym tłumie.

Nie można było wyobrazić sobie lepszego zakończenia tego spotkania Następcy św. Piotra z ludem Podhala, ludem który wielokrotnie dowiódł mu swojej wierności i miłości. Dowiódł czynami, a nie tylko słownymi deklaracjami. Nasz „małogościówy" dywan dobrze wpisał się w symbolikę tego wydarzenia, ponieważ modlitwa tysięcy dzieci to też przecież czyn i to niebagatelny. Na dodatek został on potwierdzony i uzewnętrzniony za pomocą nitek połączonych w tkaninę. To niezwykły prezent - mówili ludzie stojący tłumnie wokół.

- Zostawcie nam trochę. Będziemy ten dywan pokazywać pielgrzymom s mówił po spotkaniu proboszcz sanktuarium, ks. Tadeusz Juchas. Zostawiliśmy. Reszta jest na razie, u nas. Ale dziecięce modlitwy poszły w ślad za Papieżem i wierzymy, że będą go wspierały w jego trudnej drodze.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama