Sto lat temu nuncjusz Ratti przyjechał na Górny Śląsk, aby jako papieski komisarz nadzorować życie religijne podczas plebiscytu. Misja okazała się trudniejsza, niż mógł przypuszczać.
W czerwcu 1920 r. Opole przeżywało niezwykłe dni. 8 czerwca przyjechał tu nuncjusz apostolski w Warszawie abp Achille Ratti jako papieski komisarz dla terenów plebiscytowych. Polacy oczekiwali na jego przyjazd z nadziejami, Niemcy z rezerwą. Fakt, że reprezentował Stolicę Apostolską w Warszawie, budził u nich obawę, czy będzie bezstronnie oceniał wydarzenia na Górnym Śląsku. On sam wiedział, że musi uważać na każde słowo i gest. Zwracano mu na to uwagę w instrukcjach, jakie przed wyruszeniem na Śląsk otrzymał z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. Już wiosną 1920 r. odwiedzał tereny plebiscytowe na Górnym Śląsku oraz przebywał we Wrocławiu, gdzie spotkał się z biskupem wrocławskim kard. Adolfem Bertramem. W Opolu zatrzymał się do 20 czerwca na probostwie parafii Świętego Krzyża u ks. Józefa Kubisa, Ślązaka, uchodzącego za zwolennika opcji niemieckiej. Wzbudziło to niepokój polskich działaczy. Uzasadniając ten wybór, w raporcie dla sekretarza stanu kard. Pietro Gasparriego abp Ratti napisał, że chodziło mu o zrównoważenie wrażenia, że jego misja będzie jednostronnie sprzyjać polskiej stronie.
Rozstrzygnąć ma plebiscyt
Zapisana w traktacie wersalskim w czerwcu 1919 r. decyzja o zorganizowaniu na Górnym Śląsku plebiscytu była próbą znalezienia kompromisowego rozwiązania polsko-niemieckiego sporu o to terytorium. Porządku w trakcie przygotowań do niego pilnowały wojska francuskie, angielskie i włoskie, a nadzór cywilny sprawowała Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa z siedzibą w Opolu. Obie strony powołały swoje komisariaty plebiscytowe. Polskim w Bytomiu kierował Wojciech Korfanty, niemieckim w Katowicach – Kurtes-Urbanek.
Tereny plebiscytowe należały do diecezji wrocławskiej, na której czele stał kard. Adolf Bertram. Pochodził z Hildes- heim, miasta nieopodal Hamburga, gdzie w 1906 r. został biskupem. Miał opinię sprawnego administratora, a co najważniejsze, cieszył się zaufaniem władzy, która wysunęła go w 1914 r. na urząd biskupa wrocławskiego. W czasie wojny w 1916 r. papież Benedykt XV powołał go do kolegium kardynalskiego. Zarządzał jedną z największych diecezji w Europie. Obejmowała ona, poza Górnym i Dolnym Śląskiem oraz Śląskiem Cieszyńskim, delegaturę berlińską, czyli tereny Marchii Brandenburskiej i Pomorskiej. Po zakończeniu wojny bardziej obawiał się rewolucji społecznej aniżeli polskiej irredenty. Gdy w Wersalu zapadła decyzja o przeprowadzeniu plebiscytu na Górnym Śląsku, zdecydowanie wspierał opcję niemiecką. Duchowieństwo górnośląskie nie było jednorodne w swych sympatiach politycznych. Większość proboszczów była orientacji proniemieckiej albo unikała zaangażowania politycznego. Było to konsekwencją tego, że Górnoślązaków o wyraźnie polskich przekonaniach wysyłano na odległe parafie poza Śląsk. Zwolennikami opcji polskiej byli natomiast często wikarzy. Ich poglądy kształtowały się podczas studiów we Wrocławiu, gdzie aktywnie działały tajne organizacje polskie. Wielu z nich włączyło się w działalność plebiscytową, m.in. w ramach Wydziału Kościelnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego. Księża działali także w niemieckich strukturach plebiscytowych.
Między Warszawą a Wrocławiem
W Watykanie zdawano sobie sprawę z tego, że agitacja plebiscytowa podzieli katolików na Górnym Śląsku. Aby złagodzić te podziały, zdecydowano się oddelegować tam specjalnego wysłannika. Został nim nuncjusz w Warszawie, którego 20 marca 1920 r. mianowano papieskim komisarzem plebiscytowym na terenach Górnego Śląska, Warmii i Mazur. Jedną z pierwszych spraw, którymi musiał się zająć, był postulat polskiego rządu, podzielany przez polskich biskupów i część górnośląskiego duchowieństwa, aby wyłączyć tereny plebiscytowe spod jurysdykcji biskupa wrocławskiego i przekazać je osobnej komisji apostolskiej. Oznaczałoby to jednak zakwestionowanie uprawnień biskupa wrocławskiego, do czego nie było podstaw. Arcybiskup Ratti musiał działać ostrożnie. Rangę kard. Bertrama podnosił jego wybór w 1920 r. na przewodniczącego niemieckiego episkopatu. Miał spore wpływy w Kurii Rzymskiej i cieszył się zaufaniem nuncjusza w Monachium abp. Eugenio Pacellego (późniejszego papieża Piusa XII).
Obaj nuncjusze reprezentowali odmienny pogląd na sytuację na Górnym Śląsku.
Ratti był przekonany o historycznej roli Kościoła w Polsce w tej części Europy. Wspierał działania na rzecz umocnienia polskiej państwowości, także w kontekście szalejącej na Wschodzie rewolucji bolszewickiej. Po kilku pobytach na Górnym Śląsku zrozumiał, jak trudno będzie Polakom w ciągu kilku miesięcy uporać się z konsekwencjami tworzonych tu przez pokolenia niemieckich wpływów, nie tylko w gospodarce i administracji, ale także w mentalności, kulturze i hierarchii społecznej. Rzetelnie informował o tym Stolicę Apostolską w swych raportach.
Inna była ocena Pacellego. Świetnie znający język, podziwiający niemiecką kulturę nuncjusz w Monachium był przekonany, że silne Niemcy są niezbędnym składnikiem równowagi w Europie po Wielkiej Wojnie. Ze zrozumieniem wysłuchiwał więc argumentów kard. Bertrama za tym, że utrata Górnego Śląska wzmocni nastroje rewizjonistyczne i rewolucyjne w Niemczech, destabilizując i tak chwiejną równowagę w tym kraju.
Przerwana wizytacja
W Opolu abp. Rattiego uroczyście przyjęła Międzysojusznicza Komisja z jej przewodniczącym – francuskim generałem Henri Le Rondem. W oficjalnych wystąpieniach papieski komisarz posługiwał się językiem łacińskim, a jego wypowiedzi były tłumaczone na polski i niemiecki. Wiele jeździł zarówno po przemysłowej, jak i rolniczej części Górnego Śląska. Przyjmował kolejne delegacje polskie i niemieckie, cierpliwie wysłuchiwał skarg na szowinizm i nietolerancję drugiej strony. Sprzeciwił się pomysłowi kard. Bertrama, który zapragnął rozpocząć wizytację kanoniczną na terenach plebiscytowych, co oczywiście wykorzystałaby strona niemiecka w swej agitacji. Pobyt na Górnym Śląsku zaplanowany na dłuższy czas musiał jednak skrócić. Bolszewicy zbliżali się do Warszawy i nuncjusz wrócił na swój posterunek do stolicy, gdzie trwał, dodając ducha jej mieszkańcom w najbardziej krytycznych momentach Bitwy Warszawskiej. Po jej zakończeniu wrócił na Górny Śląsk. Zastał tam nową, jeszcze trudniejszą dla siebie sytuację. Drugie powstanie śląskie, które wybuchło, gdy przebywał w Warszawie, przyniosło nowe ofiary i rozbudziło jeszcze więcej emocji po obu stronach. Polscy duchowni coraz bardziej natarczywie domagali się, aby wydał dokument ograniczający władzę biskupa wrocławskiego na terytorium plebiscytowym, czemu kard. Bertram stanowczo się sprzeciwiał. Zaufanie do papieskiego komisarza tracili powoli jedni i drudzy. We wrześniu 1920 r. abp Ratti po raz ostatni był na Górnym Śląsku i we Wrocławiu. Kilka tygodni później nastąpiła katastrofa.
Dekret kard. Bertrama
21 listopada 1920 roku kard. Bertram wydał dekret zakazujący księżom głoszenia kazań zawierających elementy propagandy plebiscytowej bez zgody proboszczów. Dekret uderzał w kapłanów o polskich przekonaniach, a faworyzował proboszczów, przeważnie opcji niemieckiej. Zakaz obejmował także księży przybywających na tereny plebiscytowe z innych diecezji, a więc głównie Polaków. Dotyczył nie tylko kościołów, ale również szkół oraz salek parafialnych. Zarządzenie wywołało powszechne oburzenie wśród propolsko nastawionej części mieszkańców Górnego Śląska oraz protesty władz w Warszawie. Odpowiedzialnością za dekret obarczono abp. Rattiego, gdyż kard. Bertram podkreślał, że ogłosił go za przyzwoleniem Stolicy Apostolskiej. Arcybiskup Ratti znalazł się w bardzo niezręcznej sytuacji. Nieoficjalnie przekonywał, że o dekrecie nic nie wiedział, ale publicznie musiał milczeć, gdyż takie otrzymał polecenie od kard. Gasparriego. Dopiero później okazało się, że kard. Bertram rzeczywiście konsultował dekret z Watykanem, ale za pośrednictwem nuncjusza Pacellego. W atmosferze skandalu, jaki wybuchł po publikacji dekretu biskupa wrocławskiego, 24 listopada 1920 r. abp Ratti został odwołany z urzędu komisarza plebiscytowego. Jego następcą został 8 grudnia 1920 r. ks. prał. Giacomo Battista Ogno-Serra, dotychczasowy chargé d’affaires nuncjatury w Wiedniu.
Zaufania polskich elit politycznych nuncjusz Ratti już nie odzyskał. W czerwcu 1921 r. opuścił Warszawę. Po powrocie do Włoch został arcybiskupem Mediolanu i kardynałem, a 6 lutego 1922 r. podczas konklawe po śmierci Benedykta XV wybrano go na papieża. Przyjął imię Pius XI. Do śmierci w 1939 r. żywił przekonanie, że Polska jest forpocztą łacińskiej cywilizacji na Wschodzie, a Zachód nie uświadamia sobie powagi komunistycznego zagrożenia.•
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Nie można pozwolić, by Morze Śródziemne stało się cmentarzem.”
„Pan wyciąga rękę, aby nas podnieść, gdy sięgając dna powierzymy się Jemu w szczerości serca.”
Franciszek kontynuuje cykl katechez na temat pasji ewangelizacyjnej uczniów Chrystusa.