Papież w kraju podziałów

Po wizycie w Chile Franciszek przybywa do Peru – kraju pełnego kontrastów, z bardzo podzielonym społeczeństwem. Hasło tej pielgrzymki „Zjednoczeni w nadziei” opisuje więc raczej wyzwanie niż stan obecny.

Od fiesty do fiesty

Niestety, wielu mieszkańców Peru chodzi do kościoła „od fiesty do fiesty”. Zbierają się tłumnie, gdy jest zamówiona intencja, np. w rocznicę ślubu albo za zmarłego, natomiast na niedzielnej Eucharystii w mniejszych miejscowościach często pojawia się kilka osób. Można ubolewać, że dla sporej części Peruwiańczyków ważniejsze od pełnego uczestnictwa w Eucharystii okazuje się pokropienie wodą święconą, ilość feretronów niesionych podczas procesji albo uczta urządzana na cmentarzu po Mszy za zmarłego. Ale latynoska mentalność, która domaga się namacalnych symboli, wcale nie oznacza braku głębokiej religijności. W niesienie figury świętego czy ozdabianie kościoła kwiatami Peruwiańczycy wkładają naprawdę całe serce. Jak podkreśla kardynał Cipriani, Franciszkowi leży na sercu ich ludowa pobożność. – Prosił, by ją rozwijać, bo dla naszego ludu jest ona bardzo ważna, zwłaszcza kult Matki Bożej i kult krzyża – relacjonował arcybiskup Limy rozmowę papieża z peruwiańskimi biskupami, którzy w zeszłym roku przybyli do stolicy z wizytą ad limina Apostolorum.

Dodać należy, że w miastach, gdzie działa wiele kościelnych wspólnot, świadomość religijna jest znacznie większa. Miasta zmagają się natomiast z innymi problemami. Nieprzypadkowo papież odwiedzi w Puerto Maldonado dom dla dzieci ulicy o wdzięcznej nazwie Principito (Mały Książę). Chce bowiem zwrócić uwagę na problem biedy, która niekoniecznie polega na braku środków do życia. Najgorsza jest bieda moralna, niezdolność do wydostania się ze złego środowiska. Kiedy dorasta się w domu, gdzie normą są alkoholizm, narkotyki, kradzieże czy przemoc seksualna, przerwać błędne koło jest bardzo trudno. – Ośrodki dla nieletnich są przepełnione, a nauczyciele i wychowawcy często nadużywają w nich władzy – komentuje Magdalena Tlatlik, przywołując przykład stołecznego ośrodka dla młodocianych przestępców „Maranguita” w dzielnicy San Miguel. Młodzież z tego ośrodka podpaliła w 2017 r. centrum Limy, by okazać bunt wobec maltretowania przez pracowników.

U źródła wielu z tych problemów leży permanentny kryzys rodziny, z którym zmaga się zresztą niemal cała Ameryka Południowa. Rodziny niepełne, patchworkowe, dzieci nieznające swoich ojców – to tutaj norma. Do tego dochodzi seksualne wykorzystywanie małoletnich, na które przyzwolenie daje nawet państwo. Kilka lat temu Trybunał Konstytucyjny Peru zezwolił bowiem osobom dorosłym na stosunki seksualne z małoletnimi w wieku 14–18 lat. Ma to prawdopodobnie związek z lobbingiem koncernów produkujących środki antykoncepcyjne.

Potrzeba pokrzepienia

Tutejszy Kościół też musi się zmierzyć z oskarżeniami o nadużycia seksualne. Ostatnio wytoczono je Luisowi Figariemu, założycielowi katolickiej Sodalicji Życia Chrześcijańskiego. Mimo wewnętrznych problemów, tutejszy Kościół zdecydowanie występuje w obronie życia i rodziny. Do niedawna aborcja była w kraju zabroniona, z wyjątkiem przypadków zagrożenia życia matki. Niestety, choć znaczna większość Peruwiańczyków sprzeciwiała się jej legalizacji, władze, pod naciskiem międzynarodowych organizacji, wprowadziły pojęcie „aborcji terapeutycznej”. Ta zmiana spowodowała, że lekarze mogą teraz zabijać dzieci nienarodzone pod jakimkolwiek pretekstem związanym z problemami zdrowotnymi kobiety. Wyrazem protestu wobec takiego prawa był m.in. Marsz dla Życia w Limie w marcu 2015 r., który, wspierany przez papieża, zgromadził pół miliona ludzi. Jeszcze więcej, bo aż półtora miliona Peruwiańczyków, demonstrowało w zeszłym roku przeciwko planom wprowadzenia pojęć z ideologii gender do edukacji najmłodszych.

Innym poważnym problem społecznym są skutki wielkiej powodzi, która dotknęła kraj w ubiegłym roku. – Właśnie w Trujillo, portowym mieście na północy kraju, do którego papież udaje się w sobotę, doszło do wdarcia się lawin błotnych podczas deszczów wywołanych działaniem morskiego prądu El Niño. Papieska wizyta w tym miejscu jest więc zapewne gestem solidarności – komentuje o. Dariusz Robert Mazurek, franciszkanin pracujący w Limie. Trujillo, stolica jednego z najbiedniejszych regionów La Libertad, to również miejsce znane z przemocy i narkotykowych mafii. Z drugiej strony, ze względu na liczne adoracje Najświętszego Sakramentu, zostało ono niedawno obwołane „stolicą Eucharystii”.

Do nękających Peru problemów dochodzi jeszcze niewyjaśniony los tysięcy osób, które zaginęły w czasach militarnych działań terrorystów Świetlistego Szlaku. W wyniku wojny domowej, rozpoczętej w 1980 r., zginęło ok. 70 tys. osób. Ofiarami zbrodniczej sekty są m.in. niedawno beatyfikowani polscy franciszkanie – ojcowie Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski. Przykład zakonników, którzy przez wiarę i miłość jednoczyli ludzi na terenach ogarniętych konfliktem, pozostaje wymownym znakiem nadziei dla tego narodu. – Hasło wizyty „Zjednoczeni w nadziei” brzmi bardziej jak wyzwanie, modlitwa o jedność, niż stwierdzenie faktu zjednoczenia – podkreśla o. Mazurek.

– Papież spotka lud, który potrzebuje pokrzepienia w owej nadziei – dodaje Magdalena Tlatlik. – Potrzeba słów do najbardziej pokrzywdzonych, najprostszych, najuboższych, do tych, którzy nie skończyli szkół podstawowych, ale i do tych, którzy zajmują wysokie stanowiska w Peru; którzy są skorumpowani i wzbogacają się na skrajnym ubóstwie innych. Zadaniem papieża jest zbliżyć „rozum” rządzących do „serc” ludu, by możliwa była współpraca i ustała przemoc.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama