Papież Franciszek w czwartek, w ostatnim dniu wizyty w Chile spotkał się z dwiema osobami - krewnymi ofiar reżimu Augusto Pinocheta w latach 70. Osoby te przekazały papieżowi list.
Do spotkania doszło w sanktuarium maryjnym w mieście Iquique na północy kraju. Jedną z osób, które rozmawiały z papieżem, jest - jak podał Watykan - Hector Marin Rosset. Jego brat został porwany 28 września w 1973 roku i tego samego dnia zmarł w Iquique.
Watykańskie biuro prasowe poinformowało, że Rosset mówił Franciszkowi o swej wdzięczności dla chilijskiego Kościoła katolickiego za jego działalność na rzecz krzewienia i obrony praw człowieka.
Brat ofiary reżimu powiedział, że w przekazanym papieżowi liście opisał starania podejmowane przez rodziny poszukujące swych bliskich, zaginionych w tamtych latach, których los dotąd jest nieznany. "Poprosiłem też papieża, aby wystosował apel do sił zbrojnych i rządu Chile o współpracę w tej humanitarnej krucjacie, która pozwoli nam odzyskać tak bardzo potrzebny spokój duchowy" - dodał Rosset.
Po zakończeniu wizyty w Chile Franciszek udał się w czwartek do stolicy Peru, Limy, gdzie wylądował o 23:20 czasu polskiego. Oficjalne spotkania w Peru rozpoczną się w piątek od rana, czyli - wg czasu polskiego - o 14:30.
Papież w przesłaniu do biskupa Hiroszimy w 80 rocznicę jej atomowego zbombardowania.
Są widocznym i konkretnym wyrazem chrześcijańskiej nadziei, jedności i pojednania na kontynencie.
Zginęło co najmniej 68 osób. Wielu uznaje się za zaginionych.
Trzy czwarte badanych widzi w nim przede wszystkim „posłańca pokoju”.
W spotkaniu uczestniczyło ponad milion młodych z całego świata.
„Moi młodzi bracia i siostry, jesteście znakiem, że inny świat jest możliwy" (dokumentacja)