Na trzy dni przed wizytą Franciszka w Chile, rozpoczynającą się 15 stycznia, w Santiago doszło do gwałtownych zamieszek i protestów przeciw temu wydarzeniu. Między innymi manifestanci zajęli nuncjaturę apostolską, skąd po ponad pół godzinie usunęła ich policję, oraz obrzucono bombami domowej roboty cztery kościoły w różnych punktach stolicy. Protestowano przede wszystkim przeciw zbyt wysokim, według manifestantów, wydatkom związanym z wizytą papieża.
Siedzibę watykańskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego, które będzie rezydencją Ojca Świętego przez cały czas jego pobytu w tym kraju, okupowała grupa członków stowarzyszenia Andha Chile, kierowanego przez byłą kandydatkę na urząd prezydencki Roxanę Mirandę. Organizacja ta ma charakter populistyczny, a znaczną część jej członków stanowią bezrobotni i bezdomni. Za ich działaniami stoją problemy nie polityczne czy religijne, ale finansowe.
„Tu, w Chile panuje bieda, pedofilia, zabójstwa i nikt nic nie ma, ale wydaje się miliony na osobistość religijną” – napisała Miranda na Twitterze. Zapowiedziała, że zajęcie nuncjatury to dopiero początek walki. Wrzuciła również do internetu filmik, pokazujący, jak funkcjonariusze sił bezpieczeństwa wchodzą do placówki watykańskiej, mimo oporu manifestantów. W 30 minut później w sieci pojawił się nowy film z informacją, że protestujący zostali zatrzymani i przesłuchiwani na posterunku policyjnym w stołecznej dzielnicy Providencia.
Według nie do końca potwierdzonych danych koszty związane z wizytą papieża wyniosły ok. 10 mln pesos (ok. 57,4 tys. zł), z czego 70 proc. wydzielił rząd, a resztę Kościół.
Równolegle do akcji w nuncjaturze w kilku miejscach Santiago doszło do podpaleń (lub usiłowania podpalenia) czterech kościołów. Trzy z nich zostały poważnie uszkodzone, przede wszystkim ich bramy wejściowe i frontony. Jeden zamach udało się udaremnić, gdy przed sanktuarium Chrystusa Ubogiego znaleziono butelkę z benzyną.
Kapłan, posługujący w jednej z zaatakowanych świątyń, powiedział w miejscowej rozgłośni, że widział przez okno grupę młodych ludzi, wykrzykujących obraźliwe słowa pod adresem Kościoła i ujadanie psa, a następnie zobaczył płomienie. Zaczął wówczas wraz z proboszczem i okolicznymi mieszkańcami gasić ogień, który jednak zdążył wyrządzić znaczne szkody.
Przedstawiciele archidiecezji stołecznej wyrazili „głęboki smutek i ból z powodu tych faktów, sprzecznych z duchem pokoju, towarzyszącym wizycie papieskiej”. Wezwali sprawców tych czynów do „zastanowienia się nad koniecznością przestrzegania szacunku i tolerancji przez wszystkich, aby budować ojczyznę braterską”.
Ustępująca prezydent kraju Michelle Bachelet ostro potępiła te akcje protestacyjne. Podkreśliła, że „rząd uczynił wszystko, co mógł, aby pomóc w zaplanowaniu i organizacji podróży papieskiej”. Wymieniła zwłaszcza wysiłki podjęte na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa, ułatwienia dostępu do miejsc spotkań Franciszkiem i przemieszczania się wiernych. Zachęciła do przyjęcia Ojca Świętego „w klimacie szacunku” oraz do „przeżycia tej wizyty w duchu poszanowania, solidarności i radości”.
Ale akty agresji i podpaleń kościołów, głównie katolickich, nie są tylko „specjalnością” Santiago, gdyż w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, szczególnie kilku ostatnich lat, zaatakowano bądź spalono w całym kraju ok. 36 miejsc kultu, łącznie z małymi kaplicami. Sprawcami większości tych czynów byli członkowie ludu Mapuczów – jednej z najliczniejszych tubylczych grup etnicznych w całej Ameryce Łacińskiej. W Chile mieszka ich ponad półtora miliona, co stanowi prawie 10 proc. miejscowej ludności. Od lat domagają się oni uznania swych praw i uczynienia z tego kraju państwa dwunarodowego, a także zwrotu ziem, zabranych im w ciągu przeszło pięciu wieków i znajdujących się obecnie najczęściej w rękach spółek ponadnarodowych lub zagranicznych właścicieli ziemskich.
Mimo że nie nastawieni szczególnie wrogo wobec Kościoła, który zresztą często występuje w ich obronie, to jednak aby nagłośnić i uwidocznić swe akcje protestacyjne, Mapucze zaczęli podpalać świątynie katolickie, częściowo też protestanckie. Ich działania terrorystyczne wzmogły się szczególnie u progu przyjazdu papieża, gdy oczy świata zwrócone są na Chile. W ten kontekst wpisują się też ostatnie wydarzenia w stolicy, łącznie z okupacją nuncjatury, chociaż bezpośrednimi ich sprawcami nie byli tym razem Mapucze.
Przedstawiciele Kościoła starają się wyciszać emocje, związane z ostatnimi wydarzeniami, tłumacząc, że akty wandalizmu „mają na celu zwrócenie uwagi na ich autorów”, ale nie są „żadnymi atakami terrorystycznymi”. Zapewniają, że „ludzie czekają z radością na papieża”, miejscowy Kościół nie jest zaniepokojony wynikiem wizyty, a od Franciszka oczekują „przesłanie spokoju i pokoju”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.