Mokro i nieprzyjemnie To może na początek długiego weekendu warto udać się do Egiptu?
Za nami pierwszy dzień pielgrzymki papieża Franciszka do Egiptu. Niespecjalnie miałem czas zobaczyć, co powiedzą o niej w telewizji. Prócz telewizji Trwam oczywiście, która jak zwykle, zorganizowała z papieskiej wizyty relację. Późnym wieczorem próbuję nadrobić zaległości. Parę wiodących podobno portali, w tym ściśle informacyjne. I nic. To znaczy może gdzieś i o tym wspomniano, ale poprzeglądałem i nie zauważyłem. Nikogo to w Polsce nie interesuje?
No to może media katolickie? No, trochę lepiej. Trochę. Zależy gdzie. Hm... Ja chyba jednak jakiś straszny dziwak jestem. No bo wydaje mi się, że to pielgrzymka arcyciekawa.
Po pierwsze, wykład papieża na Uniwersytecie Al Azhar. Gniazdo os – chciałoby się powiedzieć. Znaczy się intelektualnych oczywiście. Jeden z wiodących w świecie muzułmańskim uniwersytetów. Mających wpływ na to, co się w tym wiecie mówi. Finansowany – przynajmniej częściowo – przez wahabitów. Czyli zasobną w petrodolary Arabię Saudyjską, coraz głośniej oskarżaną o ciche sprzyjanie terroryzmowi. A Franciszek? Wygłasza dość stanowcze przemówienie. Dalekie od okrągłości kurtuazji. Powinni doń zajrzeć ci, którzy uważają, że takie spotkania są niepotrzebne i krytykują „międzyreligijne dialogowanie”. Bo nie jest sztuką obrażać się i odmawiać spotkań, ale podjąć wyzywanie i powiedzieć tak, żeby adwersarze mogli to przyjąć. Czyli z taktem, którego za grosz nie mają „katoliccy harcownicy”, uważający, ze im bardziej po bandzie, tym większa chwała Boża.
Co mówił papież? Między innymi: „Jako przywódcy religijni jesteśmy zatem wezwani do demaskowania przemocy, która udaje rzekomą sakralność, opierając się raczej na absolutyzacji egoizmów niż na prawdziwej otwartości na Absolut. Jesteśmy zobowiązani do zgłaszania przypadków pogwałcenia ludzkiej godności i praw człowieka, do obnażania prób usprawiedliwiania wszelkich form nienawiści w imię religii i do potępiania ich jako bałwochwalczych zafałszowań Boga: Jego imię jest Święty, On jest Bogiem pokoju, Bogiem salam. Dlatego tylko pokój jest święty i żadna przemoc nie może być popełniana w imię Boga, ponieważ zbezcześciłaby Jego imię”.
Boże i mocne. Zwłaszcza że w podobnym tonie wypowiadali się wcześniej i inni chrześcijańscy przywódcy. Gdyby nie wizyta papieża, pewnie nie mieliby okazji....
Było też o zasadach prowadzenia dialogu. Też warto, żeby krytykujący „dialogowanie” sobie przeczytali i w końcu zaczęli odróżniać dialog od fałszywego irenizmu. Papież mówił: „Dialogowi mogą dopomóc trzy zasady, o ile będą dobrze połączone: obowiązek tożsamości, odwaga inności oraz szczerość intencji. Obowiązek tożsamości, ponieważ nie można nawiązywać prawdziwego dialogu na dwuznacznościach lub poświęceniu dobra, aby zadowolić drugiego; odwaga inności, ponieważ ten, kto różni się od mnie kulturowo i religijnie nie może być postrzegany i traktowany jako wróg, ale musi być akceptowany jako towarzysz drogi, w autentycznym przekonaniu, że dobro każdego polega na dobru wszystkich; szczerość intencji, ponieważ dialog, jako cele, ale drogą prawdy, która zasługuje, by podejmować go cierpliwie, żeby przekształcić współzawodnictwo we współpracę”.
Piękne prawda? Proste ujęcie w słowa intuicji, którą ma pewnie wielu zwolenników dialogu, ale którą trudno czasem ująć w słowa.
Całość papieskiego przemówienia na Uniwersytecie Al Azhar
Ciekawe było też przemówienie papieża Franciszka podczas spotkania z władzami Egiptu, w tym prezydentem as-Sisim. Wedle naszych standardów, to wojskowy dyktator. Papież parę razy pochwalił jednak i jego i Egipcjan. Za pomoc uchodźcom, za dążenie do pokoju. To że po skończonym przemówieniu słuchacze klaskali mogło wynikać z grzeczności, ale trudno było nie zauważyć, że słowa te mile połechtały prezydenta Egiptu. Źle że papież chwalił? Bardzo dobrze! Kiedy ludzie starający się robić coś dobrego czują sie don Kichotami, z czasem rezygnują. Warto dobre starania docenić. I Franciszek to zrobił...
Całość papieskiego przemówienia do władz Egiptu
Papieski dzień skończył się spotkaniem ekumenicznym. Przemówienie, wspólna deklaracja... Cóż, te akurat mnie nie zachwyciły. Realistyczne, ostrożne. Było to jednak bardzo ciekawe spotkanie pod innym względem: gdy patrzyło się na gesty, próbowało się wczuć w atmosferę. Ta była po prostu życzliwa. Szczególnie ważnym momentem wydał mi się ten, kiedy papież Franciszek i patriarcha Tawadros zapalali świece w miejscu, gdzie parę miesięcy temu w zamachu zginęło 29 chrześcijan, a wielu zostało rannych. A potem była jeszcze modlitwa. Do takiej melodii śpiewów przyzwyczajony nie jestem, więc trudno żebym się zachwycał, ale....Ucieszyła mnie obecność wielu różnych chrześcijańskich hierarchów. Bez problemu rozpoznałem oczywiście prawosławnego patriarchę Konstantynopola, Bartłomieja I. Niespecjalnie miałem czas się przyglądać, ale zauważyłem też patriarchę melchitów (to jeden z Kościołów katolickich) Grzegorza Lahama III. Tak, nie jesteśmy jeszcze jednym Kościołem, ale spotykamy się. I trudno nie zauważyć, ze jest w tych spotkaniach jakaś braterska tęsknota za jednością. Jeśli wszyscy zamiast wzywać heretyków do nawrócenia zobaczymy w chrześcijanach wyznań braci, to może dzień pojednania byłby już bardzo bliski? Zwłaszcza że mądrzy teologowie po dokładnym zbadaniu spraw wiedzą, ze dawne spory wynikały tylko z uprzedzeń i polityki....
Całość przemówienia Franciszka do Tawadrosa II
Tak, może jestem dziwny, ale uważam, że to bardzo ciekawe wydarzenie. Łamiące stereotypy, idące na przekór tendencjom malkontentów, otwierające oczy na dobro i piękno tych, których uważamy za innych... Że długi weekend i zła pogoda? No właśnie. Tym bardziej warto odbywać razem z papieżem taką podróż.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.