Komentarz po spotkaniu papieża z Polakami podczas Mszy na Błoniach
Wiedzieliśmy, że Benedykt XVI przyjechał do nas, by zrozumieć lepiej Jana Pawła II. Wiedzieliśmy, że chciał ubogacić się naszą wiarą i naszą wiarę umocnić. Dziś zrobił to przypominając nam o niebie, nadającym ostateczny sens naszemu życiu.
Ale podczas Mszy na krakowskich Błoniach dowiedzieliśmy się o jeszcze jednym, z początku chyba nieco skrywanym powodzie jego do nas przybycia: papież chciał sprawdzić, czy w wierze trwamy.
Jak wypadliśmy podczas tego egzaminu? Na spotkanie z następcą św. Piotra przychodziły ogromne, rozmodlone rzesze. Nawet wtedy, gdy spotkanie miało być bardzo krótkie. Chorzy ofiarowywali Bogu swe cierpienie, młodzi deklaracje o wolności od narkotyków, kibice dwóch skłóconych krakowskich klubów podjętą na nowo próbę pojednania. Można oczywiście narzekać, że po wizycie Ojca Świętego sporo dobrych postanowień okaże się pustymi deklaracjami, ale przecież zasiane dobro nie od razu przynosi plon. Na efekty podejmowanych starań trzeba czasem poczekać. Ważne, że nie zrezygnowaliśmy z dobra, że ciągle na nowo, przeciwstawiając się wygodnictwu i egoizmowi, próbujemy o nie walczyć. Jednak wyrokować na tej podstawie o wierze Polaków byłoby raczej trudno.
Stała się jednak rzecz bardzo ważna. Na sprawowaną na Błoniach w Krakowie Eucharystię przybyło – według szacunków – ponad 800 tysięcy wiernych. To dużo zważywszy na dość niepewną pogodę. Ale nie tylko to. Wydawało się, że śpiewy takich pieśni jak „Polska wita Cię, Polska kocha Cię, Polska dziękuje Ci”, które usłyszeliśmy wczoraj pod oknem na Franciszkańskiej, czy „Życzymy, życzymy”, jakie dało się słyszeć dziś na Błoniach, mogły być kierowane tylko do Jana Pawła II. Ten mit obaliliśmy. Polska zdała egzamin z wiary w „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Okazało się, że wbrew wysuwanym czasem oskarżeniom o bałwochwalczy kult Jana Pawła II, kochaliśmy Karola Wojtyłę nie tylko dla jego osobistego uroku, ale dlatego, że był następcą św. Piotra. Inaczej trudno zrozumieć ciepłe przyjęcie, jakie Polacy zgotowali w tych dniach jego następcy, Josefowi Ratzingerowi.
Dlatego Benedykt XVI, mógł szczerze podczas homilii powiedzieć: „Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem! Jest również drogim sercu Krakowem dla niezliczonej rzeszy chrześcijan na całym świecie, którzy wiedzą, że Jan Paweł II przybył na wzgórze Watykańskie z tego miasta, ze wzgórza Wawelskiego, «z dalekiego kraju», który dzięki niemu stał się dla wszystkich krajem drogim”. Nie ma Polaków, Niemców, Francuzów, Ormian czy Filipińczyków. Wszyscy jesteśmy w jednym Kościele.
Ziarno wiary zasiewane w glebę naszych serc przez tylu niestrudzonych głosicieli Bożego słowa, a ostatnio w sposób szczególny przez Jana Pawła Wielkiego, przynosi dobre owoce. Nasz wielki rodak zapewne cieszył się dziś w domu Ojca naszym serdecznym przyjęciem kolejnego następcy św. Piotra.
Papież Benedykt prosił nas dziś, byśmy zawsze wpatrywali się w niebo; w tego, w którym kolejne pokolenia żyjące na ziemi odnajdują ostateczny sens swojego istnienia. Prosił o żarliwe umacnianie Bożego królestwa na ziemi, o świadectwo życia według Ewangelii, o dzielenie się wiarą z innymi. W końcu prosił także o modlitwę za siebie samego, by mógł dobrze wypełnić powierzone mu przez Boga zadanie. Bo wiara nie jest czymś, co raz osiągnięte, trwa na zawsze. Ciągle trzeba się o nią troszczyć, ciągle na nowo wykuwać swoim życiem jej kształt. Dlatego chyba szczególnie trzeba nam pamiętać o ostatniej prośbie papieża: :Proszę was, trwajcie mocni w wierze! Trwajcie mocni w nadziei! Trwajcie mocni w miłości!”. Trwajmy…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.