Kapłan diecezji kieleckiej, ks. Zygmunt KwieciŃski, od 1994 r. pełni misję
duszpasterską w Kazachstanie.
- Jakie były początki pracy Księdza w Karagandzie?
- Pierwsze kroki to było wejście w obowiązki, w zagadnienia, trudności. Poważną sprawą okazał się problem zdrowotny. Jeden ze studentów chorował na gruźlicę, u drugiego wykryto wodę w płucach, u innych stwierdzono przypadki niewłaściwego odżywiania.
Należało również uzupełnić braki w odzieży kandydatów do seminarium. Po prostu trzeba było ubrać studentów pochodzących z takich rodzin, które nie są w stanie zagwarantować im pomocy finansowej na czas studiów. Około 80 procent studentów jest z rozbitych rodzin, dwóch przyszło z domów dziecka. Dlatego musimy zrobić wszystko, żeby oddalić skutki chorób i zapewnić im normalne warunki odbywania studiów.
- Przed 1998 r. nie istniało seminarium w Karagandzie. Natomiast w kieleckim Wyższym Seminarium Duchownym pojawili się młodzi ludzie z Kazachstanu, z parafii w Kokczetawie.
- Do czasu utworzenia seminarium w Karagandzie, kandydaci byli kierowani do różnych seminariów duchownych, m.in. do Petersburga i Rygi, do Austrii, Francji i Polski (do Gniezna i Kielc).
Dwaj studenci, Wiktor Zatielmaier i Denis Żółtecki, podjęli naukę w Kielcach. Wiktor skończył w tym roku 6-letni cykl nauki. Chciałbym przy tej okazji podziękować księżom biskupom, obecnemu rektorowi i jego poprzednikowi, profesorom i wychowawcom seminarium duchownego w Kielcach za podjęty trud opiekuńczy, wychowawczy i formacyjny nad Wiktorem i Denisem.
Wiktor wrócił do Kazachstanu z nadzieją na przyjęcie właśnie tu święceń kapłańskich, po ustaleniu daty z księdzem biskupem. Wrócił, aby wyjść naprzeciw tutejszym potrzebom Kościoła katolickiego. W chwili obecnej nie ma konieczności wysyłania kandydatów do podjęcia nauki w seminarium duchownym za granicą, są kierowani do Karagandy. Jest to jedyne seminarium duchowne na terytorium Kazachstanu i Azji Środkowej.