Karagandzkie seminarium duchowne

Rozmowa Janiny Wojciechowskiej GN 38/2001 Kielce

publikacja 27.06.2005 14:05

Kapłan diecezji kieleckiej, ks. Zygmunt KwieciŃski, od 1994 r. pełni misję duszpasterską w Kazachstanie.

Do końca ub. r. był proboszczem w Kokczetawie. Jak już informowaliśmy, decyzją biskupa karagandzkiego Jana Pawła Lengi i bpa Tomasza Pety z Astany w styczniu br. ks. Kwieciński otrzymał nominację na rektora Wyższego Diecezjalnego Seminarium Duchownego Maryi Matki Kościoła w Karagandzie. W ten sposób diecezja kielecka i seminarium duchowne w Karagandzie zostały "połączone unią personalną". Podczas 30-dniowego urlopu w Kielcach i rodzimej diecezji ks. Kwieciński udzielił nam wywiadu.

- Jak przyjął Ksiądz nominację na rektora seminarium w Karagandzie? Dla diecezji kieleckiej było to wielkie wydarzenie.
- Po sześciu latach pracy w parafii św. Antoniego w Kokczetawie, przyznam się, że ta nominacja była dla mnie dużym zaskoczeniem. W parafii realizowałem budowę plebanii i byłem przygotowany, że zostanę przynajmniej jeszcze na czas dokończenia budowy. Jednak wolą biskupów J. P. Lengi i T. Peta zostałem skierowany do pracy w Karagandzie. Nominacja była dla mnie nieoczekiwana, ponieważ uważałem siebie bardziej za duszpasterza w parafii niż kandydata na rektora uczelni. Wyrażenie zgody na objęcie tej funkcji jest z mojej strony po prostu posłuszeństwem. Nie wyobrażałem sobie, żebym mógł powiedzieć "nie", gdyż byłaby to jakaś skaza na posłuszeństwie moim przełożonym w hierarchii kościelnej.

- Seminarium duchowne w Karagandzie istnieje od 3 lat. Proszę bliżej scharakteryzować uczelnię?
- Mamy dwa lata propedeutycznego kursu, przygotowującego do wstąpienia do seminarium. Kurs został wprowadzony - zgodnie z zaleceniem Watykanu - dla lepszego poznania Kościoła oraz dlatego, że przychodzą różni kandydaci do seminarium. U nas jest to o tyle wskazane, że młodzi ludzie kończą tu szkołę średnią w wieku 17 lat. Ten dwuletni okres przygotowania jest niezbędny, aby nabyli określone doświadczenie Kościoła. Często bowiem kandydaci przychodzą bez takiego doświadczenia, niedawno ochrzczeni lub też ochrzczeni w dzieciństwie, ale później niemający nic wspólnego z życiem Kościoła. Po dwóch latach propedeutycznego przygotowania podjęta zostaje decyzja o wstąpieniu do seminarium. W tym roku zakończył się pierwszy kurs filozofii. Ogółem jest 19 studentów różnych narodowości. Przeważają Rosjanie, ale są też Polacy, Niemcy, Ukraińcy, Litwini i Kazachowie.

- Jakie były początki pracy Księdza w Karagandzie?
- Pierwsze kroki to było wejście w obowiązki, w zagadnienia, trudności. Poważną sprawą okazał się problem zdrowotny. Jeden ze studentów chorował na gruźlicę, u drugiego wykryto wodę w płucach, u innych stwierdzono przypadki niewłaściwego odżywiania.

Należało również uzupełnić braki w odzieży kandydatów do seminarium. Po prostu trzeba było ubrać studentów pochodzących z takich rodzin, które nie są w stanie zagwarantować im pomocy finansowej na czas studiów. Około 80 procent studentów jest z rozbitych rodzin, dwóch przyszło z domów dziecka. Dlatego musimy zrobić wszystko, żeby oddalić skutki chorób i zapewnić im normalne warunki odbywania studiów.

- Przed 1998 r. nie istniało seminarium w Karagandzie. Natomiast w kieleckim Wyższym Seminarium Duchownym pojawili się młodzi ludzie z Kazachstanu, z parafii w Kokczetawie.
- Do czasu utworzenia seminarium w Karagandzie, kandydaci byli kierowani do różnych seminariów duchownych, m.in. do Petersburga i Rygi, do Austrii, Francji i Polski (do Gniezna i Kielc).

Dwaj studenci, Wiktor Zatielmaier i Denis Żółtecki, podjęli naukę w Kielcach. Wiktor skończył w tym roku 6-letni cykl nauki. Chciałbym przy tej okazji podziękować księżom biskupom, obecnemu rektorowi i jego poprzednikowi, profesorom i wychowawcom seminarium duchownego w Kielcach za podjęty trud opiekuńczy, wychowawczy i formacyjny nad Wiktorem i Denisem.

Wiktor wrócił do Kazachstanu z nadzieją na przyjęcie właśnie tu święceń kapłańskich, po ustaleniu daty z księdzem biskupem. Wrócił, aby wyjść naprzeciw tutejszym potrzebom Kościoła katolickiego. W chwili obecnej nie ma konieczności wysyłania kandydatów do podjęcia nauki w seminarium duchownym za granicą, są kierowani do Karagandy. Jest to jedyne seminarium duchowne na terytorium Kazachstanu i Azji Środkowej. - Kto u was prowadzi wykłady?
- Na dzień dzisiejszy nie mamy rodzimej kadry wykładowców. W tym roku posyłamy do Rzymu dwóch młodych księży dla podniesienia kwalifikacji naukowych, ale efekty będą znane dopiero za dwa lata. Obecnie część wykładów na kursie propedeutycznym prowadzą naukowcy z uniwersytetu w Karagandzie.

Natomiast przedmioty z filozofii wykładają księża profesorowie przyjeżdżający z Petersburga, z Rzymu, czy też świeccy posiadający licencjat z filozofii uzyskany w Rzymie. Kadra w seminarium karagandzkim prezentuje wysoki poziom. Są to kandydaci nauk, jestem więc spokojny o poziom nauczania na dzień dzisiejszy.

Dziesięciu wykładowców prowadzi zajęcia w zakresie historii, literatury, języków, katechizmu Kościoła katolickiego, duchowości. Językiem wykładowym jest rosyjski (nazywany "łaciną Wschodu"). Kładziemy nacisk na angielski, jako język najbardziej perspektywiczny, wprowadzając podwójną ilość godzin nauki tego języka, aby studenci swobodnie mogli korzystać z pomocy naukowych i literatury angielskiej.

- Studenci karagandzkiego seminarium zapewne wezmą udział w spotkaniu z Janem Pawłem II podczas jego 95. podróży zagranicznej?
- Wieczorem 22 września Ojciec Święty będzie już w stolicy Kazachstanu, Astanie. W niedzielę, 23 września odprawi Mszę św. na Placu Ojczyzny w Astanie, a następnego dnia w tutejszej katedrze Matki Bożej Nieustającej Pomocy - dla duchowieństwa. Seminarzyści z Karagandy wezmą udział w przygotowaniu liturgii Eucharystii.

XX-wieczna historia Kazachstanu ma wielu męczenników. Wśród nich byli wielcy kapłani, jak choćby bp Aleksander Chyra - grekokatolik, ks. Władysław Bukowiński (przyjaciel Papieża), ks. Alojzy Kaszuba - to kandydaci na ołtarze. Pragnieniem Papieża jest nawiedzić tę ziemię zroszoną krwią męczenników.

- Dziękuję za rozmowę i za Księdza pośrednictwem łączę pozdrowienia od naszego "Gościa" dla karagandzkich seminarzystów i Polaków w Kazachstanie.