Wydaje mi się, że przesłanie Benedykta XVI zostaje często niewysłuchane do końca. Być może dlatego, że lepiej się czyta papieskie teksty niż ich słucha.
Tak jak przypuszczałem, prasa izraelska we wtorek skoncentrowała się na wczorajszym słowie Papieża w Yad Vashem. Wydaje się, że dla Żydów wizyta Benedykta XVI w Sali Pamięci była najważniejszym punktem jego pielgrzymki, ważniejszym nawet niż dzisiejsza modlitwa przy Ścianie Płaczu. Kiedy wczoraj pisałem korespondencję dla „Gościa Niedzielnego”, postawiłem w niej pytanie: Czy Izraelczycy uznają słowa Benedykta XVI w Yad Vashem za wystarczające? Okazało się, że nie. W prasie dominują głosy krytyczne. Główne dzienniki narzekają, że zabrakło żalu, wyrzutów sumienia, przeproszenia za Piusa XII, wspomnienia winy Niemiec i chrześcijan. Jest żal, że papież użył słowa „killed” (zabici), zamiast „murdered” (zamordowani), że mówił o milionach ofiar, zamiast o sześciu milionach. Papieżowi Benedyktowi XVI wypomina się to, że jest Niemcem. Przypisuje mu się przynależność do Hitlerjugend i służbę w Wermachcie. Niektórzy komentatorzy przypominają wystąpienie Jana Pawła II w tym samym miejscu, podkreślając, że Benedykt XVI wydawał się w porównaniu z nim bardziej powściągliwy.
Jak odnieść się do tych głosów? Watykański rzecznik, ks. Lombardi przypomniał dziennikarzom, że Papież już na lotnisku w pierwszych zdaniach powiedział o 6 milionach ofiar Shoah, potępił antysemityzm, a przy innych okazjach wielokrotnie odnosił się do swojego niemieckiego pochodzenia w kontekście relacji z Żydami. Mówił o tym w synagodze Kolonii i w Auschwitz. Przemówienie papieża w Yad Vaschem nazwał medytacją. Bardzo stanowczo zaprzeczył jakoby papież był w Hitlerjugend. Kiedy miał 16 lat, został przymusowo włączony w korpus pomocniczy obrony przeciwlotniczej. „To ważne, by mówić prawdę, a nie powtarzać fałszywych informacji zwłaszcza dotyczących tak delikatnych kwestii”. Ks. Lombardi poprosił o bardziej uważne słuchanie słów Papieża.
Ten apel dotyka czegoś istotnego. Wydaje mi się, że przesłanie Benedykta XVI zostaje często niewysłuchane do końca. Być może dlatego, że lepiej się czyta papieskie teksty niż ich słucha. Dotykamy tutaj delikatnych kwestii, ale wydaje mi się, że ocena Papieża była niesprawiedliwa. Jego słowa w Yad Vashem były głęboką, przejmującą, religijno-modlitewną medytacją. Być może problem z jej właściwym odczytaniem płynie z faktu, że wielu współczesnym brakuje „religijnego słuchu”. To prawda, że Benedykt XVI nie jest Janem Pawłem II. Ale, na miły Bóg, to nie jego wina. Nie jest człowiekiem medialnym, to prawda. Nie potrafi przemawiać gestami, to prawda. Nie potrafi okazywać na zewnątrz emocji tak, jak Papież – Polak, to prawda. Ale przecież ten 82-letni człowiek podjął się tej morderczej podróży, aby służyć Kościołowi i światu tym, co u niego najlepsze – przenikliwym, głębokim słowem, świadectwem swojej wiary, na wskroś religijnym spojrzeniem na świat i historię.
Krytycy Papieża nieraz na jednym oddechu mówią o winie nazistowskich Niemców i chrześcijan. To jakieś zasadnicze nieporozumienie. To prawda, że na Kościele ciąży w jakimś stopniu wina antysemityzmu, ale oskarżanie Kościoła za Holocaust jest ewidentną manipulacją i niesprawiedliwością. Propagowanie tego typu fałszywych opinii na pewno nie przyczynia się do budowania mostów i leczenia historycznych ran. Ks. Dawid Neuhaus, jezuita żydowskiego pochodzenia, mieszkający w Jerozolimie, w komentarzu przed pielgrzymką zwrócił uwagę, że pamięć o Szoah i państwo Izrael są dziś dwoma filarami, na których buduje się żydowską tożsamość narodową i są one ważniejsze niż religia. „Ta świecka religia służy jednoczeniu społeczeństwa, które w gruncie rzeczy znajduje się w stanie wojny. W tej narodowej mitologii Kościół katolicki pełni często niewdzięczną rolę prześladowcy, od której katolikom trudno się uwolnić”.
Papież realizuje swoją misję, według swojego pasterskiego rozeznania. Nie jest w stanie spełnić oczekiwania wszystkich. I wcale nie o to chodzi. Pozostaje nadzieja, że Benedykt XVI będzie słuchany bardziej uważnie i z dobrą wolą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.