**Ula Rogólska, nasz specjalny korespondent na XXIII ŚDM** Zimowy lipcowy poranek 13 lipca 2008 r. w Melbourne przypomina dziś nasz słoneczny, wiosenny kwiecień. W to niedzielne południe nas, naszych gospodarzy Polonusów, a także grupy Polaków przybyłe z Adelajdy, gromadzi kościół św. Ignacego w Richmond.
To najstarszy w Australii – liczący 56 lat – kościół, w którym spotykają się Polacy żyjący na emigracji. Mszy św. przewodniczy biskup Henryk Tomasik - podobnie jak wczoraj podczas ślubu Pauliny i Sebastiana. Uroczyste spotkanie wokół ołtarza jest też okazją do oficjalnych podziękowań wszystkich pielgrzymów dla Polonii – składanych na ręce ks. Wiesława Słowika SJ, jak i młodzieży dla księży-opiekunów, a zwłaszcza biskupa Henryka Tomasika. Po Mszy św. i podziękowaniach, owacja dla Polonii trwa dobrych kilka minut.
Spotkanie z Polonią jest szczególnie wzruszające m.in. dla młodych pielgrzymów z diecezji bielsko-żywieckiej, którzy przeżywali etap diecezjalny Światowych Dni Młodzieży w Adelajdzie. - To kolejny etap naszych spotkań z Australią. W Adelajdzie mieszkaliśmy u anglojęzycznych Australijczyków. Tu spotykamy naszych rodaków. Poznajemy różnorodność Kościoła, który łączy w jedno Duch Święty - mówi Monika Smółka. Oczywiście spotkanie nie kończy się po wyjściu ze świątyni. Znów razem spotykamy się w domu parafialnym, gdzie czeka na pielgrzymów poczęstunek: pączki i ciepłe napoje.
Dla grupy katowickiej popołudnie jest okazją do odwiedzenia City – centrum Melbourne. – Tak jak stolicą biznesu w Polsce jest Warszawa, a stolica kulturalną Kraków, tak tutaj tą pierwszą jest Sydney, a tą drugą Melbourne – mówi Kasia Godyń, mieszkająca tu od trzech lat. City jest pełne drapaczy chmur. A niezapomnianym wrażeniem jest na pewno wjazd (w ciągu 40 sekund) na 88 piętro Skydeck'a i podziwianie panoramy miasta z platformy widokowej. Zniżka na bilet, jaką mają wszyscy pielgrzymi w Melbourne (a więc – 7 dolarów australijskich) zachęca grupy z całego świata do odwiedzenia tej podniebnej platformy.
Zmrok przychodzi już przed godziną 18.00. Wracamy do naszych domów. W pociągu do Epping spotykamy – to już nawet nie stereotyp, to fakt – żywiołowych Włochów. Niełatwo rozmawiać w gwarze ich przekomarzania się. Naprzeciwko mnie siedzi elegancka, młoda blondynka. Kiedy Włosi wysiadają, uśmiecha się, rzuca: – Ooo jaka cisza! A do mnie mówi: - Jesteś katoliczką? Daj rękę. Weź to ode mnie na pamiątkę z Australii. Dwa lata temu zmarł mój mąż. Nie umiem się modlić, nie chodzę do kościoła. Czuję, że powinnam to dać Tobie. Catalina wciska mi do ręki czarny różaniec... - Jesteś pewnie europejką. On pracował w Niemczech, a potem w Polsce, w Warszawie. Przedstawiam się jej. Bardzo zdziwiona pyta: - Jesteś z Polski??? Muszę wysiadać. Pa!
Trafić ciemną nocą do właściwego domu w rozległej dzielnicy niskich, bardzo podobnych do siebie budynków, nie jest rzeczą łatwą. Ale pomocą służą od razu kolejarz, kierowca autobusu, a w końcu Joe, który akurat wysiada z samochodu, z torbą zakupów. Od razu mówi: Daj adres, zawiozę. Sam musi szukać na mapie mojej ulicy. Po kilku minutach jestem pod domem. - Jutro nie zapomnij mapy – rzuca ze śmiechem na pożegnanie.
Tacy są Australijczycy...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Papież rozmawiał wieczorem w Castel Gandolfo z dziennikarzami.
Ojciec Święty wyraził uznanie wobec tych, którzy podejmują tę posługę.
Aby przywódcy narodów byli wolni od pokusy wykorzystywania bogactwa przeciw człowiekowi.
„Jakość życia ludzkiego nie zależy od osiągnięć. Jakość naszego życia zależy od miłości”.
Znajduje się ona w Pałacu Apostolskim, w miejscu dawnej Auli Synodalnej.