Wszystkie polskie gazety w czwartkowych wydaniach poświęcają dużo uwagi trwającym od wtorku Światowym Dniom Młodzieży i rozpoczynającej się w czwartek papieskiej pielgrzymce.
Gazeta Wyborcza:
Polacy czekają na papieża
Folkowy koncert, wieczór na schodach przed katedrą czy nocne czuwanie z Benedyktem XVI? Polakom, którzy przyjechali do Kolonii na Światowe Dni Młodzieży, trudno zdecydować, co w tym tygodniu jest najważniejsze
Codzienny dylemat: iść na dyskusję o Ameryce Łacińskiej czy na koncert polskiego zespołu z Lednicy? Wiele imprez w Kolonii odbywa się równolegle. Piotr, student zarządzania, przyjechał z grupą z parafii warszawskiej: - Na wszystko chodzić nie sposób, potem człowiek trochę zaczyna odpuszczać choćby po to, by posiedzieć nad Renem, poopowiadać sobie wrażenia.
Wiele emocji dostarcza już miejsce zakwaterowania. Studenci i licealiści z Murowanej Gośliny mieszkają na przedmieściach Kolonii, przy niemieckich rodzinach. Agnieszka Kaszkowiak z poznańskiej Akademii Ekonomicznej: - W rodzinie, z którą mieszkam, jest czterech synów i każdy ma dziewczynę. Wieczorami bywa głośno i wesoło, prawie codziennie są imprezy.
Anna Maria, studentka pedagogiki: - Mieszkam w domu, który wygląda jak muzeum. Wszystko wypielęgnowane, równiutko poukładane.Właścicielami są mili starsi ludzie
Paweł Skórzewski: - Gości nas artystka. Mieszkamy w jej pracowni w 16 osób.
Po całym dniu, kiedy rozproszeni po mieście młodzi wracają z koncertów, katechez i nabożeństw, wysokie schody katedry zapełniają się tak, że trudno przejść. Powiewają flagi. Jedni wyciągają gitary, inni bębny. Piotr: - Tu można poznać najwięcej ludzi. O tej porze jesteśmy już głodni, więc rozkładamy, co mamy. Prawdziwy piknik. Wczoraj dostałem jakieś egzotyczne cukierki od Nigeryjki.
15-letnia Kasia Osiadło: - Już pierwszego dnia, ledwo wysiedliśmy z pociągu, usłyszeliśmy z peronu: "Polska! Polska!". To byli Włosi, więc my im na to "Italiano! Italiano", a potem razem śpiewaliśmy "Panie Janie".
Małgosia Ostrowska przyjechała z Lublina z Ruchem "Światło-Życie": - Mówimy różnymi językami, ale to w ogóle nie przeszkadza. Ludzie, u których mieszkamy, dostali specjalne kartki z rysunkami. Jeśli czegoś nie potrafimy powiedzieć, wystarczy pokazać na kartce.
Piotr: - Atmosfera kojarzy mi się trochę z kibolami piłkarskimi. Tylko że się nie piorą, ale uśmiechają do siebie i wrzeszczą w gmatwaninie języków. Ale "Polska, gola!" słyszałem. Po mszy na stadionie zresztą.
Jagienka i Tomasz przyjechali z Gdańska autostopem. Ona ma 28 lat, on 30. Pracują w dużych firmach, za dwa miesiące chcą się pobrać. Mówią, że Dni Młodzieży to dla nich coś w rodzaju kursu przedmałżeńskiego. Jagienka: - Przyjechaliśmy, żeby się wyciszyć. Może to śmiesznie brzmi, ale ten hałas daje przestrzeń, w której można się skupić, wiele rzeczy przemyśleć. Na przykład to, czy naprawdę chcemy być razem.
Tomasz: - Pojechaliśmy na własną rękę, by się sprawdzić, czy się nawzajem nie pozabijamy w trudnych warunkach. Jagienka: - Cudem znaleźliśmy mieszkanie, kątem w jakiejś szkole. Teraz jest fajnie, staramy się nie opuszczać żadnych ważniejszych punktów programu.
Tomasz: - Obowiązkowa jest pielgrzymka do katedry. Co rano przychodzą tam tłumy do relikwii Trzech Króli. Jagienka: - No i czekamy na papieża.
Na słupach wzdłuż Hohenzollernbrücke ktoś rozlepił kartki: „Uwaga! 17 sierpnia polskie spotkanie o 21.20 pod zdjęciem Jana Pawła II. Śpiewamy »Barkę «". Anna Maria: - Urodziłam się, kiedy on już był.Nie znałam innego papieża niż Jan Paweł II. Dla mnie Benedykt jest obcym człowiekiem. Chcę go poznać, posłuchać. To taki sprawdzian.
Małgosia Ostrowska: - My mamy wobec niego oczekiwania, ale on pewnie też ma swoje wobec nas. Dobrze by było, żeby o tym powiedział. Piotr: - Gdy idziemy ulicą, śpiewamy, jak dawniej, "Nie ma lepszego od Jana Pawła II". A inni nam na to: "Benedetto!". Ale i tak jesteśmy górą, bo nasz jest prawie święty.
Kasia Osiadło: - Młodzi Polacy powinni pokochać nowego papieża tak mocno jak poprzedniego. Chociaż cieszyłabym się, gdyby podczas niedzielnej mszy na Marienfeld wszyscy zaczęli skandować: Giovanni Paolo! Najlepiej, żeby rozpoczął to Benedykt.
Masowa spowiedź młodych
W halach Kölnmesse tysiące księży bez przerwy przez kilka dni będą spowiadać wszystkich chętnych
Spowiedź odbywa się tu w kilkudziesięciu językach od 9 rano do północy. - A właściwie do ostatniego chętnego - uściśla niemiecki ksiądz.
W specjalnej hali, gdzie po spowiedzi można zostać na chwilę modlitwy, zamontowano instalacje z papieru, który przez kilka dni był oblewany wodą. Symbolizują chrzest, powrót do stanu niewinności. Wystawę przygotowała zakonnica, siostra Pietra Lobi z Siessen.
- To najlepsze miejsce na pojednanie i z Bogiem, i z ludźmi - mówi niemiecki duchowny. W czasach III Rzeszy hale Kölnmesse należały do zarządu obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie i służyły jako obozy dla więźniów wojennych i przymusowych robotników.
Liczba spowiadających się to jeden z największych fenomenów Światowych Dni Młodzieży. Zaczęło się w Rzymie w 2000 r., kiedy pola Circo Massimo zmieniły się w gigantyczny konfesjonał. Do spowiedzi przystąpiło wtedy około miliona ludzi.
Wczoraj przed konfesjonałami w Kölnmesse - ich funkcję pełnią stoliki z dwoma krzesłami dla księdza i spowiadającego się - ustawiły się spore kolejki. Jest zaskakująco cicho. Niektórzy rozmawiają półszeptem, inni przeglądają modlitewniki. - To nie tylko zwyczajna spowiedź, ale ogromne przeżycie wspólnotowe, właściwie mistyczne. Gdybym się nie wyspowiadał, te wszystkie uroczystości nie miałyby dla mnie sensu - tłumaczy Andres z Hiszpanii.
Z hali wychodzą dwie dziewczyny, studentki z Berlina. Mówią, że przyciągnęła je tu zwykła ciekawość. - Szczerze mówiąc, spowiadam się raz na kilka lat albo i rzadziej. Ale w tym miejscu jest jakiś magnes - opowiada Veronika.
Młodzi z różnych krajów spowiadają się z różnych rzeczy. - Mamy trochę inne poczucie, co jest grzechem, a co nie, niż na przykład wy, Polacy - mówi 23-letnia Niemka Romi. - Nie zamierzam spowiadać się z tego, że stosuję środki antykoncepcyjne, bo w tym punkcie nie zgadzam się z papieżem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.