Medialny wizerunek Benedykta XVI nie jest zbyt szczęśliwy - uważa słynny włoski reżyser Franco Zeffirelli. W rozmowie z dziennikiem "La Stampa" przyznał, że "trudno jest być następcą tak medialnego papieża jak Jan Paweł II".
Zasugerował, że powinna zostać zmieniona m.in. garderoba Benedykt XVI, aby była mniej wystawna i rzucająca się w oczy. Powinna ona odzwierciedlać "prostotę i skromność przyjętą na innych szczeblach Kościoła".
Zdaniem 84-letniego reżysera obecny papież "wciąż ma zimny sposób przekazu, mało dostosowany do tego, co dzieje się wokół niego". Niewiele się również uśmiecha, "ale to dlatego, że jest intelektualistą" - przypuszcza Zeffirelli.
Ujawnił on, że razem z Benedyktem XVI i innymi dostojnikami watykańskimi zastanawia się nad odnową kościelnego przekazu w kinie. "Ojciec Święty jest bardzo świadomy tego, że dzisiejsza komunikacja kinematograficzna Kościoła leży w ruinie" - powiedział Zeffirelli. Dodał, że jako chrześcijanin nie może patrzeć na te katastrofę.
Autor tak znanych filmów, jak "Jezus z Nazaretu" czy "Romeo i Julia" ubolewa, że obraz zajął miejsce dawnego kaznodziejstwa i słowa pisanego do tego stopnia, że "język reklam stał się wszechobecny na polu religijnym", z czym papież nie zamierza się godzić. "Trzeba być bardzo uważnym, o czym świadczy zło uczynione przez «Pasję » Mela Gibsona, która zraniła nieodwracalnie pamięć milionów ludzi" - uważa włoski reżyser.
Oświadczył, że jest gotów współpracować ze Stolicą Apostolską jako doradca "odpowiedzialny za obronę wiary w kinie i obrazu świętości", do których chce ona teraz "przykładać większą wagę". Zeffirelli może być do dyspozycji Watykanu już po styczniowej premierze "Toski", którą reżyseruje w Operze Rzymskiej.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.