W dniu święta narodowego Austrii, 26 października, zostanie beatyfikowany austriacki męczennik Franz Jägerstätter (1907-1943) - podał Nasz Dziennik.
W listach pisanych z więzienia wyjaśniał żonie motywy swojej decyzji. W jednym z nich napisał: "Chociaż piszę (...) z kajdankami na rękach, wolę już to od zniewolenia mojej woli. Ani loch, ani okowy, ani wyrok śmierci nie są w stanie odebrać wam waszej wiary ani niezależności waszej woli. Bóg daje wam taką siłę, która pozwala znieść wszystkie cierpienia, siłę, która przewyższa wszelkie moce tego świata. Moc Boga jest niepokonana. (...) Człowiek, który jest zdolny walczyć pod sztandarem dwóch królestw i utrzymywać dobre stosunki z obydwiema wspólnotami, to znaczy ze wspólnotą świętych i ze wspólnotą narodowego socjalizmu, człowiek, który może być posłuszny wszelkim rozkazom, jakie wydaje mu III Rzesza, nie wchodząc jednocześnie w konflikt z przykazaniami Bożymi, musi być - moim zdaniem - niezłym pajacem. Ja osobiście tak nie potrafię. Dlatego wolę zrezygnować z moich praw w III Rzeszy i zachować moje prawa w królestwie Bożym. Oczywiście, nie jest rzeczą dobrą, że nie można oszczędzić tego cierpienia własnej rodzinie, ale wszystkie cierpienia tego świata są krótkotrwałe i przelotne. A poza tym nie można ich w żadnym razie porównać z cierpieniami, jakich Jezus - przez swą mękę i śmierć - nie mógł oszczędzić swojej świętej Matce".
W swoich ostatnich życzeniach wielkanocnych wysłanych z więzienia do żony Franz Jägerstätter napisał: "Chrystus zmartwychwstał... nawet gdy teraz doświadczamy ciężkich czasów, to musimy i powinniśmy je przeżywać razem z Kościołem, gdyż jest coś radosnego w tym, że Chrystus zmartwychwstał i pokonał śmierć (...) nie możemy teraz obawiać się śmierci".
W więzieniu musiał unieść jeszcze jeden ciężar - ciężar osamotnienia. Mimo to jego listy, w których pisał o uczestnictwie w cierpieniach i zmartwychwstaniu Chrystusa oraz miłości nieprzyjaciół, przemawiały niezwykłym optymizmem. Kilka godzin przed wykonaniem wyroku w liście do żony napisał: "Oby Bóg mógł przyjąć dar mojego życia jako ofiarę przebłagalną nie tylko za moje grzechy, ale także za grzechy innych". Kończąc swój "testament", podkreślił: "Kochajmy naszych nieprzyjaciół, błogosławmy tych, którzy nas przeklinają, módlmy się za tych, którzy nas prześladują. Albowiem miłość zatriumfuje i będzie trwała przez całą wieczność. Szczęśliwi ci, którzy żyją i umierają w miłości Boga".
Za odmowę służby wojskowej w Wehrmachcie Franz Jägerstätter został skazany na śmierć i 9 sierpnia 1943 roku ścięty w więzieniu w Brandenburgu nad Hawelą.
26 października br. Franz Jägerstätter zostanie wyniesiony na ołtarze jako męczennik za wiarę. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jego publiczny sprzeciw wobec Hitlera i nazizmu podjęty został nie z pobudek politycznych, lecz w imię wiary. Otwarcie przeciwstawiając się dyktaturze Hitlera, powołał się na głos swego sumienia. Całkowicie dyspozycyjny wobec Boga, ze względu na królestwo Boże odmówił służby w hitlerowskim Wehrmachcie i tym samym udziału w wojnie Hitlera.
Zdumiewająca jest osobista ewolucja religijna tego człowieka. Zdumiewająca jest determinacja tego człowieka, którego życie prowadziło przecież do Niebios Bram drogą nadzwyczaj krętą.
Franz Jägerstätter jest niezwykłym świadkiem działania Bożej łaski. Choć nie był człowiekiem wykształconym, to jednak nadzwyczaj pewnie oceniał sytuację epoki nazizmu, przed którą tak nisko pochyliły czoła miliony wykształconych Niemców i Austriaków. Poprzez przylgnięcie do Boga - w odróżnieniu od nich - ten prosty rolnik przeszedł przez tę epokę z podniesioną głową.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.