Beatyfikacja w święto narodowe

Nasz Dziennik/a.

publikacja 25.10.2007 10:25

W dniu święta narodowego Austrii, 26 października, zostanie beatyfikowany austriacki męczennik Franz Jägerstätter (1907-1943) - podał Nasz Dziennik.

Uroczystościom w katedrze w Linzu będzie przewodniczył ks. bp Ludwig Schwarz. Aktu beatyfikacji dokona ks. kard. José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Franz Jägerstätter urodził się 20 maja 1907 roku w miejscowości Sankt Radegund k. Linzu w Austrii. Był nieślubnym dzieckiem służącej w miejscowym gospodarstwie rolnym Rosalii Huber i Franza Bachmeiera. Jak stwierdzają biografowie nowego błogosławionego, jego rodzice nie mogli się pobrać ze względu na skrajne ubóstwo. Franz wzrastał więc pod opieką babki, Elizabeth Huber, kobiety głębokiej wiary, prostej pobożności i pełnej bezinteresownej miłości.

Wybuch I wojny światowej pogorszył warunki ekonomiczne zarówno rodziców, jak i babki Franza. Odczuwał to boleśnie w szkole, do której uczęszczał, gdzie był dyskryminowany ze względu na swoje ubóstwo.

W 1917 roku matka Franza, Rosalia Huber, wyszła za mąż za Heinricha Jägerstättera, miejscowego rolnika, który zaadoptował jej syna. Z jego inspiracji młody Franz zainteresował się literaturą, zwłaszcza religijną. Między innymi tym sposobem pogłębiał swoją wiarę, którą wyniósł z domu babki.
W latach 1927-1930 Franz Jägerstätter pracował w kopalni rudy żelaza w Styrii. Trudne doświadczenie tego okresu nie pozostało bez wpływu na jego religijność. W 1930 roku, gdy powrócił w rodzinne strony, jego wiara nie była już tak silna jak poprzednio.

W 1933 roku został ojcem. Matką jego córki Hildegardy była Theresia Auer, mieszkanka pobliskiego gospodarstwa rolnego. Franz nie poślubił jednak tej kobiety, która po latach wspominała: "Rozstaliśmy się w pokoju, prosił mnie o wybaczenie".

W 1935 roku poznał Franziskę Schwaninger z pobliskiej miejscowości Hochburg, którą poślubił w Wielki Czwartek 1936 roku. Małżeństwo to stało się punktem zwrotnym w życiu Franza. Małżonkowie wspólnie pracowali w gospodarstwie, wspólnie się modlili i wspólnie czytali Pismo Święte.
Wkrótce przyszły na świat trzy córki: Rosalia (1937), Maria (1938) i Aloisia (1940). Niedługo po narodzinach tej ostatniej Franz został zakrystianem w kościele w Sankt Radegund.

Był to czas wojny. Franz Jägerstätter, który negował jakąkolwiek współpracę z nazistami, już w 1940 roku został wezwany przed komisję poborową. Choć nie został wówczas powołany do wojska, dał się poznać jako człowiek do głębi przekonany, że nazizm z chrześcijaństwem całkowicie się wykluczają, co z kolei zakłada jego odmowę służby pod sztandarem Adolfa Hitlera.

Gdy po raz kolejny otrzymał powołanie i 1 marca 1943 roku stawił się w swoim oddziale w Enns, od razu oświadczył, że jako katolik nie może być żołnierzem nazistowskiej armii. To było przyczyną aresztowania. Najpierw trafił do więzienia Wehrmachtu, znajdującego się w dawnym klasztorze Urszulanek w Linzu, potem przewieziono go do więzienia w Berlinie. Przebywał tam pięć miesięcy, aż do wykonania wyroku. W tym czasie wciąż miał możliwość zmiany decyzji i uratowania życia. Proponując mu jako alternatywę służbę w oddziałach sanitarnych, powoływano się na jego odpowiedzialność za losy żony i małych córeczek. Jägerstätter na żaden jednak kompromis się nie zgadzał, podkreślając, że wierność Bogu wyklucza jakąkolwiek możliwość jego współpracy z hitlerowskim reżimem.

W listach pisanych z więzienia wyjaśniał żonie motywy swojej decyzji. W jednym z nich napisał: "Chociaż piszę (...) z kajdankami na rękach, wolę już to od zniewolenia mojej woli. Ani loch, ani okowy, ani wyrok śmierci nie są w stanie odebrać wam waszej wiary ani niezależności waszej woli. Bóg daje wam taką siłę, która pozwala znieść wszystkie cierpienia, siłę, która przewyższa wszelkie moce tego świata. Moc Boga jest niepokonana. (...) Człowiek, który jest zdolny walczyć pod sztandarem dwóch królestw i utrzymywać dobre stosunki z obydwiema wspólnotami, to znaczy ze wspólnotą świętych i ze wspólnotą narodowego socjalizmu, człowiek, który może być posłuszny wszelkim rozkazom, jakie wydaje mu III Rzesza, nie wchodząc jednocześnie w konflikt z przykazaniami Bożymi, musi być - moim zdaniem - niezłym pajacem. Ja osobiście tak nie potrafię. Dlatego wolę zrezygnować z moich praw w III Rzeszy i zachować moje prawa w królestwie Bożym. Oczywiście, nie jest rzeczą dobrą, że nie można oszczędzić tego cierpienia własnej rodzinie, ale wszystkie cierpienia tego świata są krótkotrwałe i przelotne. A poza tym nie można ich w żadnym razie porównać z cierpieniami, jakich Jezus - przez swą mękę i śmierć - nie mógł oszczędzić swojej świętej Matce".
W swoich ostatnich życzeniach wielkanocnych wysłanych z więzienia do żony Franz Jägerstätter napisał: "Chrystus zmartwychwstał... nawet gdy teraz doświadczamy ciężkich czasów, to musimy i powinniśmy je przeżywać razem z Kościołem, gdyż jest coś radosnego w tym, że Chrystus zmartwychwstał i pokonał śmierć (...) nie możemy teraz obawiać się śmierci".

W więzieniu musiał unieść jeszcze jeden ciężar - ciężar osamotnienia. Mimo to jego listy, w których pisał o uczestnictwie w cierpieniach i zmartwychwstaniu Chrystusa oraz miłości nieprzyjaciół, przemawiały niezwykłym optymizmem. Kilka godzin przed wykonaniem wyroku w liście do żony napisał: "Oby Bóg mógł przyjąć dar mojego życia jako ofiarę przebłagalną nie tylko za moje grzechy, ale także za grzechy innych". Kończąc swój "testament", podkreślił: "Kochajmy naszych nieprzyjaciół, błogosławmy tych, którzy nas przeklinają, módlmy się za tych, którzy nas prześladują. Albowiem miłość zatriumfuje i będzie trwała przez całą wieczność. Szczęśliwi ci, którzy żyją i umierają w miłości Boga".

Za odmowę służby wojskowej w Wehrmachcie Franz Jägerstätter został skazany na śmierć i 9 sierpnia 1943 roku ścięty w więzieniu w Brandenburgu nad Hawelą.

26 października br. Franz Jägerstätter zostanie wyniesiony na ołtarze jako męczennik za wiarę. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jego publiczny sprzeciw wobec Hitlera i nazizmu podjęty został nie z pobudek politycznych, lecz w imię wiary. Otwarcie przeciwstawiając się dyktaturze Hitlera, powołał się na głos swego sumienia. Całkowicie dyspozycyjny wobec Boga, ze względu na królestwo Boże odmówił służby w hitlerowskim Wehrmachcie i tym samym udziału w wojnie Hitlera.

Zdumiewająca jest osobista ewolucja religijna tego człowieka. Zdumiewająca jest determinacja tego człowieka, którego życie prowadziło przecież do Niebios Bram drogą nadzwyczaj krętą.
Franz Jägerstätter jest niezwykłym świadkiem działania Bożej łaski. Choć nie był człowiekiem wykształconym, to jednak nadzwyczaj pewnie oceniał sytuację epoki nazizmu, przed którą tak nisko pochyliły czoła miliony wykształconych Niemców i Austriaków. Poprzez przylgnięcie do Boga - w odróżnieniu od nich - ten prosty rolnik przeszedł przez tę epokę z podniesioną głową.