Pierwszy proces beatyfikacyjny męczenników północnokoreańskich rozpoczął się w Korei Południowej. Dotyczy on 36 Sług Bożych, którzy padli ofiarą komunistycznych prześladowań w latach 1949-52.
O wszczęciu postępowania kanonizacyjnego poinformowało południowokoreańskie opactwo benedyktyńskie Waegwan. Jego przełożony jest równocześnie administratorem apostolskim położonego w północnej części kraju opactwa terytorialnego Tokwon. Proces dotyczy tamtejszego opata, niemieckiego biskupa misyjnego Bonifacego Sauera OSB, oraz Koreańczyka ojca Benedykta Kima OSB i towarzyszy ich męczeństwa. Wszyscy oni oddali życie za wiarę w północnokoreańskich więzieniach lub łagrach podczas fali prześladowań, jaka nastąpiła po objęciu władzy przez komunistów. Wydalono wówczas z Korei Północnej wszystkich kapłanów pochodzących z zagranicy, a rodzimych duchownych wymordowano.
Szacuje się, że w pierwszych latach dyktatury komunistycznej w Korei Północnej zaginęło bez wieści ponad 300 tys. chrześcijan. Obecnie Kościół katolicki nie ma tam żadnych struktur kościelnych ani księży. Po poświęceniu w sierpniu 2006 r. w Phenianie cerkwi prawosławnej jedynie katolicy nie mają w tym kraju stałego duszpasterza. Dotychczas pamięć o męczennikach północnokoreańskich była w Korei Południowej „wyciszana” przez rząd w Seulu. Chciał on w ten sposób uniknąć przeszkód w próbach porozumienia z komunistycznymi władzami Korei Północnej. Południowokoreańskim benedyktynom zależy jednak na zachowaniu świadectwa wiary, jakie dali ponad pół wieku temu ich współbracia i inni katolicy.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.