W roku 2006 Całun Turyński miał być zaprezentowany publicznie. Do wystawienia nie doszło, a Watykan ogłosił, że prawdopodobnie dopiero w roku 2025 całun zostanie pokazany publicznie. Dzisiaj, aby obejrzeć najsłynniejsze płótno świata trzeba mieć pozwolenie podpisane przez: arcybiskupa Turynu, właściciela całunu, czyli papieża i prezydenta Włoch.
Argumenty przemawiające za boskim pochodzeniem Całunu przedstawił 8 marca w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach mgr inż. Jerzy Dołęga – Chodasiewicz, jeden z czterech badaczy całunu Turyńskiego w Polsce. Uświadomił on przybyłym na prelekcję, jak wielu przedstawicieli różnych dyscyplin naukowych zajmuje się badaniem całunu. Choć wykład trwał ponad 2 godziny, po jego zakończeniu wiele osób rozmawiało z prelegentem jeszcze przez ponad godzinę, chcąc się dowiedzieć jeszcze więcej.
Obecnie Całun Turyński przechowywany jest w specjalnych warunkach w podziemiach katedry turyńskiej. Na szczęście nawet, gdy leży przez nikogo nieogladany nikt go już nie zwija, jak czyniono to przez wieki – mówił badacz. Przy zwijaniu całun się niszczył. Wykruszały się odrobiny krwi znajdujący się na płótnie, powstawały zgniecenia.
Od dawna wierzono, że Całun przedstawia wizerunek Jezusa ukrzyżowanego. Otaczano go czcią i próbowano chronić. Jednakże wraz z rozwojem nauki ludzie chcieli uzyskać pewność, że przedstawiona postać to wizerunek Jezusa Chrystusa. Najprzeróżniejsze nadania trwają od 1888 roku.
Jerzy Dołęga – Chodasiewicz opowiadał, że całun utkany jest z lnu, który rośnie w Damaszku. Poza tym włókna są skręcone w prawą stronę, jak czyniono to w Palestynie. Na tkaninie odnaleziono pyłki 98 rośli, które rosną tylko w Palestynie, Jordanie i Synaju. Ponadto brak wełny świadczy o tym, że w materiał był zawinięty Żyd, gdyż ich religia zakazywała mieszania materiałów roślinnych i zwierzęcych. Przypomniał, iż gdyby były to płótna zwykłego śmiertelnika nie przetrwałyby one do naszych czasów. Judaizm, bowiem nakazywał palenie materiałów, w które były owinięte ciała zmarłych.
Interesujące są napisy, odkrywane na całunie stopniowo w latach 1993-1997. Najwcześniejszy z I wieku brzmi „Jezus Nazarejczyk”. Przypuszczalnie kazał go wykonać Poncjusz Piłat, aby mieć pewność, iż to ciało Chrystusa znajduje się w całunie. Kształt liter wskazuje, że nie mógł ich nanieść nikt w Europie.
Na płótnie widoczne są również odciski monet. Na prawej powiece znajduje się moneta Piłata, nad lewym okiem – pieniądz przesunął się w czasie zmartwychwstania – zaś odbicie dileptonu cesarza Tyberiusza. Takie monety bił Poncjusz Piłat na początku pierwszego stulecia.
Zachowana na całunie krew ma grupę na AB, obecnie występującą głównie u żydów sefardyjskich. Plamy, które widzimy nie mogły powstać później niż 40 godzin od zawinięcia w nie ciała. Po tym czasie bowiem plamy stałyby się bezkształtne. Na podstawie badań można stwierdzić, że człowiek, którego owinięto w całun, był przed śmiercią strasznie męczony.
Największą zagadką pozostaje wizerunek na całunie. Ma on 13 cech, które sprawiają, że nie można wątpić w jego autentyczność. Są to: fakt że wizerunek jest swoistym negatywem, powierzchowność odbicia, anatomiczna perfekcja odbitej postaci, niezwykła precyzyjność wizerunku, trójwymiarowość, stabilna barwa, jednakowa intensywność barwy z przodu i tyłu tkaniny, niezmywalność, bezkierunkowość, brak odbicia boków i czubka głowy, brak konturów.
‑ Najlepiej oglądać płótno z odległości 2-3 metrów – mówił rozpromieniony badacz. – Wtedy wizerunek jest najbardziej czytelny, nie widać już faktury płótna i obraz staje się przez to niezwykle wyrazisty.
9 marca Jerzy Dołęga – Chodasiewicz poprowadził drogę krzyżową w oparciu o Całun. Pokazał, że zwykle dostajemy „cukierkową” wersję śmierci Jezusa. Mało, bowiem kto wie, jak w rzeczywistości wyglądała śmierć na krzyżu i jak wtedy cierpiał człowiek.
Badacz – na podstawie śladów, pozostałych na Całunie Turyńskim, opowie o kolejnych etapach ukrzyżowania. Spotkanie rozpocznie się w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, prowadzonej przez Misjonarzy Oblatów w dzielnicy Koszutka o godz. 19.00.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.