79-letni o. Peter-Hans Kolvenbach, generał jezuitów, który w przyszłym roku, po 25 latach kierowania zakonem, miał - jak sam zapowiedział - ustąpić z pełnionej funkcji, może pozostać na swym stanowisku po interwencji papieża Benedykta XVI.
O. Kovenbach na początku lutego 2006 roku wysłał komunikat oficjalnie zwołujący na styczeń 2008 roku 35 Kongregację Generalną Towarzystwa Jezusowego, którego zadaniem miało być m.in. wybranie nowego generała zakonu. Za niespełna miesiąc, 15 marca, w Rzymie miało się spotkać 14 członków rady "Coetus Praevius", która przestudiowałaby około 350 propozycji przesłanych przez poszczególne prowincje w celu przygotowania przyszłorocznej kongregacji. O. Kolvenbach wysłał jednak list do wszystkich wyższych przełożonych zakonu na całym świecie, informując ich o życzeniu papieża Benedykta XVI, by urząd generała zakonu pozostał funkcją dożywotnią, z "klauzulą ustąpienia z poważnych przyczyn".
Według amerykańskiej agencji Catholic News Service, pragnienie Papieża oznacza raczej ponowną reelekcję o. Kolvenbacha niż wybór kogoś nowego w 2008 roku, chyba że sam o. Kolvenbach zrezygnuje z pełnionej funkcji.
Urząd generała, inaczej niż we wszystkich innych zakonach, w Towarzystwie Jezusowym na mocy specjalnych przywilejów Stolicy Apostolskiej jest pełniony dożywotnio, a przynajmniej sprawowany do czasu, dopóki urzędujący prawnie generał jest w stanie rządzić zakonem. Generał jest wybierany przez Kongregację Generalną i zatwierdzany przez Papieża. Także na jego ewentualną dymisję zgodę musi wyrazić Stolica Apostolska.
Peter-Hans Kolvenbach urodził się w 1928 roku w Druten w Holandii. We wrześniu 1983 roku podczas 33 Kongregacji Generalnej został wybrany przełożonym generalnym Towarzystwa Jezusowego.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.