Nowy cykl katechez, poświęcony postaciom pierwotnego Kościoła, rozpoczął 25 października Benedykt XVI.
Płynie stąd dla nas bardzo ważna nauka: to, co się liczy, to umieszczenie w centrum własnego życia Jezusa Chrystusa tak, aby naszą tożsamość wyróżniało w sposób zasadniczy spotkanie, komunia z Chrystusem i z Jego Słowem. W Jego świetle wszelka inna wartość jest odzyskana i zarazem oczyszczona z ewentualnego balastu. Inną podstawową lekcją, jakiej udziela Paweł, jest powszechny zasięg, jaki cechuje jego apostolat. Odczuwając w sposób dojmujący problem dostępu nie-Izraelczyków, czyli pogan, do Boga, który w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym przynosi zbawienie wszystkim ludziom bez wyjątku, poświęcił samego siebie, by głosić tę Ewangelię, czyli dosłownie "dobrą nowinę", to jest orędzie łaski służące pojednaniu człowieka z Bogiem, z samym sobą i z innymi. Od pierwszej chwili zrozumiał on, że chodzi o rzeczywistość, dotyczącą nie tylko Żydów czy pewnej grupy ludzi, ale mającą wymiar powszechny i dotyczący wszystkich, gdyż Bóg jest Bogiem wszystkich. Punktem wyjścia do jego podróży był Kościół Antiochii Syryjskiej, gdzie po raz pierwszy Ewangelia była przepowiadana Grekom i gdzie ukuty został termin "chrześcijanie" (por. Dz 11,20.26), to jest wierzący w Chrystusa. Stamtąd udał się on najpierw na Cypr, a następnie wielokrotnie do regionów Azji Mniejszej (Pizydii, Likaonii, Galacji), z kolei do Europy (Macedonii, Grecji). Były też takie ważne miasta jak Efez, Filippi, Tesalonika, Korynt, nie zapominając wszakże o Berei, Atenach i Milecie.
W apostolstwie Pawła nie brakowało trudności, którym stawiał on odważnie czoło z miłości do Chrystusa. On sam wspomina, że przeszedł "przez trudy... przez więzienia... przez chłosty... przez częste niebezpieczeństwa śmierci...; trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu... Często w podróżach, w niebezpieczeństwach, na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci; w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i w nagości, nie mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z troski o wszystkie Kościoły" (2 Kor 11,23-28). Z fragmentu Listu do Rzymian (por. 15,24.28) przebija zamiar dotarcia aż do Hiszpanii, na krańce Zachodu, aby głosić wszędzie Ewangelię, aż po krańce znanego wówczas świata. Jakże nie podziwiać takiego człowieka? Jak nie dziękować Panu za to, że dał nam Apostoła tej miary? Jest oczywiste, że nie byłby on w stanie stawić czoła tak trudnym, a czasem rozpaczliwym sytuacjom, gdyby nie kierował się racją mającą wartość bezwzględną, w obliczu której żadnej granicy nie można było uważać za nie do sforsowania.
Wiemy, że dla Pawła racją tą jest Jezus Chrystus, o którym pisze: "Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas... aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał" (2 Kor 5,14-15), dla nas, dla wszystkich.
Istotnie Apostoł złoży najwyższe świadectwo krwi za panowania Nerona tu, w Rzymie, gdzie przechowujemy i czcimy jego doczesne szczątki. Tak pisał o nim Klemens Rzymski, mój poprzednik na tej Stolicy Apostolskiej w ostatnich latach I stulecia: "Z powodu zazdrości i niezgody Paweł zmuszony był pokazać nam, jak się zdobywa nagrodę cierpliwości... Po głoszeniu całemu światu sprawiedliwości i po dotarciu do najdalszych krańców Zachodu, zaznał męczeństwa przed rządzącymi; tak odszedł z tego świata i dotarł w miejsce święte, stając się tym samym największym przykładem wytrwałości" (Do Koryntian 5). Niech Pan pomoże nam wprowadzać w życie wezwanie pozostawione nam przez Apostoła w jego Listach: "Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa" (1 Kor 11,1).
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.