Papież Benedykt XVI wkrótce beatyfikuje swego kontrowersyjnego poprzednika z czasów II wojny światowej, oskarżanego o milczenie wobec holokaustu - przewiduje w rozmowie z Życiem Warszawy Marco Politi, wybitny watykanista dziennika La Repubblica.
– Benedykt XVI nie uporał się z historyczną kwestią stosunku Kościoła katolickiego do Hitlera. Unika też niewygodnych pytań na temat roli papieża Piusa XII, którego chce jeszcze podczas swego pontyfikatu beatyfikować – mówi w rozmowie z ŻW Marco Politi.
To kolejny w ostatnim czasie sygnał, że Watykan jest bliski wyniesienia na ołtarze papieża z czasów II wojny światowej. Kilkanaście dni temu o postępach procesu beatyfikacyjnego Piusa XII mówił postulator procesu, jezuita Peter Gumpel. Ewentualna decyzja Benedykta XVI w tej sprawie wywoła zapewne burzę. Plany beatyfikacji Piusa budzą opór wielu katolików, środowisk żydowskich i izraelskiej dyplomacji.
– Beatyfikacja Piusa XII byłaby katastrofą. Papież nigdy oficjalnie nie wypowiedział się na temat zbrodni hitlerowskich. O potępienie terroru niemieckiego na ziemiach polskich błagał papieża m.in. prezydent Władysław Raczkiewicz. Bez skutku – przypomina dr Dariusz Libionka, historyk z Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
Piusa XII broni jednak prof. Jan Żaryn, szef pionu naukowego IPN.
– Ten papież jak nikt na świecie walczył na drodze dyplomatycznej o prawo Polaków do niepodległości. Podjął też działania na rzecz Polski w okresie Powstania Warszawskiego. Nie uznał postanowień jałtańskich, nie zerwał stosunków dyplomatycznych z rządem RP na uchodźstwie – zauważa Żaryn. Część badaczy tłumaczy też, że Pius XII nie mógł otwarcie interweniować w sprawie holokaustu, ponieważ nie zmieniłoby to i tak polityki niemieckiej, a jedynie zaszkodziło katolikom w krajach okupowanych.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.