Plakaty reklamujące „Kod da Vinci" miałyby zniknąć z hotelu Metropol i bramek w metrze na czas wizyty papieża w Warszawie. Mogą bowiem - według miasta - urazić pielgrzymów - donosi Życie Warszawy.
– Film jest niemądry, a reklamowanie go podczas pielgrzymki Ojca Świętego niestosowne – uważa Tomasz Gamdzyk, naczelnik wydziału estetyki przestrzeni publicznej w urzędzie miasta. – Do Warszawy na spotkanie z papieżem przyjedzie milion osób. Nie powinniśmy ich denerwować reklamami „Kodu da Vinci” .
Urzędnikom z wydziału estetyki nie podoba się reklama, która wisi na hotelu Metropol przy Rotundzie i plakaty na bramkach stołecznego metra. Wysłali więc do firm zarządzających tymi obiektami pisma, w których wyrażają swoje zdanie i proszą o refleksję, czy ekspozycja takich plakatów jest teraz stosowna. Nie każą ich jednak zdjąć, bo nie mogą tego zrobić. A ich prośbami nikt się nie przejął.
– Nie zamierzamy zdejmować plakatu. Po pierwsze, sama reklama nie jest kontrowersyjna, a po drugie, mamy zobowiązanie wobec klienta, który zawiesił ją na naszym budynku - mówi Krzysztof Szadurski, prezes Hoteli Warszawskich Syrena, do których należy Metropol. Tymczasem Metro Warszawskie reklam nie musi zdejmować, bo do 24 maja i tak miały zniknąć.
– Tego dnia wygasa umowa z firmą, która wynajmowała od nas powierzchnię – mówi Grzegorz Żurawski, rzecznik metra. Przyznaje też, że nawet gdyby tak nie było, reklamy nie zniknęłyby z bramek, ponieważ trudno udowodnić, że kogoś obrażają.
Jednak podziemna kolejka i hotel Metropol to nie jedyne miejsca, w których promowany jest film „Kod da Vinci”. Jego reklamy można zobaczyć nawet na warszawskich autobusach. Urzędnicy wydziału estetyki nie wysłali jednak pisma do Miejskich Zakładów Autobusowych.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.