Efekt Benedykta

W rok od wyboru kardynała Josepha Ratzingera 265. następcą św. Piotra, pozytywne zmiany przeżywa Kościół katolicki w Niemczech, rodzinnym kraju Benedykta XVI - uważają obserwatorzy.

W ciągu minionego roku Kościół w Niemczech, cierpiący na brak księży, problemy finansowe i ubywanie wiernych, przeżywa ponowny rozkwit. Nie jest to tylko wyraz euforii, twierdzi Christoph Renzikowski z niemieckiej agencji katolickiej KNA. Podkreśla, że o zmianie tendencji świadczy szereg pozytywnych informacji z życia kościelnego, a zdaniem wielu obserwatorów - ma na to wpływ "efekt Benedykta".

W 2005 r. po raz kolejny wyraźnie zmniejszyła się liczba wystąpień, natomiast zwiększyła liczba powrotów na łono Kościoła. Niedawno kard. Georg Sterzinsky przyjął w Berlinie 99 neokatechumenów - tak wielu dorosłych, chętnych do przyjęcia chrztu w Kościele katolickim Niemcy jeszcze nie przeżywały. Ośrodki przyjmujące osoby, które chcą powrócić do Kościoła, np. "Orientacja w wierze im. św. Michała" w centrum Monachium, ciągle rejestrują nowych chętnych.

Kierujący tym centrum jezuita Joachim Hartmann jest pewien, że wielką w tym rolę odegrał Benedykt XVI. "nie jako zasadniczy powód , lecz jako ostateczny argument przemawiający za bardziej intensywnym zainteresowaniem Kościołem". Wiele osób sięga po książki obecnego papieża i "zdumiewa ich jego otwarcie i potęga wiary katolickiej".

Tuż po konklawe kilka tytułów książek kard. Ratzingera znalazło się na pierwszych miejscach listy bestsellerów w Niemczech. Ten boom już się nieco uspokoił - mówią księgarze - ale zainteresowanie nimi trwa. Dla rzeczniczki największego niemieckiego wydawnictwa Herdera, Christine Weiss, wysokie nakłady niełatwych książek obecnego papieża dowodzą, że zainteresowanie profilem teologicznym Benedykta XVI wykracza poza wąski krąg ludzi Kościoła.

Na konferencji fakultetów teologii katolickiej stwierdzono, że po latach zastoju odnotowano "znaczny przyrost" nowych wpisów na semestr zimowy 2005/2006 na wszystkich latach studiów teologicznych. Do seminarium duchownego w Bawarii zgłosiło się w tym roku o 50 proc. kandydatów więcej, niż rok wcześniej. Zdaniem władz kościelnych ma to związek m.in. z wyborem niemieckiego papieża.

Rzeczniczka Konferencji Biskupów Niemieckich, Martina Höhns, zauważa, że przede wszystkim zmienił się klimat w szkołach katolickich oraz wśród nauczycieli religii. "Tam, gdzie dotychczas w sprawach wiary panowała powściągliwość, a czasem nawet zawstydzenie, teraz rośnie poczucie, że "nasza wiara to orędzie, które czyni wolnym, które jest czymś wspaniałym, o czym chce się opowiadać innym".

W 2005 r. na liście najpopularniejszych imion w Niemczech "Benedykt" awansował z 50 na 37 miejsce. "To wielki wyjątek, że jakieś imię zyskuje taką popularność", uważają niemieccy językoznawcy podkreślając, że "papieskie" imię nadawane jest nie tylko w Bawarii lecz także w innych częściach Niemiec.

Co jest tajemnicą tak silnego utożsamiania się z człowiekiem, którego dotychczas Niemcy nie za bardzo kochali ze względu na jego surowe zasady wiary? "Papież wyróżnia się tym, czego nie robi" - uważa wiedeński socjolog i pastoralista Paul Zulehner: "Wyraźnie widać, że nie cieszy go kąpiel w tłumie, nie sprawia wrażenia człowieka świadomego swojej władzy, lecz jest delikatny i nie moralizuje".

Prof. Zulehner ufa, że Benedykt XVI pogłębi w Kościele "powrót religijności" dający o sobie znać od 1995 r. Dotychczas ten ruch duchowych poszukiwań "omijał go szerokim łukiem". Ale popularność niemieckiego papieża w jego ojczyźnie ma - zdaniem austriackiego teologa - jeszcze inny powód, a mianowicie " ciężko urażoną świadomość Niemców". "Jesteśmy papieżem", jest czymś, czym jedynie można zwrócić na siebie uwagę za granicą jako Niemiec, bo Niemcy nawet nie zostaną piłkarskim mistrzem świata, uważa prof. Zulehner.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg