Poznańska spółka chce umieszczać napis "Pokolenie JP2" na kartach do gry, perfumach, okularach przeciwsłonecznych, torbach plażowych, bidonach i podkładkach pod myszy - poinformowała Rzeczpospolita.
Według Rzeczpospolitej takie między innymi przedmioty znalazły się we wniosku o rejestrację znaku
Po pierwszych publikacjach na jej temat Pokolenie JP2 spółka z. o.o. zamieściła na swoich stronach internetowych oświadczenie, w którym stwierdza, że Rzeczpospolita nie zrozumiała jej dobrych intencji.
Spółka na razie sprzedaje niebieskie opaski na rękę i kubki z napisem "Pokolenie JP2". Paweł Rydzyński, wiceprezes spółki, nie widzi w tym nic złego. Tłumaczy, że jak zarobi pieniądze, to się nimi podzieli za pośrednictwem swojej fundacji.
Rydzyński mówi, że opaski rozprowadzał też za darmo podczas światowych Dni Młodzieży w Kolonii i na Lednicy. Ojciec Jan Góra, organizator lednickich spotkań, jest zaskoczony: - To obrzydliwe. Ja też jestem z pokolenia Jana Pawła II i chciałbym swobodnie używać tej nazwy. Jeśli ktoś chce mieć ją na wyłączność, to nawet jeżeli chce część pieniędzy przeznaczyć na fundację, to już nie jest szlachetne - mówi dominikanin.
Pomysł krytykuje też dr Andrzej Cehak z zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, której patronował polski papież.
- Od takich działań jak to poznańskie trzeba się dystansować. To zawłaszczanie osoby i idei papieża. Rejestrację znaku towarowego odczuwam jako dysonans pomiędzy wartościami, jakie wiążą się z osobą Jana Pawła II, a komercjalizacją życia - mówi gazecie dr Andrzej Cehak.
Od pomysłu spółki dystansuje się również poznańska kuria metropolitalna. - Nazwa Pokolenie JP2 nie może być używana w celu osiągnięcia zysku - uważa ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik kurii.
Czy to wystarczy, by napis "Pokolenie JP2" nie pojawił się na kartach do gry? - zastanawia się Rzeczpospolita.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.