"Benedykt XVI nie będzie niczego poprawiać w tekście swej pierwszej encykliki" - oświadczył rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls w związku z pogłoskami, jakoby opóźnienie w ogłoszeniu tego dokumentu spowodowane było potrzebą pewnych zmian.
Mówi się, że teologowie, którzy zapoznali się z pierwszą wersją encykliki, uznali niektóre jej partie za zbyt trudne i poradzili Papieżowi, aby je przeredagował.
W Watykanie natomiast nieoficjalnie twierdzi się, że gdyby encyklika ukazała się w tych dniach, gdy Benedykt XVI wygłaszał wiele przemówień, które interesowały opinię publiczną, jak choćby wystąpienie na temat Soboru Watykańskiego II podczas wtorkowego spotkania z Kurią Rzymską, przeszłaby niezauważona. Dziennik "La Repubblica", choć należy do grona sceptyków, którzy wierzą w potrzebę "korektury" encykliki, cytuje słowa kardynała Giovanniego Cheli, że właśnie podczas wspomnianego spotkania Papież potwierdził swoim rozmówcom, że dokument jest już gotowy do druku.
W swym dementi Joaquin Navarro-Valls podkreślił, że jedynym autorem encykliki jest Benedykt XVI. Obserwatorzy przypominają, że to Jan Paweł II wszystkie swoje ważne dokumenty (a także poemat "Tryptyk rzymski") pokazywał przed ogłoszeniem kard. Josephowi Ratzingerowi, liczył się bowiem bardzo z opinią prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Nie wydaje się, aby następca polskiego Papieża miał tak zaufanego i miarodajnego współpracownika.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.