- Wielkość Jana Pawła II polega na tym, że nie budził strachu, a jedynie uwielbienie - mówi siostra Stanisława, która przez pięć lat pracowała w watykańskiej przychodni.
Przez ponad 5 lat, do 2000 r., siostra Stanisława ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia pracowała w watykańskiej przychodni. Jej bezpośrednim szefem był osobisty lekarz papieża Polaka, Renato Buzzonetti.
- Gdy dowiedziałam się, że mam wyjechać do Watykanu, byłam nawet trochę rozżalona. Przecież zawsze chciałam nieść pomoc ubogim - wspomina siostra Stanisława. - A tu nagle okazało się, że mam pomagać w samym sercu Kościoła. Gdzie biednych raczej trudno znaleźć. Ale dzięki temu poznałam blisko Jana Pawła II. I teraz wiem, że tam też są ludzie biedni, ale nieco inaczej.
Dostojników nie omijają choroby i samotność
- Ambulatorium w Watykanie to niezwykłe miejsce - mówi siostra Stanisława. - Przewija się przez nie cała watykańska administracja. Nie wyłączając papieża. Dopiero tam widać, że kościelni dostojnicy to normalni ludzie. Chorują i cierpią. A przy tym są samotni i bezradni.
Wśród pamiątek z Watykanu siostra Stanisława ma podarowany jej przez papieża różaniec. Ale największym skarbem jest zwykła szklanka. Ta, z której Jan Paweł II popijał proszki, gdy był chory. Tę szklankę z wodą podawała mu właśnie Stanisława. - Ojciec Święty nigdy się nie skarżył. Cierpiał, jednak nie litował się nad sobą. Miał twardy charakter. Do lekarza trzeba Go było ciągać siłą.
Do dzisiaj siostra Stanisława zastanawia się, kiedy papież spał. - Kilka razy uczestniczyłam w jego prywatnych modlitwach. Byłam zdziwiona, jak długo i żarliwie się modli. Aż wychodził mu pot na czoło. Słychać było Jego westchnienia. I tak potrafił trwać kilka godzin. A później pracował, medytował. On po prostu nie spał!
Odpoczywał rozmawiając i żartując z ludźmi
Kiedy Jan Paweł II pozwalał sobie na chwilę relaksu, zwykł przechadzać się po watykańskiej auli. Podchodził do pracowników i dowcipkował z nimi. Siostrę Stanisławę poznał w dwa dni po jej przyjeździe do Watykanu. Gdy pierwszy raz przechodził obok niej, przystanął i jakby tknięty szóstym zmysłem zagadnął po polsku.
- Czułam, że to niezwykły człowiek. A przy tym taki normalny, jak wszyscy ludzie - opowiada siostra Stanisława. Innym razem Jan Paweł II żartobliwie pogroził jej swoją słynną laseczką. - Wymachiwał nią i udawał, że jest zły. Żartował, że za dużo pracuję. A jednocześnie Jego oczy były uśmiechnięte. On sam przecież najwięcej pracował...
Makaron, wino i samotność
Mimo chorób i dolegliwości papież starał się być aktywny. Energii jak się wydaje dodawały mu smakowite posiłki. Siostra Stanisława czasem obsługiwała papieża podczas obiadów. - Uwielbiał dobre jedzenie. Smakowało mu wszystko. Ale najbardziej gustował we włoskiej kuchni - opowiada. - Od oliwek, poprzez makaron, po deserowe wina. I najczęściej prosił o dokładkę. Był smakoszem.
Papież tak naprawdę był samotny. - Było to widać, gdy podchodził, rozmawiał. Gdy pragnął takiej swojskiej wiedzy o Polsce, o rodakach. Jego wielkością było to, że nie budził strachu. A jedynie uwielbienie - mówi siostra Stanisława.
Siostra Stanisława (36 l.)...
...do Watykanu trafiła prosto z domu opieki społecznej w Krakowie, gdzie ledwie zaczęła posługę. Dzisiaj znowu daje nadzieję w cierpieniu. Pracuje w powiatowym szpitalu w Żywcu.
- Bliskość papieża wciąż daje mi siłę - mówi siostra Stanisława.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.