Różaniec nie jest praktyką związaną z przeszłością. Wprost przeciwnie różaniec przeżywa niejako nową wiosnę. Fragment książki G. Amortha "Mój różaniec" publikujemy za zgodą wydawnictwa Espirit.
Antonia Ghislieriego, czyli św. Piusa V, można nazwać pierwszym papieżem różańcowym. Jego bulla Consueverunt Romani Pontifices z 17 września 1569 r. to magna carta modlitwy różańcowej. Ci, którzy odmawiają różaniec, nie mogą jej nie znać, bowiem właśnie tam po raz pierwszy Kościół podał klasyczną definicję różańca, którą w zmodyfikowanej wersji włączono do brewiarza dominikańskiego, a następnie brewiarza rzymskiego.
www.esprit.com.pl o. Gabriele Amorth: Mój różaniec Pius V napisał: „Jak nabożnie się uważa, za natchnieniem Ducha Świętego w czasach podobnych do naszych bł. Dominik*, założyciel Zakonu Braci Kaznodziejów, postępował podobnie. Herezja albigensów rozprzestrzeniała się bo-wiem na znacznym obszarze Francji i Italii i tak bardzo zaślepiła świeckich, że gwałtownie występowali przeciwko Bożym kapłanom i duchownym. Bł. Dominik, wznosząc oczy ku niebu, skierował spojrzenie ku owej słodkiej istocie, jaką jest Najświętsza Maryja Panna, Matka Boża, ku tej, która z pomocą owocu swojego łona zmiażdżyła głowę nienawistnemu wężowi i zniszczyła wszystkie herezje, i ocaliła świat skażony winą naszych pierw-szych rodziców. Bł. Dominik ułożył wtedy bardzo łatwy, pobożny i dostępny dla wszystkich sposób modlitwy do Boga zwany różańcem lub psałterzem Maryi, który polega na oddawaniu czci Najświętszej Maryi Pannie przez powtarzanie Pozdrowienia anielskiego sto pięćdziesiąt razy, zgodnie z liczbą psalmów Dawidowych; każdą dziesiątkę poprzedza się modlitwą Ojcze nasz i rozważaniem kilku momentów z życie Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Ułożywszy tę modlitwę, bł. Dominik propagował ją w całym Kościele katolickim i rozpowszechnił ją przez swoich synów, braci zakonnych. Została ona przyjęta przez wielu, a wierni gorliwie odmawiający różaniec, rozpaleni rozważaniami, zostali przemienieni w innych ludzi. Mroki herezji wycofały się, a światło wiary katolickiej na nowo zajaśniało. Bracia dominikanie, posłani przed swoich przełożonych, w wielu miejscach zakładali bractwa różańcowe, do których wierni licznie wstępowali”.
Słowa te świadczą o tym, że Pius V był orędownikiem modlitwy różańcowej. Na potwierdzenie tego warto wspomnieć, że 7 października 1571 r. ogłosił, że bitwa pod Lepanto przeciwko Turkom została zwyciężona dzięki wstawiennictwu Maryi i ogłosił ten dzień świętem Matki Bożej Różańcowej.
Później Giovanni Maria Mastai Ferretti jako papież Pius IX, obecnie błogosławiony, kilka dni przed rozpoczęciem soboru watykańskiego I w liście apostolskim Egregiis suis napisał:
„Tak samo jak św. Dominik korzystał z tej modlitwy [różańca] jako niezwyciężonej broni przeciw-ko nienawistnej herezji albigensów zagrażającej pokojowi społeczeństwa chrześcijańskiego, tak też wiernym, wyszkolonym i uzbrojonym w ów szczególny rodzaj broni, to znaczy w codzienne odmawianie różańca, łatwiej będzie naprawić pojawiające się wszędzie straszliwe błędy z potężną pomocą Niepokalanej Matki Bożej oraz autorytetu zapowiedzianego i wkrótce rozpoczynającego się soboru watykańskiego”.
Sobór rozpoczął się 8 grudnia 1869 r.. Po Piusie IX nadszedł czas Leona XIII. Można powiedzieć, że był on papieżem różańcowym na rów-ni z Piusem V. Jego podpis znajduje się pod aż dwunastoma encyklikami i dwoma listami apostolskimi, w których poruszany jest temat modlitwy różańcowej. Od jego czasów (pontyfikat Leona XIII trwał od 1878 do 1903 r.) październik uznaje się za miesiąc modlitwy różańcowej, postrzeganej jako chwalebny znak pobożności chrześcijańskiej, najpiękniejszy sposób modlitwy, streszczenie naszej wiary i kompendium kultu należnego Maryi Dziewicy.
Leon XIII uważał, że „różaniec daje łatwy sposób wnikania w główne tajemnice wiary chrześcijańskiej i wyciśnięcia ich w naszej pamięci”. W obliczu nieszczęść szerzących się w społeczeństwie autor encykliki Rerum novarum zachęcał do tej modlitwy, aby przezwyciężyć „strach przed cierpieniem i ofiarą” przez wiarę w Chrystusa i wpatrywanie się w Jego cierpienie. Chrześcijanin pokonuje „niechęć do życia po-kornego i pracowitego”, rozważając pokorę Zbawiciela i Maryi, leczy „obojętność wobec dóbr przyszłych” i przywiązanie do dóbr materialnych przez kontemplację tajemnic chwalebnych Chrystusa, Maryi i świętych. Leon XIII nie ogranicza się do zdawkowego wychwalania i zalecania różańca. Wśród wydanych przez niego dokumentów, zarówno tych ważniejszych, jak i pomniejszych, znajdują się dwadzieścia dwie oficjalne wypowiedzi na ten temat.
Pius X (obecnie święty), wcześniej kardynał Giuseppe Sarto, napisał wiele dokumentów maryjnych, w których zalecał odmawianie różańca. Żadnej z encyklik nie poświęcił jednak bezpośrednio różańcowi. W liście prywatnym do ojca Costanza Becchiego (dominikanina, który w 1900 r. założył we Florencji Wspólnotę Różańca Nieustającego) papież Pius X wspomniał jednak, że różaniec stanowi modlitwę par excellence. W swoim testamencie napisał: „Ze wszystkich modlitw różaniec jest najpiękniejszą i najbogatszą w łaski – tą, która najbardziej podoba się Najświętszej Pannie”.
Giacomo della Chiesa, czyli papież Benedykt XV, mówił o różańcu w encyklice Fausto appetente die z r. 1921, wydanej z okazji siedemsetlecia śmierci św. Dominika, uznawanego – o czym już wspominaliśmy – za narzędzie, którym Maryja posłużyła się, aby nauczyć Kościół swojej modlitwy. Benedykt XV nazwał różaniec „słodką modlitwą [...] odmawianą zarazem na głos i w sercu”. W liście prywatnym stwierdził, że „różaniec, jest najpiękniejszym kwiatem ludzkiej pobożności i najbardziej owocnym źródłem łask”. Podkreślił też uniwersalny charakter tej modlitwy odmawianej we wspólnotach i w domach.
Dochodzimy do czasów nam bliższych. Pius XII napisał na temat różańca jedną encyklikę i osiem listów, oprócz tego przygotował wiele wystąpień. Różaniec był dla niego „streszczeniem całej Ewangelii, rozważaniem tajemnic Pana, wieczorną ofiarą, bukietem róż, hymnem pochwalnym, modlitwą rodzinną, esencją życia chrześcijańskiego, pewną gwarancją łask niebieskich i wyczekiwane-go zbawienia”.
W encyklice Ingruentium malorum z r. 1951 Pius XII napisał:
„Chociaż istnieje wiele rodzajów modlitwy, aby otrzymać tę pomoc, uważamy różaniec za najbardziej właściwą i najbardziej owocną, na co wyraźnie wskazuje jej pochodzenie – bardziej niebiańskie niż ludzkie. [...] Nie wahamy się jeszcze raz publicznie potwierdzić, że pokładamy wielką ufność w świętym różańcu, jako środku na uzdrowienie zła, które trapi nasze czasy. Nie siłą, nie bronią, nie ludzką mocą, lecz przez Bożą pomoc uproszoną tą modlitwą Kościół, jak Dawid ze swoją procą, będzie mógł wyjść naprzeciw swojego od-wiecznego wroga”.
Jan XXIII nie tylko jako papież, ale także przez całe swoje wcześniejsze życie darzył modlitwę różańcową wielką czcią. Była ona istotnym elementem jego duchowości, o czym czytamy w Dzienniku duszy. Wielokrotnie nauczał o różańcu w encyklikach i wystąpieniach. Jedną z pierwszych była encyklika Grata recordatio z 1959 r., w której zalecał praktykowanie pobożności maryjnej w październiku. Przypomniał także nauczanie swoich poprzedników, zwłaszcza Leona XIII. Przywołał piękną definicję Piusa V:
Różaniec bowiem, jak wszyscy wiemy, jest wspaniałym środkiem modlitwy, stanowiącym koronę mistyczną – w której modlitwy Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Chwała Ojcu łączą się z rozważaniem najwznioślejszych tajemnic naszej wiary, co sprawia, że dramat Wcielenia i Odkupienia Pana Naszego staje przed umysłem w wielu obrazach.
Jan XXIII w r. 1961 napisał także wzruszający, wyrażający ojcowską troskę o wiernych, list apostolski Il religioso convegno, w którym za pomocą nowego języka wskazał wartość i skuteczność modlitwy różańcowej. List ten stanowi prawdziwą summę różańca.
Po Janie XXIII na Stolicę Piotrową wstąpił Giovanni Battista Montini, który przyjął imię Paweł VI. W encyklice Christi Matri z 1966 r. napisał, że „choć nie wprost, Sobór jasno wskazywał jednak wtedy na różaniec. Pragnął bowiem zapalić dusze wierzących do modlitwy, która przez wieki była przez Magisterium Kościoła zalecana”.
Paweł VI ponowił zachętę do umiłowania różańca w r. modlitwy do Maryi (1972), a zwłaszcza w adhortacji Marialis cultus z 1974 r., w której stwierdził, że różaniec jest „wyborną cząstką” i integralną częścią kultu chrześcijańskiego. W adhortacji wśród osób, które głęboko przeżywały nabożeństwo różańcowe wymienił dominikanów: „Spośród nich szczególną wzmianką wyróżnimy synów św. Dominika, już od dawna stróżów i opiekunów tak zbawiennego nabożeństwa”.
Zatrzymam się na chwilę przy Albinie Lucianim, który jako patriarcha Wenecji został wybrany na papieża i przybrał imię Jan Paweł i. Był urodzonym katechetą, odznaczającym się wszystkimi przymiotami: prostotą, żywotnością, zapałem, umiejętnością posługiwania się przekonywającymi przykładami... Co myślał o różańcu? W homilii wygłoszonej w kościele jezuitów z okazji czterechsetlecia święta Matki Bożej Różańcowej, 7 października 1973 r., odpowiadając na zarzuty stawiane modlitwie maryjnej, wypowiada się w ten sposób (warto przeczytać cały fragment):
„[...] niektórzy kwestionują jego znaczenie. Mówią: jest to modlitwa przesądna, infantylna, niegodna dorosłego katolika. Lub też sądzą, że jest automatyczna, zredukowana do pobieżnego powtarzania Zdrowaś Maryjo, monotonna i nudna. Lub też twierdzą, że to pozostałość z przeszłości – dziś lepiej czytać Biblię; Różaniec i Biblia to podobno tak, jak plewy i wyborna mąka. Chciałbym się z tym wszystkim nie zgodzić, dzieląc się kilkoma impresjami duszpasterskimi.
Oto pierwsza: nie jest sprawą naczelną kryzys Różańca, lecz kryzys modlitwy w ogóle. Ludzie są dziś zajęci sprawami materialnymi; niewiele my-ślą o duszy. Poza tym naszą egzystencję atakuje hałas. Makbet powiedziałby: „Makbet zamordował sen, zamordował ciszę!”. Zbyt dużym trudem jest znalezienie paru minut na życie wewnętrzne, na dulcis sermonicinatio, czyli czułą rozmowę z Bogiem. Co za szkoda!
Juan Donoso Cortés powiedział: „Źle się dzieje ze światem, bo jest w nim więcej bitew niż modlitw”. Rozwija się Liturgia Wspólnoty (co z pewnością jest wielkim błogosławieństwem), lecz to nie wystarczy; potrzebna jest też osobista rozmowa z Bogiem.
Impresja druga. Ludzie przesadzają czasami, gdy mówią o „dorosłych chrześcijanach” w modlitwie. Osobiście, gdy rozmawiam sam z Bogiem lub z Maryją, wolę się czuć dzieckiem aniżeli dorosłym; znika infuła, piuska i pierścień. Na wakacje wysyłam dorosłego biskupa, z jego dostojną po-wagą i autorytetem należnym temu stanowisku! I oddaję się tej spontanicznej czułości, jaką ma dziecko dla mamy i taty.
Być wobec Boga choć przez pół godziny takim, jakim jestem w rzeczywistości, z moimi niedostatkami i z tym, co we mnie najlepsze; pozwolić, by z głębi mej istoty wyszło dziecko, jakim kiedyś byłem, chcące śmiać się, szczebiotać, kochać Pana, i czujące potrzebę płaczu, by mu wreszcie okazano zmiłowanie – to wszystko pomaga mi w modlitwie. Różaniec, modlitwa prosta i łatwa, pomaga mi znów być dzieckiem i wcale się tego nie wstydzę.
Impresja trzecia. Nie muszę i nie chcę źle myśleć o nikim, ale wyznaję, że wiele razy nachodziła mnie pokusa, aby osądzić tego czy tamtego, który uważał się za dorosłego tylko dlatego, że siedział w fotelu i krytykował z góry. Chciałem mu powiedzieć: „Jaki tam z ciebie dorosły! Na modlitwie jesteś nastolatkiem w kryzysie, rozgoryczonym i zbuntowanym, który nie wyzbył się jeszcze agresywności tego niewdzięcznego wieku!”. Niech mi Bóg wybaczy tak lekkomyślny osąd!”.
Dalej biskup Luciani łagodnie odpowiedział na wszystkie zastrzeżenia pod adresem różańca:
„[...] Różaniec modlitwą powtórzeń? Ojciec Char-les de Foucauld rzekł: „Miłość wyraża się kilkoma tylko słowami, zawsze tymi samymi, wciąż powtarzanymi”. [...] A Biblia? Jest to z pewnością quid summum, lecz nie wszyscy są przygotowani czy mają czas ją czytać. Nawet ci, którzy ją czytają, powinni potem, w niektórych sytuacjach – w podróży, na ulicy czy gdy zajdzie szczególna potrzeba – rozmawiać z Matką Bożą – jeśli się wierzy, że jest nam Ona Matką i Siostrą. W gruncie rzeczy tajemnice Różańca, gdy się je rozważy, przemyśli, zastanowi [się nad ni-mi], są niczym innym jak właśnie Biblią, samą esencją Biblii. Czy Różaniec jest nudny? To zależy. Może być modlitwą pełną radości i szczęścia. Gdy ktoś wie, jak to zrobić, Różaniec można zamienić w spojrzenie na Maryję, coraz to głębsze, w miarę posuwania się naprzód kolejnych modlitw. W końcu jest refrenem wprost z serca, a powtarzanie go to dla duszy słodki śpiew. Czy Różaniec jest zubożoną modlitwą? A co w takim razie ma być modlitwą bogatą? Różaniec to procesja Ojcze nasz – modlitwy, której na-uczył nas Jezus; Zdrowaś – pozdrowienia, jakie Bóg skierował do Przenajświętszej Panny za pośrednictwem anioła; Chwała – pochwały Trójcy Przenajświętszej. A czy może wolelibyście raczej rozważania teologiczne? To byłoby jednak nieodpowiednie dla ludzi ubogich, starych, pokornych i prostych. Różaniec wyraża wiarę bez fałszywych komplikacji, wykrętów, nadmiaru słów; pomaga poddać się woli Bożej i nauczyć się, jak przyjmować cierpienie. Bóg posługuje się teologami, lecz by rozdać swą łaskę, posługuje się przede wszystkim małością pokornych i tych, którzy poddają się Jego woli”.
W kwestii stosunku Różańca do Biblii kardynał Luciani odpowiedział z prostotą: „Różaniec w swej istocie cały jest Biblią, kolejne tajemnice to rozważania Ewangelii, a Zdrowaś Mario i Ojcze nasz są Ewangelią”.
Kardynał Luciani, tak bardzo oddany modlitwie różańcowej, przedstawił również kompleksowe spojrzenie na rozważane podczas modlitwy różańcowej tajemnice. W Pompejach w stulecie przybycia obrazu Matki Bożej Różańcowej, 1 października 1975 r. powiedział:
(tajemnice chwalebne) [...] Chrystus nie jest samotnym zmartwychwstałym [...] w ślad za Nim podąża Maryja.
(tajemnice bolesne) [...] Jesteśmy [...] „współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpi-my, to po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8, 17). Oto dlaczego w modlitwie różańcowej kontemplujemy również cierpienie Maryi [...] były momenty, gdy cierpiała okrutnie [...].
(tajemnice radosne) [...] Na szczęście życie oprócz cierpienia zna także radości; w tajemnicach radosnych rozważamy radości Maryi. Przy zwiastowaniu radość płynęła nie tylko z faktu, że została wybrana przez Boga, ale również z tego, że z pełną odpowiedzialnością przyjęła na siebie wielką misję [...]. Narodzenie Jezusa i wszelkie okoliczności temu wydarzeniu towarzyszące stanowią dla niej źródło niewysłowionej radości [...]”.
Ktoś może zapytać, czemu służy te pięć paciorków na początku sznura, powyżej małego krzyżyka. Czy to jakaś ozdoba? Również w tej kwestii patriarcha Luciani udzielił wyczerpującej odpowiedzi. W 1976 r. powiedział do sióstr kanosjanek w Sant’Alvise o modlitwie:
„Nie chodzi o to, żeby dodawać nowe modlitwy zamiast posługiwać się tymi powszechnymi. Na przykład niewiele osób wykorzystuje w różańcu pierwsze paciorki. Niektórzy – jest w tym całkowi-ta swoboda – na pierwszym paciorku odmawiają Credo z postanowieniem, że będą trwać niezłomnie przy prawdach objawionych przez Boga. Trzy kolejne paciorki oznaczają trzy Zdrowaś Mario dla umocnienia trzech fundamentalnych cnót: pierwsze Zdrowaś, aby wzrastała wiara, drugie Zdrowaś, aby rozpalić płomień miłości; trzecie Zdrowaś, aby umocnić nadzieję. Ostatni paciorek przed dziesiątkami służy oddaniu czci Trójcy Przenajświętszej”.
Powiedzmy sobie szczerze: kto by o tym pomyślał?
Zapewne wszyscy znamy czułe i wytrwałe oddanie Jana Pawła II jego ulubionej modlitwie różańcowej. W liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae z 2002 r. papież uzupełnił modlitwę różańcową opcjonalnymi tajemnicami światła. Zacytujmy z tego listu fragment dotyczący dominikanów:
Historia różańca pokazuje, jak tej modlitwy używali zwłaszcza dominikanie, gdy Kościół przeżywał trudne chwile z powodu szerzenia się herezji. Dziś stoimy wobec nowych wyzwań. Czemuż nie wziąć znowu do ręki koronki z wiarą tych, którzy byli przed nami? Różaniec zachowuje całą swą moc i pozostaje narzędziem nie do pominięcia pośród środków duszpasterskich każdego dobre-go głosiciela Ewangelii”.
Według Jana Pawła II różaniec jest kontemplacją oblicza Chrystusa w towarzystwie i w szkole Jego Najświętszej Matki, a odmawianie różańca to nic innego jak rozważanie z Maryją oblicza Chrystusa.
Również Benedykt XVI wielokrotnie wypowiadał się na temat różańca. Zebrałem dziewięć jego wypowiedzi, które ułożone w odpowiedniej kolejności mogą służyć jako podstawa do codziennych rozmyślań.
„Różaniec nie jest praktyką związaną z przeszłością, jako modlitwa dawnych czasów, o której należy myśleć z nostalgią. Wprost przeciwnie różaniec przeżywa niejako nową wiosnę. Niewątpliwie jest to najwymowniejszy dowód miłości, jaką młode pokolenia darzą Jezusa i Jego Matkę Maryję. W obecnym świecie, tak bardzo rozproszonym, modlitwa ta pomaga umieścić Chrystusa w centrum za przykładem Maryi, która rozważała w swoim sercu to, co mówiono o jej Synu, a tak-że to, co On sam mówił i robił. Podczas odmawiania różańca ponownie prze-żywa się ważne chwile historii zbawienia, przebywa się na nowo kolejne etapy misji Chrystusa. Wraz z Maryją serce człowieka zwraca się ku tajemnicy Jezusa. Przez rozważanie tajemnic radosnych, światła, bolesnych i chwalebnych stawia się Chrystusa w centrum życia, w centrum czasów współczesnych, w centrum miast. Niech Maryja pomaga nam przyjąć łaskę płynącą z modlitwy różańcowej, aby przez nas wpłynęła na przemianę społeczeństwa, począwszy od codziennych relacji, i oczyszczała je z licznych negatywnych wpływów oraz otwierała nas na działanie Boga. Różaniec, jeśli jest odmawiany autentycznie, nie w sposób mechaniczny i powierzchowny, ale z całej głębi, przynosi pokój i pojednanie. Niesie uzdrawiającą moc najświętszego imienia Jezus wzywanego z wiarą i miłością w każdym Zdrowaś Mario. Różaniec, jeśli nie jest mechanicznym powtarzaniem tradycyjnych formuł, stanowi medytację biblijną, w której rozważamy kolejne wydarzenia z życia Pana Jezusa w towarzystwie Najświętszej Maryi Panny, zachowując je – tak jak ona – w naszych sercach. Teraz, mimo iż kończy się miesiąc [październik], trwajmy na modlitwie z jeszcze większym zaangażowaniem, aby – jak uczy nas Maryja – światło wiary coraz bardziej jaśniało w naszych sercach i w naszych domach. Waszej modlitwie różańcowej powierzam najpilniejsze zadania mojego pontyfikatu, potrze-by Kościoła i wielkie problemy ludzkości: pokój na świecie, jedność chrześcijan, dialog pomiędzy kulturami”.
I w końcu papież Franciszek. Według mnie jego najistotniejsze dotąd słowa w temacie różańca to te napisane odręcznie w przedmowie do włoskiego wydania książki o modlitwie maryjnej autorstwa jego sekretarza ojca Yoannisa Lahziego Gaida Różaniec. Modlitwa serca: „Różaniec jest modlitwą zawsze towarzyszącą memu życiu, jest też modlitwą ludzi prostych i świętych... jest modlitwą mojego serca”.
Słowa te, opatrzone wymowną datą 13 maja 2014 r., czyli święta Matki Bożej Fatimskiej, stanowią zachętę do lektury książki napisanej przez kapłana katolickiego obrządku koptyjskiego, od pewnego czasu pracującego w sekretariacie papieża. Słowa z przedmowy Franciszka nie dziwią tych, którzy poznali gesty i słowa papieża. Stały się już zwyczajem jego modlitwy przed Salus Populi Romani, obrazem maryjnym czczonym w bazylice Matki Bożej Większej, przed każdą podróżą zagraniczną i zawsze po powrocie. Znane jest jego nabożeństwo do Maryi Rozwiązującej Węzły przedstawionej na obrazie niemieckiego malarza, który arcybiskup Jorge Mario Bergoglio sprowadził do Argentyny.
W kwestii różańca w marcu 2015 r., wspominając przed mikrofonami Radia Watykańskiego pierwszy rok pontyfikatu Franciszka, ojciec Alfred Xuereb powiedział w odniesieniu do Franciszka:
„Nie marnuje ani minuty! Pracuje niestrudzenie, ale kiedy potrzebuje chwili przerwy, nie zamyka oczu, nic nie robiąc, ale siada i modli się na różańcu. Sądzę, że odmawia przynajmniej trzy różańce dziennie. Powiedział mi kiedyś: ‘To mi pomaga się zrelaksować’. Potem wraca do pracy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.