Wysłałem e-maila do swoich w Opolu: „Widzę, że jesteście wszędzie”. Za chwilę odpowiedź: „A będziemy jeszcze wszędziej :)”.
„Mam nadzieję, że krakowskie dni ogromną moc wiary i miłości wyzwolą” – pisałem przed tygodniem i podtrzymuję. Kraków przed nami, ale w diecezjach dni już trwają. Przeglądam zdjęcia na portalu «Gościa Niedzielnego», reporterzy terenowych mutacji działają. Wysłałem e-maila do swoich w Opolu: „Widzę, że jesteście wszędzie”. Za chwilę odpowiedź: „A będziemy jeszcze wszędziej :)”. Wieczorem mogłem się przekonać. Następnego dnia kolejne relacje. Dziesiątki, setki zdjęć, trudno wszystko ogarnąć w szczegółach. W świadomości jednak powstaje syntetyczny obraz całości. W nim dwie dominanty.
Pierwsza to powszechność Kościoła. O tym wiadomo od zawsze. Transmisje z Rzymu, gdzie kardynałowie i biskupi, zakonnice i przeróżni pielgrzymi tę międzykontynentalną powszechność uosabiają – to znamy od lat. Ale zobaczyć tę inność a zarazem jedność w scenerii otoczenia kościoła w Kluczborku, na rynku w Oleśnie, albo w mało znanym otoczeniu kościółka i pustelni św. Bryksego w Gościęcinie, w Radziechowach albo na Ślęży... Zresztą – w tylu innych miejscach, że nie sposób ich tu wymienić. Ta powszechność – już nie kardynalska czy tylko flagami zaznaczająca się na placu św. Piotra, ale żywa, zwyczajna, dżinsowa, chłopięca i dziewczęca – nabiera żywych rumieńców i waloru szczególnego. Owszem, podobne spotkania dzieją się częściej. Ale teraz nastąpiła niesamowita ich kondensacja w czasie i przestrzeni. Przed dwoma laty nie mogliśmy takich szczegółów w Rio de Janeiro dostrzec. A może tegoroczna jest jeszcze większa? A może cudem to trzeba nazwać? Dzięki reporterom, którzy są „wszędziej”, możemy to lepiej zobaczyć (na przykład TUTAJ).
I tutaj dygresja. Na temat naszych reporterów. To nie ci z okładek i „Photo-nagród”. Potrzebna okazała się armia ludzi oddanych, lubiących to robić i czujących rytm serca Kościoła. Nasunęła mi się też myśl, że spośród tych setek zdjęć można i warto wybrać te najcelniejsze (a takich nie brak) i opublikować jako album-pomnik tegorocznych, polskich i Światowych Dni Młodzieży. Album nie komercyjny w cenie, ale służący powszechności Kościoła.
No i druga dominanta. Zacznę od reporterów. Sam lubię to robić. Człowiek wpada w wir akcji, naciska spust, automatyka aparatu „myśli” za mnie. Ja ma czuć i widzieć duszę tego, co się dzieje. A duszą wydarzeń zaczynającego się światowego spotkania młodych chrześcijan okazała się radość z wiary wyrastająca, radość z obecności Pana. Tę radość na zdjęciach z pierwszych dni widać wyraźnie. Oczywiście ma ona różne oblicza. Zachwyca ta najbliższa człowiekowi – młodemu i nie tylko. Roześmiane twarze, dynamika utrwalonych w kadrze gestów powitania i sympatii. Dynamika radosnych tańców latynoskich, które wciągnęły poważnych zazwyczaj Ślązaków. Aż by się chciało być „wszędziej”. Ale i ta radość bardziej „ugrzeczniona” jako procesja, czasem tylko pochód, albo i liturgia – siłą rzeczy mniej schematyczna niż na „monokulturowych” celebracjach. Ale też radość wokół stołu – wspólnego, a chyba zaskakującego gości z końca świata. Aż się pokładają ze śmiechu. Na dyplomatycznych rautach nie wypadałoby, ale wśród swoich (znaczy zebranych wokół Jezusa) wypada. No i jeszcze radość kwitująca momenty językowych barier i wpadek. Fotograf może utrwalić zdziwione miny i gestykulujące ręce. W otoczeniu jasne, roześmiane twarze. „Radość w Panu jest waszą ostoją” – czytamy w Biblii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.