To był przejmujący dzień, łzy same cisnęły się do oczu – mówił Franciszek, wracając z Lesbos. Papież odwiedził tam obóz dla uchodźców. Zapewnił ich, że nie są sami, i poprosił, by nie tracili nadziei. Świat wezwał do realnego rozwiązania tego największego od czasów II wojny światowej kryzysu humanitarnego.
To nie liczby, ale ludzie
„Chciałem być dzisiaj z wami. Pragnę wam powiedzieć, że nie jesteście sami” – od tych słów papież rozpoczął przemówienie do uchodźców. „Przybyłem tutaj z moimi braćmi tylko po to, żeby być z wami i usłyszeć wasze opowieści. Aby zwrócić uwagę świata na ten poważny kryzys humanitarny i modlić się o jego rozwiązanie – dodał. – Mamy nadzieję, że świat dostrzeże tę sytuację tragicznej i naprawdę rozpaczliwej potrzeby i zareaguje w sposób godny naszego wspólnego człowieczeństwa”.
Od stycznia br. w Morzu Egejskim utonęło ok. 500 osób, w tym wiele dzieci. Ponad milion uchodźców przedostało się w ubiegłym roku do UE przez Grecję, z czego niemal połowa przez Lesbos. Jeszcze w pierwszym kwartale przybywało tam 1200 migrantów dziennie. Sytuacja się zmieniła po podpisaniu umowy między UE a Ankarą, na mocy której uchodźcy mają być wydalani do Turcji, gdzie zostaną rozpatrzone ich wnioski o azyl. Porozumienie obowiązuje od 4 kwietnia i jest powszechnie krytykowane przez obecne na Lesbos organizacje humanitarne. – 6 mld euro przekazane Turcji przez UE nie rozwiąże problemu, to taki gest umycia rąk. Gdyby te pieniądze zainwestować w budowanie pokoju i lepszego życia w krajach, skąd uciekają, a także w otwarcie korytarzy humanitarnych, zobaczylibyśmy zmianę na lepsze – mówi ks. Gianfranco Perego. Dyrektor fundacji Migrantes, działającej przy włoskim episkopacie, przypomina, że Unia poprosiła o pomoc kraj, który nie ratyfikował nawet konwencji genewskiej, zobowiązującej do ochrony osób starających się o azyl i uchodźców.
Dziękując Grekom za udzielenie gościny tysiącom uchodźców, Franciszek powiedział, że wielu ludzi mimo trudności, jakie przeżywają, „udostępniło posiadane niewielkie zasoby, aby się nimi podzielić z tymi, którzy zostali pozbawieni wszystkiego”. Nazwał mieszkańców Lesbos „stróżami człowieczeństwa”. – Papież przypomniał światu, że migranci są przede wszystkim ludźmi – mówi ks. Leon Kiskinis, proboszcz jedynej katolickiej parafii na tej greckiej wyspie. Podkreśla, że chrześcijanie różnych wyznań wspólnie wspierają uchodźców, a ta wizyta była dla nich umocnieniem w tym wysiłku niesienia codziennej pomocy. – Ludność na Lesbos wykazała się niesamowitym braterstwem, wielkim człowieczeństwem; czegoś podobnego nigdy wcześniej tu nie widziałem. Nie pochowali się w domach i nie zamknęli im drzwi przed nosem, nie wznieśli też murów czy płotów, tylko przyjęli tych ludzi, licząc, że tak samo solidarnie przyjmie ich Europa, będąca ojczyzną praw człowieka – dodaje. Przykładem takiej solidarności może być 80-letnia Emilia Kamvisi, która ze swymi równie sędziwymi koleżankami przez ostatnie miesiące codziennie chodziła na plażę, by pomagać migrantom. – Nikt nie jest aż tak ubogi, by nie mógł dać potrzebującym choć uśmiechu czy swego czasu – mówiła po spotkaniu z papieżem. Świat obiegło jej zdjęcie, na którym karmi mlekiem kilkumiesięczne niemowlę. Jest ona jedną z tych kobiet, które sprawiły, że mieszkańcy Lesbos zostali zgłoszeni do Pokojowej Nagrody Nobla.
Wizyta niepolityczna
Wizyta zwierzchników chrześcijańskich Kościołów zakończyła się ekumeniczną modlitwą za ludzi, którzy zginęli w czasie przeprawy przez morze, i rzuceniem na fale wieńców laurowych. To gest znany z podróży Franciszka na Lampedusę w lipcu 2013 r. Wtedy papież po raz pierwszy zwrócił uwagę świata na problem migrantów. Jego wizyta w tym miejscu została sprowokowana śmiercią w Morzu Śródziemnym 366 osób. Włoski sąd skazał właśnie na 30 lat więzienia przemytnika ludzi odpowiedzialnego za tę katastrofę. Papież wzywał wówczas do zastąpienia globalizacji obojętności globalizacją solidarności. Wizyta na „greckiej Lampedusie” przypomina, że to przesłanie nic nie straciło na aktualności. Jest też wezwaniem skierowanym do Europy o dobrą integrację migrantów. Franciszek wskazał, że konsekwencją braku odpowiedniej polityki integracyjnej jest fakt, że w europejskich gettach muzułmańskich wyrastają terroryści. – Dziś Europa musi odzyskać tę umiejętność, którą zawsze posiadała. Umiejętność integrowania tych, którzy do niej przybywają – powiedział papież. Podkreślił, że budowanie murów nigdy nie jest rozwiązaniem.
Choć polityka europejska była mocno obecna w czasie tej wizyty, to podróż nie miała wymiaru politycznego. Nie była, jak zapowiadano, policzkiem wymierzonym Unii przez papieża. Była za to gestem czułości wobec ludzi cierpiących i prześladowanych, którzy są czymś więcej niż tylko liczbami europejskiego problemu. Franciszek zabrał świat w miejsce, którego nie chce on widzieć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.
Na portalu Vatican News w 53 językach, w tym w języku migowym.