"Love is our mission" - "Miłość jest naszą misją" - tp hasło wizyty Franciszka w Stanach Zjednoczonych.
Papieża kochają bardziej niż Kościół
Amerykanie kochają Franciszka bardziej niż Kościół, ale też go krytykują - wynika z ankiety przeprowadzonej przez amerykański Instytut Badania Opinii Publicznej (PRR). Papieża ocenia pozytywnie 67 proc. obywateli USA, ale Kościół katolicki już tylko 56 procent ankietowanych. Wśród samych katolików wskaźniki te wynoszą odpowiednio: 90 proc. - Franciszek i 89 proc. - Kościół. Według autorów ankiety, tzw. “efekt Franciszka” utrzymuje się na stałym poziomie. Podczas gdy praktykujący katolicy w większości przyznali, że w ostatnich latach ich stosunek do Kościoła katolickiego i wiary poprawił się, a dwie trzecie respondentów wyraziło przekonanie, że Franciszek spowoduje powrót ludzi na łono Kościoła, to mniej optymistyczni są ludzie, którzy się od Kościoła odwrócili. Tylko nieco ponad połowa z nich (51 proc.) uważa, że papież byłby w stanie zmotywować ludzi, aby znowu zaczęli chodzić do Kościoła.
Większość uczestników ankiety czuje się lepiej rozumiana przez papieża niż przez swoich biskupów w USA. 80 proc. amerykańskich katolików przyznało w ankiecie, że Franciszek dostrzega i rozumie potrzeby wiernych, ale w odniesieniu do biskupów aprobata spadła o 20 proc. Prezentując te dane dyrektor PRR Robert P. Jones powiedział, że wyniki badań odzwierciedlają podziały w Kościele katolickim USA. „Jedna jego część to biali, głównie starsi żyjący na północnym wschodzie kraju, na płaszczyźnie politycznej popierający kandydatów republikańskich. Drugą część stanowią głównie Hispanoamerykanie, młodzi ludzie z południowego zachodu kraju, którzy w wyborach politycznych popierający demokratów" - oświadczył dyrektor.
Ale Franciszek spotyka się również z krytyką ze strony amerykańskich katolików. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Gallupa po papieskich odwiedzinach Ameryki Łacińskiej (5-13 lipca br.) popularność papieża w USA spadła do 59 proc. w porównaniu z 76 proc. w lutym 2014.
Znawcy amerykańskiej sceny kościelnej przypominają, że zaraz po wyborze kard. Jorge M. Bergoglio na papieża katolicy amerykańscy liczyli na to, że jego pokorny styl postępowania i rządzenia, plany reformatorskie a wreszcie związek z kontynentem amerykańskim przyczynią się do ożywienia Kościoła w ich kraju. Tymczasem w ponad dwa lata od rozpoczęcia nowego pontyfikatu uczucia Amerykanów, zwłaszcza tych bardziej konserwatywnych, bardzo ochłodły. Świadczą o tym nie tylko wspomniane liczby, ale ogólne niezadowolenie z papieskich wypowiedzi na tematy publiczne, przede wszystkim polityczne, społeczne i gospodarcze w ostatnich tygodniach i miesiącach. Szczególnie w jego przemówieniach podczas podróży do Ameryki Łacińskiej pojawiały się liczne i silne akcenty antykapitalistyczne i przeciw wolnemu rynkowi. Ojciec Święty używał bardzo ostrych, potępiających określeń wobec gospodarki wolnorynkowej i dyktatury pieniądza, a w encyklice „Laudato si” jednoznacznie skrytykował wielkie globalne spółki za rabunek przyrody.
Również jego wezwanie do walki ze zmianami klimatycznymi wzbudziło liczne zastrzeżenia u wielu polityków republikańskich, którzy podważają zarzuty ekologów, jakoby nauka i działalność człowieka były winne globalnemu ociepleniu. „Nie ulega wątpliwości, że Stany Zjednoczone są szczególnie trudnym słuchaczem przesłania papieskiego” – oświadczył John Allen, współwydawca Cruxu, jednego z katolickich portali internetowych z siedzibą w Bostonie. Jego zdaniem, wśród katolików amerykańskich panuje przekonanie, że „to nie jest nasz papież”.
Wszystkie te dane podważa Mary Gauthier z Ośrodka Duszpasterskich Badań Stosowanych Uniwersytetu w Georgetown. Według niej statystyki te może o czymś świadczą, „ale w żadnym wypadku nie pokazują ważnych zmian”. A wskaźniki popularności obecnego papieża zaczną gwałtownie wzrastać, gdy przybędzie on do USA.
Ameryka przed wyborami
Franciszek przybywa do USA w wyjątkowym momencie politycznym. Trwa kampania przed wyborami prezydenckimi w 2016 r. Wśród kandydatów w wyścigu do Białego Domu jest sześciu katolików. Na pewno nic nie powstrzyma ich przed wykorzystaniem wizyty papieża do własnych celów politycznych, ale też on sam im tego nie ułatwi. Obserwatorzy amerykańskiej sceny politycznej podkreślają, że nigdy w czasie kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych żaden biskup Rzymu nie skupiał na sobie aż tyle uwagi, co papież z Argentyny ani też nigdy w historii tego kraju katolicy nie odgrywali tak wielkiej roli politycznej, jak teraz.
Po raz ostatni dyskusja nad ewentualnym wpływem Kościoła katolickiego na politykę USA toczyła się podczas wyborów katolika Johna F. Kennedy'ego w 1960 r. Spekulacje zaszły tak daleko, że w przemówieniu do protestanckich pastorów w Houston musiał on zapewniać o swej niezależności od Watykanu.
Ponad pół wieku później podobne zapewnienie złożył inny katolicki kandydat na prezydenta - republikanin John Ellis alias "Jeb" Bush. "Odnośnie mojej polityki gospodarczej nie pytam o radę swego biskupa, kardynała ani swojego papieża" - odpowiedział na pytanie, co sądzi o ekologicznej encyklice Franciszka "Laudato si". Podkreślił, że religia pomaga mu przede wszystkim być lepszym człowiekiem i dodał, że lepiej jest dla Kościoła, gdy trzyma się z dala od polityki.
„Jestem dumny z tego, że jestem katolikiem i z tego, czego uczy Kościół” – to słowa Ricka Santoruma, byłego senatora, pochodzącego z Pensylwanii, który już po raz drugi wystawia swoją kandydaturę. Dziennik "New York Times" nazwał go najodważniejszym wśród kandydatów ze względu na jego zdecydowaną postawę w sprawie aborcji i tzw. małżeństw homoseksualnych, co wyróżnia go spośród pozostałych kandydatów republikańskich. Santorum wypowiada się też zdecydowanie za walką z islamistami, odnową tradycyjnych amerykańskich wartości i obroną kraju przed jego wrogami.
Zwraca się uwagę, że konserwatywni politycy za czasów Benedykta XVI i Jana Pawła II znacznie łatwiej znajdowali wspólne stanowisko z Watykanem. Oczywiście obaj papieże angażowali się na rzecz ubogich i ochrony środowiska naturalnego, ale nie aż tak, jak robi to obecnie Franciszek, dla którego tematy te stały się najważniejsze. Papież z Argentyny nie unika przy tym innych ważnych zagadnień, jak aborcja, "małżeństwa" homoseksualne czy eutanazja, ale nie podkreśla ich aż tak mocno, jak jego poprzednicy. Dlatego też republikanie mają większy dystans do Franciszka niż do jego poprzedników.
Papieskie apele o przyjmowanie imigrantów nie są również mile widziane przez prawicowych pretendentów do prezydenckiego fotela. Lider konserwatystów w wyścigu do Białego Domu, miliarder Donald Trump prezentuje zupełnie inne stanowisko. Chce on rozbudowy muru na granicy z Meksykiem i ekstradycji przebywających w kraju ok. 11 mln nielegalnych imigrantów.
Większość republikańskich kandydatów na prezydenta niespecjalnie wspiera propozycje zawarte w "zielonej" encyklice Franciszka "Laudato si`" takie, jak zmiany klimatyczne czy krytyka nieokiełznanego kapitalizmu. W chórze republikańskich krytyków papieża znaleźli się obok Trumpa również Bush, Marco Rubio, Scott Walker, Rand Paul, Mike Huckabee i Ted Cruz. Ich głównym argumentem jest to, że "papież nie jest politykiem".
Natomiast kandydaci demokratów Hillary Clinton oraz dwóch katolików: Martin O'Malley i Joe Biden nie mają problemów z akceptacją stanowiska Franciszka odnośnie do zmian klimatycznych i społecznej sprawiedliwości.
Paradoksalnie najczęściej cytuje papieża lewicowy kandydat na prezydenta pochodzenia żydowskiego Bernie Sanders. Od końca maja, co niedzielę, zamieszcza na swoim koncie na Twitterze cytat z Franciszka. Jako demokrata zgadza się we wszystkich ważnych tematach z papieżem i zaznacza, że nigdy nie ma dość, aby go wychwalać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Podczas audiencji generalnej w Watykanie Franciszek przypomniał też, że "umęczona Ukraina cierpi".
Pierwsza edycja wydarzenia odbędzie się w dniach 26-29 listopada 2024 r.
Konferencja naukowa zorganizowana przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych.