Popołudnie drugiego dnia pobytu w Boliwii Franciszek rozpoczął od spotkania z duchowieństwem, zakonnikami i seminarzystami.
Drugie ewangeliczne słowo wskazane przez Franciszka to: zamilcz. To drugi sposób reakcji w obliczu krzyku Bartymeusza. Zamilknij, nie przeszkadzaj, nie rozpraszaj. W odróżnieniu od poprzedniego działania, słucha ono, rozumie, nawiązuje kontakt z wołaniem innej osoby. Wie, że ona jest i reaguje bardzo prosto, karcąco. Jest to działanie tych, którzy stając przed ludem Bożym nieustannie go karcą, pokrzykują, każą mu milczeć. Jest to dramat odizolowanego sumienia ludzi, którzy sądzą, że życie Jezusa jest tylko dla tych, którzy uważają się za przygotowanych.
„Słuchają, ale nie słyszą, wygłoszą kazanie, patrzą, ale nie widzą. Konieczność wyróżniania się zablokowała ich serca. Konieczność powiedzenia sobie: ja nie jestem jak on, nie jestem jak inni, oddzieliła ich nie tylko od krzyku ich ludu i od jego płaczu, ale szczególnie od powodów do radości. Śmiać się ze śmiejącymi się, płakać z płaczącymi – oto część tajemnicy serca kapłańskiego i serca zakonnego. Czasami istnieją kasty, które my takim zachowaniem tworzymy i oddzielamy się. W Ekwadorze, pozwoliłem sobie to powiedzieć kapłanom, ale były tam też zakonnice, by codziennie prosili o łaskę pamięci, niezapominania! Niezapominania skąd cię wyciągnęli, że wyciągnęli cię ze stada. Obyś nie zapomniał tego nigdy, byś nie zanegował swych korzeni, nie negował tej kultury, której nauczyłeś się od twojego ludu, dlatego, że teraz masz kulturę bardziej wyrafinowaną, ważniejszą” – przestrzegał Franciszek.
I wreszcie trzecie wyrażenie: odwagi, powstań. Nie rodzi się ono bezpośrednio z krzyku Bartymeusza, ale z reakcji ludzi, którzy widzą jak Jezus działa, słysząc wołanie niewidomego żebraka.
„W odróżnieniu od innych, którzy przechodzili, jak mówi Ewangelia, Jezus zatrzymał się i zapytał, co się dzieje, kto tu uderzył w bęben? Zatrzymuje się, słysząc wołanie jakiejś osoby. Wychodzi z anonimowości tłumu, aby ją zidentyfikować i tak oto nawiązuje z nią kontakt. Zakorzenia się w jego życiu. I daleki od wydawania polecenia, aby tamten zamilkł, pyta go: powiedz mi, co mogę dla ciebie zrobić? Nie potrzebuje wyróżniać się, nie musi oddzielać się, nie głosi mu kazania, nie klasyfikuje go i nie pyta czy jest on upoważniony, lub nie, do tego by mówić. Jedynie zadaje mu pytanie, identyfikuje, pragnąc uczestniczyć w życiu tego człowieka, chcąc podjąć ten sam los. W ten sposób przywraca powoli godność, którą on utracił, na skraju drogi i ślepoty. Włącza go. I będąc dalekim od spoglądania nań z zewnątrz decyduje się utożsamić się z jego problemami i tym samym okazać przemieniającą moc miłosierdzia. Nie istnieje współczucie. Nie ma współczucia ani żalu. Nie istnieje współczucie, które się nie zatrzymuje. Jeśli się nie zatrzymasz, nie współcierpisz, nie masz Bożego współczucia. Nie istnieje współczucie, które nie słucha. Nie istnieje współczucie, które się nie solidaryzuje się z drugim” – powiedział Papież.
Ojciec Święty dodał, że taka właśnie jest logika bycia uczniem. Jeśli się nią żyje, będzie szczęście i radość. I na tej drodze nie jesteśmy sami. Pomagamy sobie nawzajem przykładem i modlitwą. „Idźmy naprzód przy Bożej pomocy i we współpracy ze wszystkimi. Pan posługuje się nami, aby Jego światło dotarło do wszystkich zakątków ziemi” – powiedział Papież.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.