Rozmowa z Elisabettą Pique - autorką biografii papieża Franciszka pt. "Franciszek: Życie i Rewolucja”, która ukazała się w Argentynie.
- Napisałaś książkę o papieżu Franciszku, ale czy tylko dlatego, że to właśnie kard. Bergoglio został papieżem?
Elisabetta Pique: - Napisałam tę książkę, ponieważ nazajutrz po wyborze, 14 marca, poprosiło mnie o to wydawnictwo. Wiedzieli, że napisałam już jakiś tekst o nowym papieżu. Początkowo miałam wielkie wątpliwości, bo wprawdzie znałam Bergoglio od 2001 r., ale napisanie jego biografii wydawało mi się ogromnym wyzwaniem. Była to ogromna praca. Na szczęście miałam duże wsparcie, gdyż wraz ze mną pracował wielki zespół. Przeprowadziłam mnóstwo różnych badań, dziesiątki rozmów i wywiadów z osobami, które znały obecnego papieża m.in. rodzicami i krewnymi, kolegami z czasów szkolnych, jezuitami, osobami, które uratował w czasie dyktatury w Argentynie i z wieloma innymi. Trzeba było poznać i udokumentować wszystkie okresy jego życia, począwszy od dzieciństwa, przez święcenia kapłańskie, potem urząd prowincjała jezuitów, biskupa pomocniczego Buenos Aires i arcybiskupa tego miasta, kardynała i wreszcie papieża.
Czy Twoje zainteresowanie, a nawet fascynacja, postacią kard. Bergoglio narodziło się teraz, gdy został on papieżem, czy zaczęło się wcześniej?
- Opowiadam o tym w książce. Poznałam kard. Jorge Bergoglio wtedy, gdy nie miał on jeszcze tej niezwykłej więzi z mediami, jak to się dzieje obecnie. Był wówczas bardzo daleki od środków przekazu, nie udzielał wywiadów. W 2001 przyjechał do Rzymu na konsystorz, aby odebrać insygnia kardynalskie. Dziennik, w którym pracowałam, poprosił mnie, abym spróbowała z nim porozmawiać. Wyjątkowo udzielił mi wywiadu. Właściwie nic o nim nie wiedziałam, poza tym, że jest jezuitą i że raczej trzyma się z dala od mediów. Zadzwoniłam do Domu Kapłańskiego przy Via della Scrofa, gdzie zawsze się zatrzymywał w czasie pobytu w Rzymie. Odebrał telefon, zadał mi kilka pytań. Z początku trochę się bałam tej rozmowy, ale gdy pękły pierwsze lody, znalazłam osobę niezwykłej pokory i wielkiej prostoty, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie, bo byłam przyzwyczajona do biskupów niekiedy nie lubiących kobiet, a on odniósł się do mnie jako kobiety normalnie. Ale to, co zaskoczyło mnie najbardziej, to to, że w 3-4 dni po ukazaniu się wywiadu ktoś zadzwonił do mojego mieszkania w Rzymie. Okazało się, że to był on – nowy kardynał i zaraz zagadnął: „Halo, Elisabetta? Chciałbym ci podziękować za ten wywiad”. Było to coś niezwykłego, bo przecież rzadko się zdarza, aby ktoś, z kim przeprowadzamy wywiad, dzwonił potem do nas, i to jeszcze z podziękowaniami. To był nasz pierwszy kontakt. Od początku zrozumiałam, że jest to osoba wyjątkowa, inna od tych, które znałam, o wielkiej prostocie czym bardzo mnie zafascynował.
Czy w jakiś sposób oczekiwałaś, spodziewałaś się wyboru kard. Bergoglio na papieża? Pamiętając przy tym o wyniku konklawe z 2005 r., gdy już wtedy zdobył dużo głosów...
- Pisząc o tym w swoim dzienniku stale tak sądziłam. Gdy rozważaliśmy różnych kandydatów na przyszłego papieża, mówiono, że w 2005 r. miał szanse. Minęło jednak 8 lat, kard. Bergoglio jest w zbyt podeszłym wieku. Spodziewano się, że jeżeli już, to szanse ma raczej inny Argentyńczyk, np. kard. Leonardo Sandri. Ja jednak stale twierdziłam, że nie, że to właśnie Bergoglio jest bardziej prawdopodobny. Świadczyło o tym i poprzednie konklawe z 2005, gdy – jak się okazało – znalazł się na drugim miejscu w głosowaniu, po kard. Josephie Ratzingerze. Później, w czasie obrad episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów w Aparecidzie w 2007, był jednym z liderów Kościoła na tym kontynencie. Dowiedziałam się o jego krótkim, bardzo dobrze ocenionym przez zebranych wystąpieniu podczas kongregacji przed ubiegłorocznym konklawe. W sumie był dla mnie jednym z głównych kandydatów. Wiedziałam też, że otrzymał dużą ilość głosów ważnych osobistości, wymienianych jako „papabili”, np. kard. Angelo Scoli, kard. Odilo-Pedro Scherera i kilku innych. Jako jedyna dziennikarka już 12 marca ub.r. napisałam w artykule dla swego dziennika czarno na białym, że Bergoglio może sprawić na konklawe dużą niespodziankę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.