Z modlitwą o szacunek dla polskiej pracy, w obronie praw pracowniczych i o jedność Polaków w trosce o dobro wspólne na Jasną Górę przybyła 31. Pielgrzymka Ludzi Pracy. Wzięło w niej udział ok. 20 tys. osób, głównie związkowców zrzeszonych w Solidarności.
Spotkania zainicjował bł. ks. Jerzy Popiełuszko i z tego względu do Częstochowy zawsze przybywa także jego mama Marianna.
Przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda podkreślił, że choć ludzie pracy od wielu lat przyjeżdżają na Jasną Górę, to tegoroczna pielgrzymka odbywa się w szczególnym czasie. „Przybywamy tutaj po naszych protestach, aby pomodlić się, by człowiek pracy był dostrzeżony przez rządzących, aby wszystkie problemy zostały rozwiązywane w drodze dialogu, a nie na ulicach” – mówił Duda.
Metropolita gdański przewodniczył Mszy św. będącej głównym punktem 31. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Ludzi Pracy. Podkreślił, że ten kto twierdzi, że czas związków zawodowych się kończy, daje wyraz swojej arogancji w stosunku do ludzi pracy. - Projekty ustaw o eksterminacji związków zawodowych, o odbieraniu pomieszczeń itp., to duch niczym rodem ze stanu wojennego - stwierdził.
Arcybiskup w homilii zauważył, że wielu uczestników jasnogórskiej pielgrzymki przybyło do sanktuarium wprost z Warszawy, gdzie pod hasłami: „Więcej wolności dla Polaków” i „Dość lekceważenia społeczeństwa” odbywał się wielki protest ludzi pracy, podjęty nie z politycznego wyrachowania, czy z pragnienia obalenia rządu, ale w obronie godności pracowników i uświadomienia rządzącym, że polskiej pracy należny jest szacunek i życzliwa troska.
- Wielotysięczna rzesza związkowców pragnęła dobitnie wyrazić: słowami, petycjami, obecnością, że ich zdaniem rząd lekceważy społeczeństwo i związki zawodowe, że zerwane zostały wzajemne relacje, zgasł społeczny dialog – zauważył abp Głódź. Podkreślił, że był to także „protest przeciw narzucaniu wspólnocie pracy decyzji o fundamentalnym znaczeniu dla życia milionów, pośród nich tej szczególnie bulwersującej – o wydłużeniu czasu pracy – bez pytania o akceptację”.
Metropolita gdański przypomniał „prawdę, która dziś jest spychana w cień, w różny sposób wypłukiwana ze zbiorowej świadomości, że to ludzie pracy są solą polskiej ziemi”. „Nie byłoby Polski, gdyby nie było polskiej pracy. To praca pokoleń Polskę tworzyła, umacniała, czasem ocalała. To praca tworzy wymierne wartości – materialne, gospodarcze, społeczne. Wczoraj i dziś. Stanowi fundament gmachu ojczyzny. Od tego jak jest on mocny, z jakiego materiału został utworzony, jakimi wartościami zespolony, zależy jego stabilność i trwanie” - powiedział abp Głódź.
Podkreślił, że „wielkość ludzkiej pracy, jej godność, znaczenie, wynika z Bożego rozrządzenia, z Bożych przykazań. - Nikt ich nie może zmienić, ani parlamenty, ani żadne ludzkie najwyższe autorytety. Praca to Boży program dla człowieczego życia. Z pracy swojej ma człowiek pożywać chleb codzienny, przez pracę ziemię czynić sobie poddaną – mówił.
Przypomniał, że drodze Kościoła towarzyszy refleksja o pracy, jej roli sprawczej dla rozwoju człowieka, także w jego duchowym aspekcie. - Znalazła ona bogaty wyraz w wielkich encyklikach papieży ostatnich wieków: Leona XIII i Jana Pawła II. Znajduje odbicie w solidarności Kościoła z ludźmi pracy. W szczególny sposób dochodzi do głosu tam, gdzie następuje zagrożenie wartości pracy, jej społeczna degradacja, wyzysk ludzi pracy, deprecjonowanie ich godności – powiedział metropolita gdański.
Zauważył, że to z tej postawy solidarności z ludzką pracą wynika także akceptacja Kościoła dla działalności związków zawodowych. - Są one powołane dla zabezpieczenia nie tylko bytowych interesów ludzi pracy, nie tylko ułożenia właściwych relacji między pracodawcami a pracownikami. Są także stróżami pracowniczej godności. Kto twierdzi, że czas związków zawodowych się kończy, daje wyraz swojej arogancji w stosunku do ludzi pracy, niezrozumieniu nie tylko ich potrzeb, także godności pracy ludzkiej, której należny jest szacunek i ochrona. Projekty ustaw o eksterminacji związków zawodowych, o odbieraniu pomieszczeń itp., to duch niczym rodem ze stanu wojennego – stwierdził arcybiskup.
Ubolewał, że dziś przyszły symptomy sytuacji, przed którą przestrzegał Ojciec Święty Benedykt XVI, mówiąc, że to liberalne myślenie nie akceptujące wpływów o charakterze moralnym „doprowadziło do systemów i rozwiązań, które podeptały wolność osoby i grup społecznych, i które nie były w stanie zapewnić sprawiedliwości”.
- Ludzie pracy przestali być traktowani jako sól polskiej ziemi, siła sprawcza dynamizmu życia narodu. Z bólem, ze wzrastającym niepokojem spostrzegamy, że podmiotowość polskiej pracy, jej społeczna, narodotwórcza rola spychana jest przez gospodarczych decydentów na plan dalszy, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla ludzi pracy – mówił metropolita gdański, podkreślając, że polska praca dziś często traktowana jest po macoszemu, krzywdzona, czasem poniewierana, wydziedziczana z nabytych praw. - Umowy śmieciowe to zmora. Pracujący nie wypracują emerytury, grozi im nędza na starość – upominał abp Głódź.
Symbioza między ludnością i przywódcą Kościoła katolickiego była natychmiastowa".
Ojciec Święty przebywa z jednodniową wizytą apostolską na Korsyce.
Pobożność ludowa to główna siła napędowa korsykańskiego katolicyzmu.