Rozmawiajmy o Kościele

Najpierw spotkanie, więzi, wspólne doświadczenie działania Boga przez modlitwę. Reszta później.

Tytuł może dziwić. Praktycznie każdego dnia czytamy, nie tylko w prasie i portalach wyznaniowych, o Kościele i jego problemach. Ilość analiz i komentarzy jest wręcz oszałamiająca. Stąd i niektórzy stają przed pokusą ilustrowania problemu lękiem przed otwieraniem lodówki. Mając rację, choć nie do końca. Dużo nie znaczy na temat i tylko na jeden temat. Bo ta monotematyczność w pewnym momencie zaczyna męczyć, nużyć i wręcz odpychać. W nadmiarze nie ma już chęci i woli, by zainteresować się innymi problemami, równie a może nawet ważniejszymi od tych z pierwszych stron gazet i witryn. Jakimi? Na przykład wspominanymi coraz częściej dwoma procentami. O co chodzi?

Rzecz nie dotyczy dyskutowanego odpisu z podatku, chociaż z nim w czasie, gdy zaczynamy wypełniać PIT-y, procenty mogą się kojarzyć. Wspomniał o tej grupie, w krążącej po Internecie diagnozie, biskup Edward Dajczak. Że dwa procent to nie przesada świadczą badania. Mówił o nich na Sympozjum w Lublinie ksiądz profesor Paweł Mąkosa. Dwa procent młodzieży bierze aktywny udział w ruchach i stowarzyszeniach religijnych. Biskup Dajczak jest bardziej radykalny. Tyle, nie mniej i nie więcej, uczestniczy w życiu swojej parafii. Przyczyny? Obydwaj prelegenci zgodnie wskazują na jedną z nich. Wiara, lekcja religii w szkole, nie dają odpowiedzi na pytania, jakie stawiają. Co nie znaczy, że tej odpowiedzi wiara nie daje.

Biskup Dajczak mówił też o czymś, o czym od dawna wiadomo. Jedno wydanie NYT-a zawiera więcej informacji niż kiedyś człowiek otrzymywał przez całe życie. Ze szkołą i lekcją religii jest podobnie. Młody człowiek (chyba nie tylko młody) tym nawałem jest po prostu przytłoczony. Nie ma pojęcia co z tym bagażem zrobić, czując się coraz bardziej zagubionym. Ta sytuacja, paradoksalnie, jest szansą dla Kościoła. Przed laty pisał o niej Henri J. M. Nouwen w „Zranionym uzdrowicielu”, wskazując na potrzebę głębokiego, ludzkiego spotkania, „w którym człowiek gotów jest postawić swoją własną wiarę i wątpliwości, swoją nadzieję i rozpacz, swoje światło i ciemności do dyspozycji tych, którzy chcą znaleźć drogę poprzez swe zagubienie i dotknąć trwałego rdzenia życia. W tej perspektywie kazania muszą być czymś więcej niż tylko przekazywaniem tradycji. Powinny one raczej być ostrożnym i pełnym wrażliwości mówieniem o tym, co się dzieje we wspólnocie,  tak by ci, którzy słuchają, mogli powiedzieć: ‘Mówisz to, co ja podejrzewałem, wyrażasz to, co w niejasny sposób odczuwałem, wydobyłeś na światło to, co ja lękliwie chowałem w swoich myślach.” O tym samym mówiła na wspomnianym sympozjum Basia, licealistka z Lublina. „W kościele jest zimno, księża mówią patetycznie i nie potrafią zainteresować tematem. Jest za dużo pouczania, upominania, a za mało współczucia i pomocy.”

Czyli – jak pisał przed laty ojciec Andrzej Madej – bardziej szpital niż uniwersytet. Biskup Dajczak też zresztą zauważył, że mały i duży katechizm zawsze zdąży się zrobić. Najpierw spotkanie, więzi, wspólne doświadczenie działania Boga przez modlitwę. Reszta później. Czasu na tę resztę mamy dużo. Bez spotkania, bez oparcia w przyjmującej wspólnocie, bez pochylania się ze zrozumieniem i współczuciem nad zagubieniem człowieka, cała wyniesiona z lat religii wiedza (jeśli została wyniesiona) jest jedynie zbędnym balastem.

Takich miejsc spotkania w polskim Kościele nie brakuje. Co nie znaczy, że cierpimy na nadmiar. O jednym z nich często piszemy w naszym portalu i w Gościu Niedzielnym. Krościenko nad Dunajcem. Ruch Światło-Życie. Wczoraj, na antenie Katolickiego Radia Płock (ukłony dla sąsiadów zza miedzy), o charyzmacie  Ruchu i Kopiej Górki mówił posługujący w Centrum ks. Maciej Krulak. Fenomenem Ruchu, zauważył, jest to, że miejsce w nim może znaleźć każdy. Dziesięcioletnie dziecko i emeryt. Student i dojrzali małżonkowie. Wątpiący i szukający pogłębienia. Bo Ruch to środowisko wzrostu w wierze. Mające wizję i narzędzia, by w takie środowisko przekształcać nasze parafie.

To, co napisałem wyżej, jest tylko redakcyjnym komentarzem. Nie wyczerpuje zagadnienia. Ale ta fragmentaryczność opisu ma swoją wartość. Uświadamia, że jest o czym rozmawiać. I jak bardzo ta rozmowa wszystkim nam jest potrzebna.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg