W Roku Wiary pragnę rozpocząć rozważania na temat Credo, uroczystego wyznania wiary, które towarzyszy naszemu życiu jako wierzących.
Z tego względu Abraham, w Bożym planie, ma się stać „ojcem mnóstwa narodów” (Rdz 17,5; por. Rz 4, I7-18) i wejść do nowej ziemi, gdzie zamieszka. Ale Sara, jego żona jest bezpłodna, nie może mieć dzieci, zaś kraj do którego prowadzi go Bóg jest odległy od ziemi, z której pochodzi, jest już zamieszkały przez inne ludy i tak naprawdę nigdy nie będzie do niego należał. Podkreśla to narrator biblijny, choć z wielką dyskrecją: kiedy Abraham dociera do miejsca Bożej obietnicy: „w kraju tym mieszkali wówczas Kananejczycy” (Rdz. 12,6). Ziemia, którą Bóg daje Abrahamowi do niego nie należy, jest on obcym i takim zawsze pozostanie, wraz z tym wszystkim, co pociąga to za sobą: nie ma ambicji posiadania, zawsze odczuwa swe ubóstwo, postrzega wszystko jako dar. Taka jest też sytuacja duchowa tych, którzy godzą się pójść za Chrystusem, którzy podejmuje decyzję wyjścia, przyjmując Boże wezwanie pod znamieniem Jego niewidzialnego, ale możnego błogosławieństwa. Abraham, „ojciec wierzących”, przyjmuje to wezwanie w wierze. Święty Paweł pisze w Liście do Rzymian: „On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał” (Rz 4,18-21).
Wiara prowadzi Abrahama do przebycia drogi paradoksalnej. Zostanie on pobłogosławiony, ale bez widocznych oznak błogosławieństwa: otrzymuje obietnicę, że stanie się wielkim narodem, ale wraz z życiem naznaczonym bezpłodnością jego małżonki Sary, zostaje doprowadzony do nowej ojczyzny, ale musi tam żyć jak cudzoziemiec; a jedynym kawałkiem ziemi, jaki będzie mógł posiadać, to ten, gdzie pochowa Sarę (por. Rdz 23,1-20). Abraham jest błogosławiony, ponieważ w wierze, potrafi rozeznać Boże błogosławieństwo, wychodząc poza pozory, ufając w obecność Pana, nawet wówczas, kiedy Jego drogi wydają się mu tajemnicze.
Cóż to dla nas oznacza? Kiedy stwierdzamy: „Wierzę w Boga”, mówimy jak Abraham: „ufam Tobie, Tobie Panie się powierzam”, ale nie jak komuś, do kogo trzeba się uciekać jedynie w chwilach trudności, czy poświęcać kilka chwil w ciągu dnia czy tygodnia. Gdy mówimy „Wierzę w Boga” to znaczy, że na Nim budujemy swe życie, chcemy aby Jego Słowo każdego dnia je ukierunkowywało w konkretnych wyborach, nie lękając się, że coś z siebie utracimy. Kiedy podczas obrzędu Chrztu św. po trzykroć pada pytanie: „wierzycie” w Boga, w Jezusa Chrystusa, w Ducha Świętego, Święty Kościół Katolicki i inne prawdy wiary, potrójna odpowiedź brzmi w liczbie pojedynczej: „wierzę”, bo moja osobowa egzystencja musi zyskać przełom wraz z darem wiary, to moje życie musi się zmienić, nawrócić. Za każdym razem, kiedy uczestniczymy w chrzcie musimy postawić sobie pytanie, o to jak każdego dnia żyjemy wielkim darem wiary.
Abraham, wierzący, uczy nas wiary i jako cudzoziemiec na ziemi ukazuje nam prawdziwą ojczyznę. Wiara czyni nas pielgrzymami na ziemi, wpisanymi w świat i w historię, ale dążącymi do ojczyzny niebieskiej. Wiara w Boga czyni nas zatem nosicielami wartości, które często nie pokrywają się z modą i opinią danej chwili, wymaga od nas przyjęcia kryteriów, które nie są zbieżne z powszechną mentalnością. Chrześcijanin nie powinien lękać się zmierzania „pod prąd”, aby żyć swoją wiarą, przeciwstawiając się pokusie „dostosowania się”. W wielu naszych społeczeństwach Bóg stał się „wielkim nieobecnym”, a Jego miejsce zajęły liczne bożki, przed wszystkim autonomiczne „ja” i żądza posiadania. Także znaczący i pozytywny rozwój nauki i techniki doprowadziły człowieka do złudzenia wszechmocy i samowystarczalności, a narastający egocentryzm spowodował spore zachwianie równowagi w relacjach międzyludzkich i zachowaniach społecznych.
Jednak pragnienie Boga (por. Ps 63,2), nie wygasło, a ewangeliczne orędzie nadal rozbrzmiewa poprzez słowa i dzieła wielu mężczyzn i kobiet wiary. Abraham, ojciec wierzących jest nadal ojcem wielu dzieci, które godzą się, by iść w jego ślady i wyruszają w drogę, będąc posłusznymi względem Bożego powołania, ufając w życzliwą obecność Pana i przyjmując Jego błogosławieństwo, aby stać się błogosławieństwem dla wszystkich. Jest to świat pobłogosławiony wiarą, do której wszyscy jesteśmy wezwani, aby nieustraszenie kroczyć idąc za Panem Jezusem Chrystusem. Jest to droga niekiedy trudna, zaznająca także prób i śmierci, lecz otwierająca na życie, w radykalnym przekształceniu rzeczywistości, które można zasmakować i widzieć w pełni jedynie oczyma wiary.
Stwierdzenie: „wierzę w Boga” pobudza nas więc do wyruszenia, do nieustannego wychodzenia z samych siebie, tak właśnie jak Abraham, by nieść w rzeczywistość dnia powszedniego, w której żyjemy, pewność jaką daje nam wiara: to znaczy pewność obecności Boga w dziejach, także i dziś. Jest to obecność, przynosząca życie i zbawienie, która otwiera nas na przyszłość z Nim, dla pełni życia, która nie zazna zmierzchu. Dziękuję.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.