Ciągle działają ideolodzy, którzy są odpowiedzialni za morderstwa księży i do dzisiaj próbują być władcami dusz – podkreśla abp Józef Michalik polemizując z teza o upolitycznieniu części Kościoła w naszym kraju. W rozmowie z KAI ubolewa, że czołowe polskie media często stają się centrami rozsiewania relatywizmu religijnego, moralnego, społecznego, narodowego.
Przewodniczący KEP mówi też o konieczności przestawienia duszpasterstwa z „usługowego” na apostolskie, zachęca premiera Tuska do odważnego realizowania prawdziwych zadań i troski nie tylko o własna partię. Ocenia także, że część obecnych parlamentarzystów chce się jedynie zabawić. „Ale dojdą do tego, że wstydzić ich się będą własny ojciec i matka, a także naród” – przestrzega przewodniczący Episkopatu. Chwali też prowincjała księży marianów za decyzję ws. Ks. Bonieckiego „Niedopuszczalne jest bowiem – tłumaczy – abyśmy odeszli od spojrzenia na Kościół oczami Kościoła”.
Publikujemy wywiad KAI z abp. Józefem Michalikiem, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski:
KAI: Niedawno obchodził Ksiądz Arcybiskup jubileusz 25-lecia sakry biskupiej. Jakie elementy tej posługi są najważniejsze?
– Biskup, to przede wszystkim kapłan, a kapłan to pośrednik. Wartość jego posługi zależy od tego, na ile jest zdolny ukazać Pana Boga ludziom, a także ludzi zbliżyć do Pana Boga. Jest to posługa modlitwy i głoszonego słowa, świadectwa życia, pracy, a także pośrednich wysiłków, aby nie promować siebie lecz Bożą sprawę.
Lata biskupie uczyły mnie też radości z upokorzeń i osobistych niepowodzeń, które staram się przenosić w inną perspektywę wiary z nadzieją jednak, że one też czemuś służą. Staram się pomagać ludziom na drogach ich poszukiwań kontaktu z Panem Bogiem, przy ciągłej świadomości, że serce człowieka otwiera Bóg a nie ludzka mądrość, spryt czy inteligencja.
KAI: Biskupia posługa Księdza Arcybiskupa czasowo zbiega się mniej więcej z rzeczywistością demokratycznej Polski. Co jest istotą posługi Kościoła w czasach wolności?
– Istota służby jest zawsze ta sama, a warunki trzeba spokojnie, pokornie i odważnie rozeznawać. Jeszcze zanim nastała wolność wiedziałem, że siłą przyszłej rzeczywistości czyli w pełni demokratycznej Polski, siłą wolności będzie młodzież, studenci i dobrze uformowani świeccy. Nie brałem jednak pod uwagę, że ludzie aż tak bardzo uwarunkują się nowymi okolicznościami i że zabraknie im odwagi do radykalizmu ewangelii, który w czasach przemian jest niezwykle ważny, bo wymaganie łączy się z wyrozumiałością wobec słabości, pomaga słabym dźwigać ciężary i nigdy nie zdradza zasad, tworzących chrześcijańską hierarchię wartości gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, a człowiek i jego sprawy na właściwym miejscu.
KAI: A co z wolnością?
– Przyznam, że nie spodziewałem się, że wolność spowoduje nowe niewole: posiadania, znaczenia, władzy, wybicia się a także donosicielstwa. To jest bardzo trudne dziedzictwo postkomunizmu; dziedzictwo wojny, kiedy oszukiwanie niesprawiedliwości panujących było cnotą. Widzę, że odejście od tego jest bardzo trudne. Widać także brak wrażliwości w etyce pracy, ujawniły się przestępcze grupy zagrażające zwykłym ludziom a wspierane przez byłych „właścicieli” Polski. Dziś na szczęście sytuacja się nieco uspokaja. Tak więc demokracja przyszła do nas wraz z pewnymi chorobami.
Byłem i jestem świadomy, że Kościół ma zawsze, a także w demokracji ważną rolę do spełnienia, że jego funkcja nie będzie polegała na tym, by dla własnego interesu kogokolwiek piętnować lub promować.
Trzeba też wspomnieć o zawodzie jaki sprawili Kościołowi ludzie budzący pierwotnie jego nadzieje. Tymczasem okazali się jego ukrytymi wrogami. Wydawało się, że dialog z ludźmi na płaszczyźnie humanitarnej uczciwości nawet przy różnicy ideowej przyniesie efekty. Niestety, przeważył interes ideologiczny, lęk o „rząd dusz” i dziś widzimy tych, którzy kiedyś byli przyjaciółmi a dziś są wrogami głębokiego, nadprzyrodzonego, religijnego oddechu.
Abp Welby postrzega jedność jako jedno z największych duchowych wyzwań chrześcijaństwa.
Pomniejszają nas i uniemożliwiają rozwój człowieka - uważa Franciszek.