Po pielgrzymce: Najtrudniejsza pielgrzymka

Po pielgrzymce: Najtrudniejsza pielgrzymka

publikacja 12.04.2005 11:02

Specjalnie dla nas papieską pielgrzymkę podsumowuje i komentuje o. Maciej Zięba OP

Najtrudniejsza jest jednak moc tego apelu. Pamiętam jak przed 15 laty usłyszałem w Gdyni Papieża cytującego Chrystusa: "Czemuście zwątpili, małej wiary? Odwagi! Ja jestem. Nie bójcie się!" i w jednej chwili zrozumiałem, że jest to klucz hermeneutyczny całej pielgrzymki. Zrozumiałem też, że nic nie rozumiem. Powietrze było nasycone realnym socjalizmem. Jałta i mur berliński miały się świetnie, stabilizowane przez tysiące głowic i miliony żołnierzy. Marazm, rezygnacja i bierność oraz wewnętrzna i zewnętrzna emigracja, zwłaszcza młodzieży, stanowiły nasz chleb codzienny i w tym wszystkim delikatna, ale wyraźna nuta papieskiego wyrzutu: czemu nic nie robicie, albo czemu robicie tak mało?

Napisałem wówczas w komentarzu, i dowiedziałem się później, że spotkało się to z aprobatą Papieża, iż podczas pierwszej pielgrzymki Jan Paweł II nas budził, podczas drugiej pocieszał, a teraz wymaga.
Otóż, tę samą nutę wymagania usłyszałem podczas obecnej pielgrzymki. Owo otwierające ją przesłanie z Balic: "Przestań się lękać!", także to konkretne powierzenie nam zadania "przekazywania światu ognia miłosierdzia" i to powracające z Błoń "nadszedł już czas!", "nadszedł już czas!".

Całkowicie inaczej, ale zarazem podobnie jak w 1987 roku, widzimy wokół nas wiele rozgoryczenia i zanurzenia w beznadziei, nie sposób też nie dostrzec naszych licznych przywar i słabości oraz częstego poczucia tkwienia w zaklętym kręgu rutyny i niemocy. Ale też podobnie jak w 1987 roku, słyszę wyraźnie: czemu zwątpiliście? Czemu tak mało robicie?

oceń artykuł Pobieranie..