"Biskup Rzymu" Franciszek to troche taki nasz "Walesa-prezydent". Kosciol katolicki ogolnie bardzo podupadnie po abdykacji Ojca Swietego Benedykta XVI.
Tez myślę, że to jest sygnał iż szykuje się złagodzenie stanowiska Koscioła w kwestii dopuszczenia do Komunii swiętej osób żyjących w ponownych związkach. Już Benedykt XVI wysyłał takie sygnały. Ale nie jest to dobre, bo odworzy się furtka dla rozwodów i na pewno małżeństwa będą mniej trwałe.
"A Ja wam powiadam: Każdy kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa" (Mt 5, 32) Nie wiem nad czym tu się zastanawiać. Chyba jedynie nad tym czy nie zakazać przystępowania do Komunii również rozwiedzionym bo w końcu "narażanie na cudzołóstwo" też jest grzechem - pytanie czy ciężkim. No i jeszcze trzeba się zastanowić nad tymi unieważnieniami - czy nie jest ich czasem zbyt dużo. To nie powinno być tak, że można sobie wszystko rozwiązać mówiąc o tym, że się było młodym i nie zdawano sobie sprawy, albo że babcia zrobiła "presję psychiczną". Tak to nawet 99% małżeństw powinno być unieważnionych. Trzeba zdecydowanie to zawężyć - do naprawdę szczególnych przypadków. "Niedojrzałość" do małżeństwa czy nieświadomość zobowiązań nie mogą być powodem nieważności - za to powodem grzechu cięzkiego czy nawet ekskomuniki, bo to jest robienie sobie żartów z Sakramentu. To muszą być konkretne przypadki, bardzo rzadkie, jakieś skrajne, drastyczne - np. jak rzeczona babcia grozi nożem... choć wtedy właściwie powinno się donieść na policję. Więc właściwie bardzo, bardzo rzadko powinno się unieważniać małżeństwo.
nie zgadzam się z autorem postu. czasami naprawdę skrajna niedojrzałość lub presja srodowiska popycha człowieka ku tej decyzji o małżeństwie właśnie. a gdy przeanalizujemy treść przysięgi małzeńskiej, 'świadomie i dobrowolnie..." trudno w takich sytuacji mówić o pełnej świadomości i /lub dobrowolności.jeśli w momencie zawierania małzeństwa słowa przysięgi są wypowiadane bez świadomości lub intencji ich wypełnienia, to już oznacza nieważność przysięgi, bo przysięgający nie rozumie słów, które wypowiada lub nie ma wewnętrznej woli ich wypełnienia. i nie musi być ścigany przez babcię nożem - narzeczona może np. straszyć narzeczonego, że się otruje jeśli ten się z nią nie ożeni, albo wywierać presję związaną z ciążą. to są przypadki z życia wzięte i naprawdę warto zastanowić się nad ważnością zawierania takiego sakramentu. poza tym uważam, że kościół powinien mniej pochopnie wydawać decyzję o udzieleniu sakramentu małżeństwa - i tu, myślę, jest wiele do zrobienia. narzeczeni powinni naprawdę spełniać określone warunki, które minimalizują ryzyko sytuacji, o których pisałam powyżej.
Świadomość, że małżeństwo jest na całe życie - to każdy ma taką świadomość, za przeproszeniem. Dzieci w gimnazjum to wiedzą, rodzina przekazuje, Kościół mówi. Owszem, przypadki niedobrowolnego zawarcia małżeństwa są, ale to pewnie margines. Ale żeby niedojrzałość jako powód dla uznania nieważności małżeństw? Któż mając dwadzieścia kilka lat i zawierając małżeństwo jest dojrzały? Dojrzałość to nie jest rozstrzygnięcie czarno białe, na dojrzałość zawsze trzeba patrzeć w skali szarości, wielowymiarowo, i tutaj jest wielkie pole do nadużyć, do stwierdzenia nieważności małżeństwa, kiedy ono było zawarte ważnie, choć z jakąś niedojrzałością je zawierających, co zawsze ma miejsce.
Tylko że tu mówimy o SAKRAMENCIE. Jeżeli człowiek nie wie co mówi albo "nie ma węwnętrznej woli" (a jak to sprawdzić?) ich wypełnienia to nie powinien zawierać sakramentu małżeństwa, koniec, kropka. To jest kpina z Sakramentu, co nie oznacza że Sakrament jest nieważny - Łaska Boża i tak przychodzi, Bog i tak "związuje", "łączy", natomiast wtedy Sakrament jest NIEGODZIWY. Jest to sytuacja analogiczna do Sakramentu Bierzmowania czy każdego innego. Powtarzam, są naprawdę drastyczne wyjątki, jak właśnie realne groźby, szantaż. Czasami faktycznie jest ciężko. I wtedy możliwość unieważnienia powinna istnieć - ale to powinien być przypadek wyjątkowy.
Moim zdaniem rzadziej powinno sie udzielac sakramentu malzenstwa. Nie ma przepisu, ze musi byc udzielony sakrament, bo dziecko w drodze, albo babcia bedzie plakac.
Słusznie. Kapłan nie powinien udzielać Sakramentu Małżeństwa, gdy widzi ewidentnie, że kandydaci nie są do tego przygotowani i gdy "nie wiedzą co mówią". Natomiast niegdy nie można mieć stuprocentowej pewności, kapłana zawsze można oszukać. Ale to już obciąża sumienie oszukujących.
głupszego tekstu nie mogłeś napisać ? Paradoksalnie każdy człowiek ma "prawo" do grzechu, a także prawo do nawrócenia i pójścia za Jezusem. Zatem tych przeszkód zwłaszcza formalno-prawnych powinno być jak najmniej, a ty chcesz je mnożyć na każdym kroku. Co to ma wspólnego z Bożym miłosierdziem ? Nic.
Poza tym wszystkie cytaty z Biblii nie można literalnie stosować 2 tys lat po ich napisaniu.
A konkretnie o co chodzi? Przeszkód do grzechu to chyba powinno być jak najwięcej. Zresztą nie mając unieważnionego małżeństwa też można nagrzeszyć co niemiara. Chodzi o to, że Kościół jest Strażnikiem Sakramentów i nie może dopuszczać, żeby ludzie do nich podchodzili "na luzie", a już na pewno nie może się pod tym podpisywać. Nie stosuję przepisów literalnie. Żona która oddala męża też go naraża na cudzołóstwo.
Z przykrością Cię informuje, biblia mówi, że ten kto choćby jotę zmienił w Ewangelii i pociągnął za sobą innych, będzie potępiony ponieważ zwiedzie dusze na zatracenie. Czy nikt tu nie wie kim jest i co zamierza Bergoglio? Słyszeliście kiedyś o masonerii? Nie?
do MP246; Chcesz zakazać Komunii św. rozwiedzionym nie z własnej winy, np porzuconym małżonkom z dziećmi? A dlaczego? czy popełnili grzech, że zostali sami? To się nazywa chrześcijańska sprawiedliwość.
Porzuconym i nie wchodzącym w nowe związki nikt nie odmawia Komunii św. Ale jest napisane "kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa". Tak więc nie róbmy po swojemu bo "religia własnej roboty jest tyle samo warta przed Panem Bogiem, co pieniądze własnej roboty" (jakiś biskup tak napisał)
Porzuconym - nie. "Kto ODDALA żonę, naraża ją na cudzołóstwo", a ponieważ niestety nie żyjemy w społeczeństwie patriarchalnym to samo dotyczy żon, które oddalają mężów. Generalnie strona "porzucana" powinna robić wszystko, żeby do rozwodu nie doszło. Jeżeli to robiła, a nie wyszło - wtedy oczywiście Komunii Św. tej stronie odmówić nie sposób. Faktycznie byłoby to niesprawiedliwe.
Wielkie dzięki Redakcji za odpowiedź na moją prośbę o wyjaśnienie wypowiedzi papieża w kwestii rozwodów.
To tłumaczenie tekstu wiele wyjaśnia, chociaż nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Oczywiście wypowiedź ustna, zwłaszcza w sytuacji nieformalnej (w samolocie) rządzi się swoimi prawami. W sprawie kapłaństwa kobiet odpowiedź papieża na pytania mediów była jednoznaczna, a w sprawie komunii dla rozwodników i w sprawie homoseksualistów rozmyta. To spowodowało zamieszanie. Papież też człowiek, ale chyba zdaje sobie sprawę że jego każde słowo ma inną wagę niż wypowiedź "zwykłego" biskupa. Zresztą, pożyjemy, zobaczymy . Poczekamy na dokumenty oficjalne. Od początku mówiono, że ten papież będzie nas zaskakiwał. Ale czy tego typu zaskoczenia niosą coś dobrego? I jeszcze jedno. Czy w Radiu Watykańskim informacje idą "jak leci" i nikt ich nie sprawdza?
Wielkie dzięki Redakcji za odpowiedź na moją prośbę o wyjaśnienie wypowiedzi papieża w kwestii rozwodów.
To tłumaczenie tekstu wiele wyjaśnia, chociaż nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Oczywiście wypowiedź ustna, zwłaszcza w sytuacji nieformalnej (w samolocie) rządzi się swoimi prawami. W sprawie kapłaństwa kobiet odpowiedź papieża na pytania mediów była jednoznaczna, a w sprawie komunii dla rozwodników i w sprawie homoseksualistów rozmyta. To spowodowało zamieszanie. Papież też człowiek, ale chyba zdaje sobie sprawę że jego każde słowo ma inną wagę niż wypowiedź "zwykłego" biskupa. Zresztą, pożyjemy, zobaczymy . Poczekamy na dokumenty oficjalne. Od początku mówiono, że ten papież będzie nas zaskakiwał. Ale czy tego typu zaskoczenia niosą coś dobrego? I jeszcze jedno. Czy w Radiu Watykańskim informacje idą "jak leci" i nikt ich nie sprawdza?
Wypowiedź byla rozmyta bo trudno tak wprost powiedzieć że szykują się zmiany w nauczaniu Kościoła. I nie byla to nieprecyzyjność przypadkowa, łatwo wywnioskować co się święci.
Najlepiej uznać, że wszystkie małżeństwa są nieważne, bo ludziom z natury brak dojrzałości. Wtedy problem zniknie i będą wszyscy szczęśliwi, a najszczęśliwszy będzie bp. Rzymu.
Podobnie można rozwiązać pozostałe kłopoty z sakramentami, a na koniec stwierdzić, że to nie sakramenty tylko takie coś inne, też ważne ale w inny sposób, a właściwie to po co o tym mówić.
O niedojrzalosci do malzenstwa dzis i koniecznosci lepszego przygotowania do sakramentu malzenstwa mowil juz papiez Benedykt XVI. Tez byl bee dla nirsa?
Jest jak jest i zadaniem Kosciola jest to zauwazyc. A nie tylko udawac, ze swiat jest idealny, badz uwazac, ze kiedys na pewno taki byl.
Przecież ci napisałem, że na ziemi nie ma wystarczająco dojrzałych ludzi do zawarcia ważnego małżeństwa.
Małżeństwo, ze swej istoty jako sakrament jest tak poważnym zadaniem, że można śmiało stwierdzić, że na ziemi nie ma narzeczonych o wystarczającej dojrzałości.
jeśli wiec głównym kryterium ważności małżeństwa jest dojrzałość, to wszystkie małżeństwa są zawarte nieważnie. Dalej nie rozumiesz gdzie leży wytrych i rozwałka całej sakramentologii, oraz tzw. aktu ludzkiego?
Drogi Kael Jakim tytułem wypowiadasz się tonem ex cathedra o powinnościach Kościoła? Masz ku temu jakieś konkretne uprawnienia, czy też zaledwie prawem kaduka?
Ale po to jesteśmy my chrześcijanie w drodze ( chyba że ktoś tego pewnika nie przyjmuje a pewnikiem jest że jesteśmy w drodze do Boga)by iść,powstawać i iść...skoro Chrystus na Drodze Krzyżowej aż 3 razy upadł to wziął nasze upadki na siebie by iść z nami w naszym życiu i w Nim mamy pewną rękę, której chrześcijanie mogą się uchwycić.A co do sakramentu....dzięki sakramentom uświęcamy się czyli stajemy się godni bycia z Bogiem.Kto nie chce żyć z Bogiem temu zawsze będzie trudno czy w sakramencie małżeństwa, czy w kapłaństwie....ale zauważyliście jak teraz rzadko nasze myślenie i słowa ( juz nie mówię czyny!) przeniknięte są myślą o Bogu?Jak nasze myślenie jest pokrętne, nie ma tego twardego tak i nie?
Niedawno zmieniono przykazanie kościelne dot. postu piątkowego. uzasadnienie tej decyzji podane przez biskupów było dla wielu zdumiewające. Sygnały ze strony papieża o możliwych zmianach w sprawie sakramentów dla osób żyjących w nowych związkach dziwią jeszcze bardziej. Tłumaczenie możliwych zmian miłosierdziem Bożym jest wg mnie nadużyciem bo sankcjonuje łamanie przykazania Bożego, a tego chyba Kościołowi robić nie wolno. Papież Benedykt ostrzegał przed zbyt łatwym stwierdzaniem nieważności małżeństw, teraz słyszymy zupełnie coś innego, co wielu pewnie się spodoba. Czy za parę lat nasz Kościół będzie się jeszcze czymś różnił od wspólnoty protestanckiej? Jakie będą kolejne zmiany? Inna sprawa to zmiany w liturgii oraz częste łamanie obowiązujących przepisów liturgicznych, co nie spotyka się z żadną reakcją przelożonych.
Ciekawe, jaki procent święceń kaplańskich jest nieważna. Nie łudźmy się, jakaś część kandydatów do święceń jest niedojrzała. Po czym rozpoznać prawdziwego księdza?
Jak się zastanowić to rzeczywiście musiałyby być analogicznie też nieważni księża, tak jak nieważne małżeństwa. Czy msze święte, spowiedzi od takiego ksiedza są wtedy ważne?
Papież nawiązał do "drugiej szansy", (czyli drugiego małzeństwa) jaką dają prawosławni rozwiedzionym małżonkom. Czy to znaczy, że jeśli mąż porzuca żonę (lub żona męża) i żeni się z inną osobą, to należy dać mu "drugą szansę" i zezwolić na komunię swiętą?. Czy to nie byłoby zaakceptowanie cudzołóstwa?
O Boze, administrator, jakie te moje posty sa wulgarne, okrutne i niepoprawne !!! ... przepraszam, ale jezeli nie jestes tutaj wtyczka, to jestes taki tepy jak gimnazjalisci u Shechtera !
Bardzo mozliwe, ze tutaj przechodzi co piaty albo co dziesiaty komentarz ... a kuku !!!
Należy chyba poczekać na decyzje papieża w tym zakresie. Te wypowiedzi są niejasne. Mogą oznaczać "poluźnienie" kwestii rozwodów (oby nie) ale tez mogą oznaczać większe wymagania przy zawieraniu małżeństwa, żeby potem nie było problemu braku świadomości.
Osobiście nie wyobrażam sobie by Kościół Katolicki kiedykolwiek zezwolił na ponowne małżeństwa i nie nazywał tego grzechem. Sądzę, że doszłoby wtedy do rozłamu na miarę oddzielenia prawosławia. Na pewno duża grupa wiernych nie zaakceptuje tak "liberalnej" wiary - dla nich niezgodnej z Ewangelią. Dla mnie zresztą też.
Czegoś w tej całej dyskusji nie rozumiem: to nie małżonkowie cywilni nie mogą żyć w Komunii z Bogiem, tylko ludzie znajdujący się poza łaską uświęcającą. Po co ta stygmatyzacja małżeństw niesakramentalnych? Jak ktoś dokonuje wyboru - ziemskie szczęście, ponad Życie Wieczne - to chyba nie może wnosić pretensji o brak dostępu do sakramentów. Zwłaszcza, że to Jezus, a nie Kościół, określił zasady życia.
Oba wygłoszone w Rio de Janeiro przemówienia papieża Franciszka do biskupów – jedno: z całej Ameryki Łacińskiej, drugie: z Brazylii – powinny stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich odpowiedzialnych w całym Kościele. Materiał do rachunku sumienia i krytycznej refleksji nad własną wizją Kościoła znajdą w tych przemówieniach wszyscy: poczynając od biskupów, przez przełożonych zakonnych, proboszczów aż po świeckich liderów ruchów, wspólnot, czasopism czy środowisk katolickich.
Moim zdaniem należy jeszcze trochę zaczekać, a zmiany będą, także w zakresie duszpasterstwa instytucji małżeństwa. Idzie nowe, to pewne. Cierpliwości.
,,Co Bóg złączył,człowiek niech nie rozdziela..",a małżeństwa się rozpadają.Przyczyn jest wiele i różnego rodzaju.Ale to sakramentalne TAK,wypowiedziane świadomie,zawsze powinno mieć najwieksza wartość i być wyznacznikiem na całe życie,niezależnie od problemów.(chyba ,że dotyczy zagrożenia życia ,czy najdalej posuniętej patologii).Moim zdaniem ,papież wypowiada się jak najbardziej precyzyjnie.To ,że komuś rozpada sie małżeństwo,nie znaczy-że ma być zepchnięty na margines.Wręcz przeciwnie,te osoby tym bardziej potrzebują bliskości Koscioła,często głeboko zranione - nie szukają powtórnyzh związków,a jeśli już - to jak najbardziej koscielne unieważnienie małżeństwa powinno otworzyc im drogę do sakramentów.Choć tak prawdę powiedziawszy,przeżycia z pierwszego małżeństwa (nawet unieważnionego),moim zdaniem ,zawsze będą rzutowały na relacje w następnym .
W Biblii wyraźnie napisane, że to jest grzech cudzołóstwa. Nad czym tu dyskutować. Sam jestem po rozwodzie i chociaż ciało by chciało, ale duch do czego innego dąży. Dla mnie jest sprawa jasna i poddaję się nauce ewangelii i nie ma żadnego tłumaczenia. jedyne wyjście to aby żona chciała się opamiętać. (Mk 10,12; Łk 16,18; Mt 19,9; Rz 7,3
Dlaczego tylko zona ma się opamiętać?Obserwując małżeństwa młodego pokolenia widzę, że nie chcąc powtarzać wzorca w swoich rodzinach czynią identycznie...nie maja miłości.Bo przecież- nie bądźmy naiwni- wiele małżeństw bez rozwodu żyje bez miłości, postanowili być razem bo to fajnie mieć kogoś a nagle( o święta naiwności) okazuje się,ze czy w małżeństwie, czy będąc samemu jeżeli nie kochasz czyli nie cierpisz jesteś nieszczęśliwy.
Jestem ciekaw ile z osób wypowiadających się tutaj jest po rozwodzie... Ja jestem. A dlaczego ? Bo mojej byłej żonie spodobał się ktoś inny i przestała mnie kochać. I jakie miałem wyjście ? Prosiłem, namawiałem, dawałem terminy, ultimata, ale nie słuchała. Miałem usunąć jej nowego partnera ? To jakoś nie po chrześcijańsku i działałoby dodatkowo na moją niekorzyść. Miałem ją zmusić, by była ze mną ? Jak ? A może miałem zaakceptować jej pomysł, że będziemy razem mieszkać (dla dziecka), ale ona będzie sobie żyć z jej nowym facetem a ja mam sobie znaleźć kogoś innego ? W kłamstwie ? Doszło do rozwodu. Ona ma już od tego czasu trzeciego faceta, a ja jestem sam i samotnie wychowuję dziecko. Nie jestem szczęśliwy będąc samotnym, nie ożenię się, bo moim zdaniem TO byłoby cudzołóstwo, nie unieważnię małżeństwa, bo to byłoby kłamstwo - w momencie zawarcia związku nie było przeszkód ani innych przeciwwskazań. W związku z powyższym należy mnie zabić albo przynajmniej ekskomunikować i zabronić przystępować do komunii ??!! Nie zapominajcie o największym przykazaniu - kochajcie bliźniego swego. Nawet rozwiedzionego. Nikt nie jest idealny. A też nie każdy jest winny tego, co go spotyka.
"Biskup Rzymu" Franciszek to troche taki nasz "Walesa-prezydent".
Kosciol katolicki ogolnie bardzo podupadnie po abdykacji Ojca Swietego Benedykta XVI.
Qvo vadis Franciszku ? ... i komu sluzysz ?
Nie wiem nad czym tu się zastanawiać. Chyba jedynie nad tym czy nie zakazać przystępowania do Komunii również rozwiedzionym bo w końcu "narażanie na cudzołóstwo" też jest grzechem - pytanie czy ciężkim.
No i jeszcze trzeba się zastanowić nad tymi unieważnieniami - czy nie jest ich czasem zbyt dużo. To nie powinno być tak, że można sobie wszystko rozwiązać mówiąc o tym, że się było młodym i nie zdawano sobie sprawy, albo że babcia zrobiła "presję psychiczną". Tak to nawet 99% małżeństw powinno być unieważnionych. Trzeba zdecydowanie to zawężyć - do naprawdę szczególnych przypadków. "Niedojrzałość" do małżeństwa czy nieświadomość zobowiązań nie mogą być powodem nieważności - za to powodem grzechu cięzkiego czy nawet ekskomuniki, bo to jest robienie sobie żartów z Sakramentu. To muszą być konkretne przypadki, bardzo rzadkie, jakieś skrajne, drastyczne - np. jak rzeczona babcia grozi nożem... choć wtedy właściwie powinno się donieść na policję.
Więc właściwie bardzo, bardzo rzadko powinno się unieważniać małżeństwo.
Owszem, przypadki niedobrowolnego zawarcia małżeństwa są, ale to pewnie margines.
Ale żeby niedojrzałość jako powód dla uznania nieważności małżeństw? Któż mając dwadzieścia kilka lat i zawierając małżeństwo jest dojrzały? Dojrzałość to nie jest rozstrzygnięcie czarno białe, na dojrzałość zawsze trzeba patrzeć w skali szarości, wielowymiarowo, i tutaj jest wielkie pole do nadużyć, do stwierdzenia nieważności małżeństwa, kiedy ono było zawarte ważnie, choć z jakąś niedojrzałością je zawierających, co zawsze ma miejsce.
Powtarzam, są naprawdę drastyczne wyjątki, jak właśnie realne groźby, szantaż. Czasami faktycznie jest ciężko. I wtedy możliwość unieważnienia powinna istnieć - ale to powinien być przypadek wyjątkowy.
głupszego tekstu nie mogłeś napisać ? Paradoksalnie każdy człowiek ma "prawo" do grzechu, a także prawo do nawrócenia i pójścia za Jezusem. Zatem tych przeszkód zwłaszcza formalno-prawnych powinno być jak najmniej, a ty chcesz je mnożyć na każdym kroku. Co to ma wspólnego z Bożym miłosierdziem ? Nic.
Poza tym wszystkie cytaty z Biblii nie można literalnie stosować 2 tys lat po ich napisaniu.
Przeszkód do grzechu to chyba powinno być jak najwięcej. Zresztą nie mając unieważnionego małżeństwa też można nagrzeszyć co niemiara. Chodzi o to, że Kościół jest Strażnikiem Sakramentów i nie może dopuszczać, żeby ludzie do nich podchodzili "na luzie", a już na pewno nie może się pod tym podpisywać.
Nie stosuję przepisów literalnie. Żona która oddala męża też go naraża na cudzołóstwo.
Chcesz zakazać Komunii św. rozwiedzionym nie z własnej winy, np porzuconym małżonkom z dziećmi? A dlaczego? czy popełnili grzech, że zostali sami? To się nazywa chrześcijańska sprawiedliwość.
To tłumaczenie tekstu wiele wyjaśnia, chociaż nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Oczywiście wypowiedź ustna, zwłaszcza w sytuacji nieformalnej (w samolocie) rządzi się swoimi prawami.
W sprawie kapłaństwa kobiet odpowiedź papieża na pytania mediów była jednoznaczna, a w sprawie komunii dla rozwodników i w sprawie homoseksualistów rozmyta. To spowodowało zamieszanie.
Papież też człowiek, ale chyba zdaje sobie sprawę że jego każde słowo ma inną wagę niż wypowiedź "zwykłego" biskupa.
Zresztą, pożyjemy, zobaczymy . Poczekamy na dokumenty oficjalne. Od początku mówiono, że ten papież będzie nas zaskakiwał. Ale czy tego typu zaskoczenia niosą coś dobrego?
I jeszcze jedno. Czy w Radiu Watykańskim informacje idą "jak leci" i nikt ich nie sprawdza?
To tłumaczenie tekstu wiele wyjaśnia, chociaż nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Oczywiście wypowiedź ustna, zwłaszcza w sytuacji nieformalnej (w samolocie) rządzi się swoimi prawami.
W sprawie kapłaństwa kobiet odpowiedź papieża na pytania mediów była jednoznaczna, a w sprawie komunii dla rozwodników i w sprawie homoseksualistów rozmyta. To spowodowało zamieszanie.
Papież też człowiek, ale chyba zdaje sobie sprawę że jego każde słowo ma inną wagę niż wypowiedź "zwykłego" biskupa.
Zresztą, pożyjemy, zobaczymy . Poczekamy na dokumenty oficjalne. Od początku mówiono, że ten papież będzie nas zaskakiwał. Ale czy tego typu zaskoczenia niosą coś dobrego?
I jeszcze jedno. Czy w Radiu Watykańskim informacje idą "jak leci" i nikt ich nie sprawdza?
Wtedy problem zniknie i będą wszyscy szczęśliwi, a najszczęśliwszy będzie bp. Rzymu.
Podobnie można rozwiązać pozostałe kłopoty z sakramentami, a na koniec stwierdzić, że to nie sakramenty tylko takie coś inne, też ważne ale w inny sposób, a właściwie to po co o tym mówić.
Tez byl bee dla nirsa?
Jest jak jest i zadaniem Kosciola jest to zauwazyc. A nie tylko udawac, ze swiat jest idealny, badz uwazac, ze kiedys na pewno taki byl.
Małżeństwo, ze swej istoty jako sakrament jest tak poważnym zadaniem, że można śmiało stwierdzić, że na ziemi nie ma narzeczonych o wystarczającej dojrzałości.
jeśli wiec głównym kryterium ważności małżeństwa jest dojrzałość, to wszystkie małżeństwa są zawarte nieważnie.
Dalej nie rozumiesz gdzie leży wytrych i rozwałka całej sakramentologii, oraz tzw. aktu ludzkiego?
Jakim tytułem wypowiadasz się tonem ex cathedra o powinnościach Kościoła? Masz ku temu jakieś konkretne uprawnienia, czy też zaledwie prawem kaduka?
Bardzo mozliwe, ze tutaj przechodzi co piaty albo co dziesiaty komentarz ... a kuku !!!
Osobiście nie wyobrażam sobie by Kościół Katolicki kiedykolwiek zezwolił na ponowne małżeństwa i nie nazywał tego grzechem. Sądzę, że doszłoby wtedy do rozłamu na miarę oddzielenia prawosławia. Na pewno duża grupa wiernych nie zaakceptuje tak "liberalnej" wiary - dla nich niezgodnej z Ewangelią. Dla mnie zresztą też.
to nie małżonkowie cywilni nie mogą żyć w Komunii z Bogiem, tylko ludzie znajdujący się poza łaską uświęcającą. Po co ta stygmatyzacja małżeństw niesakramentalnych? Jak ktoś dokonuje wyboru - ziemskie szczęście, ponad Życie Wieczne - to chyba nie może wnosić pretensji o brak dostępu do sakramentów. Zwłaszcza, że to Jezus, a nie Kościół, określił zasady życia.
Moim zdaniem należy jeszcze trochę zaczekać, a zmiany będą, także w zakresie duszpasterstwa instytucji małżeństwa. Idzie nowe, to pewne. Cierpliwości.
Ja jestem. A dlaczego ? Bo mojej byłej żonie spodobał się ktoś inny i przestała mnie kochać. I jakie miałem wyjście ? Prosiłem, namawiałem, dawałem terminy, ultimata, ale nie słuchała. Miałem usunąć jej nowego partnera ? To jakoś nie po chrześcijańsku i działałoby dodatkowo na moją niekorzyść. Miałem ją zmusić, by była ze mną ? Jak ? A może miałem zaakceptować jej pomysł, że będziemy razem mieszkać (dla dziecka), ale ona będzie sobie żyć z jej nowym facetem a ja mam sobie znaleźć kogoś innego ? W kłamstwie ?
Doszło do rozwodu. Ona ma już od tego czasu trzeciego faceta, a ja jestem sam i samotnie wychowuję dziecko.
Nie jestem szczęśliwy będąc samotnym, nie ożenię się, bo moim zdaniem TO byłoby cudzołóstwo, nie unieważnię małżeństwa, bo to byłoby kłamstwo - w momencie zawarcia związku nie było przeszkód ani innych przeciwwskazań.
W związku z powyższym należy mnie zabić albo przynajmniej ekskomunikować i zabronić przystępować do komunii ??!!
Nie zapominajcie o największym przykazaniu - kochajcie bliźniego swego. Nawet rozwiedzionego. Nikt nie jest idealny. A też nie każdy jest winny tego, co go spotyka.