Franciszek na odbywającym się na Korsyce kongresie pobożności ludowej.
„Mam nadzieję, że ten Kongres o pobożności ludowej pomoże wam odkryć na nowo korzenie waszej wiary i pobudzi was do odnowionego zaangażowania w Kościele i społeczeństwie obywatelskim, w służbie Ewangelii i dla dobra wspólnego wszystkich obywateli” – powiedział papież na zakończenie tego wydarzenia odbywającego się w Ajaccio na Korsyce.
PRZEMÓWIENIE OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA
do uczestników Kongresu na temat pobożności ludowej
w basenie Morza Śródziemnego
Palais des Congrès
Księże Kardynale,
Drodzy Bracia w biskupstwie,
Drodzy kapłani, zakonnice i zakonnicy,
Drodzy bracia i siostry w Chrystusie!
Cieszę się, że mogę spotkać się z wami tutaj, w Ajaccio, na zakończenie Kongresu poświęconego pobożności ludowej w basenie Morza Śródziemnego, w którym uczestniczyło wielu uczonych i biskupów przybyłych z Francji i różnych krajów.
Ziemie basenu Morza Śródziemnego weszły do historii i stały się kolebką wielu cywilizacji, które osiągnęły niezwykły rozwój. Przypomnijmy, w szczególności cywilizację grecko-rzymską i judeochrześcijańską, świadczące o znaczeniu kulturowym, religijnym i historycznym tego wielkiego „jeziora” pośrodku trzech kontynentów, tego wyjątkowego morza, jakim jest Morze Śródziemne.
Nie możemy zapomnieć, że w literaturze klasycznej, zarówno greckiej, jak i łacińskiej, Morze Śródziemne było często idealną scenerią dla zrodzenia się mitów, opowieści i legend. Podobnie jak o fakcie, że myśl filozoficzna i sztuka, wraz z technikami nawigacji, umożliwiły cywilizacjom Mare nostrum rozwój wysokiej kultury, otwarcie szlaków komunikacyjnych, budowę infrastruktury i akweduktów, a co ważniejsze systemów prawnych i instytucji o znacznym stopniu złożoności, których podstawowe zasady są nadal prawomocne i aktualne.
Pomiędzy Morzem Śródziemnym a Bliskim Wschodem miało początek bardzo szczególne doświadczenie religijne, związane z Bogiem Izraela, który objawia się ludzkości i nawiązuje nieustanny dialog ze swoim ludem. Jego kulminacją była wyjątkowa obecność Jezusa, Syna Bożego, Tego, który pozwolił poznać w sposób definitywny oblicze Ojca, Jego i naszego Ojca, i który wypełnił Przymierze między Bogiem a ludzkością.
Minęło ponad dwa tysiące lat od Wcielenia Syna Bożego, a po nim nastąpiło wiele epok i kultur. W pewnych momentach dziejowych wiara chrześcijańska wpływała na życie narodów i ich instytucji politycznych, podczas gdy dziś, zwłaszcza w krajach europejskich, pytanie o Boga wydaje się słabnąć i okazujemy się coraz bardziej obojętni na Jego obecność i Jego Słowo. Należy jednak zachować ostrożność w analizowaniu tego scenariusza, aby nie popaść w pochopne rozważania i ideologiczne osądy, które, czasami jeszcze dziś, przeciwstawiają sobie kulturę chrześcijańską i kulturę laicką. Jest to błąd.
Wręcz przeciwnie, ważne jest aby docenić wzajemną otwartość między tymi dwoma perspektywami: wierzący otwierają się z coraz większą pogodą ducha na możliwość przeżywania swojej wiary bez narzucania jej, jako zaczynu w cieście świata i środowisk, w których żyją. Niewierzącym lub tym, którzy odeszli od praktyk religijnych, nie jest obce poszukiwanie prawdy, sprawiedliwości i solidarności, a często, choć nie należą do żadnej religii, noszą w swoich sercach większe pragnienia, pytanie o sens, które prowadzi ich do zastanowienia się nad tajemnicą życia i do poszukiwania podstawowych wartości dla dobra wspólnego.
To właśnie w tym kontekście możemy pojąć piękno i znaczenie pobożności ludowej (por. Św. Paweł VI, Adhort. apost. Evangelii nuntiandi, 48). To św. Paweł VI „zmienił nazwę” w Evangelii nuntiandi z „religijności” na „pobożność ludową”. Z jednej strony odsyła nas ona do Wcielenia jako fundamentu wiary chrześcijańskiej, która zawsze wyraża się w kulturze, historii i językach danego ludu, i jest przekazywana poprzez symbole, zwyczaje, obrzędy i tradycje żywej wspólnoty. Z drugiej strony, praktyka pobożności ludowej przyciąga i angażuje również osoby znajdujące się na progu wiary, które nie praktykują wytrwale, a jednak odnajdują w niej doświadczenie swoich korzeni i swoich uczuć, wraz z ideałami i wartościami, które uznają za użyteczne dla swojego życia i dla społeczeństwa.
Wyrażając wiarę poprzez proste gesty i symboliczne języki zakorzenione w kulturze ludu, pobożność ludowa objawia obecność Boga w żywym ciele historii, umacnia relację z Kościołem i często staje się okazją do spotkania, wymiany kulturowej oraz do świętowania. - To ciekawe: pobożność, która nie byłaby świąteczna, nie ma „dobrej woni”, nie jest pobożnością, która pochodzi od ludu, jest zbyt „destylowana” -. W tym sensie, jej praktyki nadają konkretny wymiar relacji z Panem oraz treściom wiary, pozwalając, aby ona prawdziwie urzeczywistniała się w życiu i historii. W nawiązaniu do powyższego, lubię przypominać pewną refleksję Blaise’a Pascala, który w dialogu z fikcyjnym rozmówcą, aby pomóc mu zrozumieć, jak dojść do wiary, mówi, że nie wystarczy mnożyć dowody na istnienie Boga lub podejmować wysiłki intelektualne. Trzeba raczej spojrzeć na tych, którzy już uczynili postępy na tej drodze, ponieważ zaczęli od małych kroków, „biorąc wodę święconą, słuchając mszy” (Myśli, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Warszawa 1972, n. 451). Małe kroki, które prowadzą do przodu. Pobożność ludowa to pobożność związana z kulturą, ale nie mylona z kulturą. I czyni małe kroki.
Jest więc coś, o czym nie należy zapominać: „W ludowej pobożności można dostrzec sposób, w jaki otrzymana wiara wcieliła się w jakiejś kulturze i dalej jest przekazywana”, a zatem „zawarta jest czynnie ewangelizująca siła, której nie możemy nie doceniać: byłoby to niedocenianiem dzieła Ducha Świętego” (Adhort. apost. Evangelii gaudium, 123; 126), który działa w świętym Ludzie Bożym, przynosi ją w codziennym rozeznawaniu. Pomyślmy o ubogim diakonie Filipie, który pewnego dnia był prowadzony [przez Ducha] drogą i usłyszał poganina, sługę etiopskiej królowej Kandaki, czytającego proroka Izajasza i nic nie rozumiejącego. Podszedł do niego: „Czy rozumiesz?”. - „Nie”. I głosił mu Ewangelię. A ten człowiek, który otrzymał wiarę w tym momencie, przychodząc tam, gdzie była woda, powiedział: „Powiedz mi Filipie, czy możesz mnie ochrzcić, teraz, tutaj, gdzie jest woda?”. A Filip nie powiedział: „Nie, on musi odbyć kurs, musi przyprowadzić rodziców chrzestnych, oboje poślubionych w Kościele; musi zrobić to...”. Nie, on go ochrzcił. Chrzest jest właśnie darem wiary, jaki daje nam Jezus. .
Musimy uważać, aby pobożność ludowa nie była wykorzystywana, instrumentalizowana przez powiązania, które zamierzają umocnić swoją tożsamość w sposób polemiczny, wzmacniając partykularyzmy, spory, postawy wykluczające. Wszystko to nie odpowiada chrześcijańskiemu duchowi pobożności ludowej i wzywa wszystkich, a zwłaszcza pasterzy, do czujności, rozeznawania i promowania stałej troski o ludowe formy życia religijnego.
Kiedy pobożności ludowej udaje się przekazywać wiarę chrześcijańską i wartości kulturowe ludu, jednocząc serca i scalając wspólnotę, wówczas rodzi się ważny owoc, który wpływa na całe społeczeństwo, a także na relacje między instytucjami cywilnymi i politycznymi a Kościołem. Wiara nie pozostaje faktem prywatnym - musimy uważać na ten, powiedziałbym, heretycki rozwój prywatyzacji wiary; serca łączą się i idą dalej… - fakt, który wyczerpuje się w sanktuarium sumienia, lecz – jeśli zamierza być w pełni wierna samej sobie – pociąga za sobą zaangażowanie i świadectwo wobec wszystkich, dla ludzkiego rozwoju, postępu społecznego i troski o stworzenie, poprzez znaki miłosierdzia. Właśnie z tego powodu, z wyznania wiary chrześcijańskiej i z życia wspólnotowego ożywianego Ewangelią i sakramentami, na przestrzeni wieków zrodziły się niezliczone dzieła solidarności oraz instytucje, takie jak szpitale, szkoły, ośrodki opieki – we Francji jest ich wiele! – w których wierzący zaangażowali się na rzecz potrzebujących i przyczynili się do wzrostu dobra wspólnego. Pobożność ludowa, procesje i nabożeństwa błagalne, działalność charytatywna bractw, wspólnotowa modlitwa różańcowa i inne formy pobożności mogą wzmacniać to – co pozwolę sobie określić jako „konstruktywne obywatelstwo” chrześcijan. Pobożność ludowa daje ci „obywatelstwo konstruktywne”!
Czasami niektórzy intelektualiści, niektórzy teologowie tego nie rozumieją. Pamiętam, jak kiedyś pojechałem na tydzień na północ Argentyny, do Salty, gdzie jest święto Señor de los Milagros, Pana Cudów. Cała prowincja zjeżdża się do sanktuarium i wszyscy idą do spowiedzi, od burmistrza po wszystkich, ponieważ noszą w sobie tę pobożność. Zawsze jeździłem spowiadać i była to ciężka praca, ponieważ wszyscy ludzie się spowiadali. A pewnego dnia, wychodząc, spotkałem znajomego księdza: „O, jesteś tutaj, jak się masz?” - „Dobrze!”... I kiedy wychodziliśmy, w tym momencie podeszła kobieta z kilkoma obrazkami świętych w ręku i powiedziała do księdza, dobrego teologa: „Ojcze, pobłogosławisz je?”. Ksiądz, z wielką teologią, odpowiedział jej: „Ale, proszę pani, czy była pani na Mszy?”. - „Tak, padrecito” - „A czy wiesz, że pod koniec Mszy wszystko jest błogosławione?”. - „Tak, padrecito” - „A czy wiesz, że Boże błogosławieństwo pochodzi od ciebie?”. - „Tak, padrecito”. W tym momencie inny ksiądz zawołał go: „Och, jak się masz?”. A kobieta, która tyle razy mówiła „tak, padrecito”, zwróciła się do tego: „Ojcze, pobłogosław je mnie?”. Istnieje współudział, zdrowy współudział, który pragnie błogosławieństwa Pana i nie akceptuje uogólnień.
Jednocześnie, na wspólnym gruncie tej odwagi w czynieniu dobra, wierzący mogą znaleźć się na wspólnej drodze również z instytucjami świeckimi, cywilnymi i politycznymi, aby pracować razem w służbie każdej osobie, począwszy od tych ostatnich, na rzecz integralnego rozwoju człowieka i opieki nad tą „Île de beauté” („Wyspą piękna”).
Wypływa stąd potrzeba rozwijania koncepcji laickości – nie statycznej i drętwej, lecz ewolucyjnej i dynamicznej – zdolnej do przystosowania się do różnych lub nieprzewidzianych sytuacji oraz do promowania stałej współpracy między władzami cywilnymi i kościelnymi, dla dobra całej społeczności, w której każdy pozostaje w granicach swoich kompetencji i przestrzeni. Jak stwierdził Benedykt XVI, zdrowa laickość „oznacza uwolnienie wiary od ciężaru polityki i wzbogacenie polityki o to, co wnosi wiara, przy zachowaniu koniecznego dystansu, wyraźnego rozróżnienia i niezbędnej współpracy między obydwiema (...) Taka zdrowa laickość gwarantuje polityce działanie bez instrumentalizowania religii, a religii życie w wolności, bez obciążania się polityką, podyktowaną przez interes i niekiedy niezbyt zgodną, a nawet sprzeczną z wiarą. Dlatego właśnie zdrowa laickość (jedność-odrębność) jest potrzebna, a nawet niezbędna obydwu” (Posynod. adhort. apost. Ecclesia in Medio Oriente, 29). Tak stwierdził Benedykt XVI: zdrowa laickość, ale obok religijności. Trzeba respektować różne obszary.
W ten sposób można wyzwolić więcej energii i współdziałania, bez uprzedzeń i bez pryncypialnego sprzeciwu, w otwartym, szczerym i owocnym dialogu.
Najmilsi bracia i siostry, pobożność ludowa, która tu, na Korsyce, jest bardzo głęboko zakorzeniona – i nie jest przesądem -, uwydatnia wartości wiary, a jednocześnie jest wyrazem oblicza, historii i kultury narodów. W tym przeplataniu się, bez pomieszania, kształtuje się nieustanny dialog między światem religijnym a świeckim, między Kościołem a instytucjami cywilnymi i politycznymi. W tej kwestii jesteście w drodze od dawna i stanowicie doskonały przykład w Europie. Idźcie naprzód! I chciałbym też zachęcić młodych do jeszcze aktywniejszego zaangażowania się w życie społeczno-kulturalne i polityczne, kierując się najuczciwszymi ideałami i pasją dla dobra wspólnego. Podobnie wzywam duszpasterzy i wiernych, polityków i osoby pełniące odpowiedzialność publiczną, aby zawsze pozostawali blisko ludzi, wsłuchując się w ich potrzeby, rozumiejąc ich cierpienia, interpretując ich nadzieje, ponieważ każda władza wzrasta tylko w bliskości. Pasterze muszą mieć tę bliskość: bliskość z Bogiem, bliskość z innymi pasterzami, bliskość z kapłanami, bliskość z ludami, które są tak blisko. To są prawdziwi pasterze. Ale duszpasterz, który nie ma tej bliskości, ani nawet z historią i kulturą, jest po prostu „Monsieur l'Abbé”. Nie jest pasterzem. Musimy rozróżnić te dwa sposoby realizowania duszpasterstwa.
Mam nadzieję, że ten Kongres o pobożności ludowej pomoże wam odkryć na nowo korzenie waszej wiary i pobudzi was do odnowionego zaangażowania w Kościele i społeczeństwie obywatelskim, w służbie Ewangelii i dla dobra wspólnego wszystkich obywateli.
Niech Maryja, Matka Kościoła, towarzyszy wam i wspiera was w waszej drodze. Bardzo dziękuję.
Pobożność ludowa to główna siła napędowa korsykańskiego katolicyzmu.
"Ponownie wyrażono nadzieję, że pokojowe współistnienie różnych religii".
To pierwsze kobiety, które z nominacji papieskiej wejdą w skład tego gremium.
Zaprezentowane dzieła sztuki w większości zostały niedawno odrestaurowane.