Pierwsza na świecie powieść biograficzna o papieżu
Papiez z Polski. Nasz święty to tytuł powieści biograficznej, która ukazuje się w przededniu beatyfikacji Jana Pawła II (premiera 21 kwietnia). W atrakcyjnej narracyjnej formule czytelnik odnajdzie w niej historię niezwykłego pontyfikatu, który odmienił losy świata i wielu konkretnych ludzi. Oprócz Papieża jej bohaterami są osoby, do których dotarł autor powieści.
Kiedy na placu Świętego Piotra rozległo się pamiętne Habemus papam, a na balkonie bazyliki pojawił się kardynał Karol Wojtyła, nikt z wiwatujących nawet nie przypuszczał, co przyniesie rozpoczynający się pontyfikat.
Książka odkrywa życie Jana Pawła II, jakiego nie znamy z relacji w mediach, zabiera nas w miejsca, do których nie trafiły żadne kamery. Pozwala poznać najgłębsze myśli Papieża, dając wrażenie osobistego uczestnictwa w opisywanych wydarzeniach.
Patronami medialnymi publikacji są "Gość Niedzielny" i portal Wiara.pl
Na śmierć i życie (Rozdział 3)
Siostra Letizia Giudici była zadowolona z miejsca, jakie znalazła. Papież powinien przejechać kilka metrów od niej, kto wie, może nawet na nią spojrzy i ją pobłogosławi? Letizia, zakonnica ze zgromadzenia franciszkańskiego, od pewnego czasu studiowała w Rzymie i chętnie korzystała
z okazji częstego oglądania i słuchania Ojca Świętego.
Jeśli aura sprzyjała, audiencje środowe odbywały się na placu. Jan Paweł II najpierw objeżdżał go dookoła, następnie wracał przed Bazylikę i wygłaszał katechezę. Dziś było podobnie. Siostra Letizia obserwowała zbliżające się papamobile. Musiała wspinać się na palce, bo ludzie unosili ręce z aparatami fotograficznymi. Zobaczyła, jak ktoś podaje Janowi Pawłowi małą dziewczynkę w niebieskiej sukience. Papież chwycił ją mocno, przygarnął i oddał rodzicom.
W tym momencie rozległ się głośny huk. Potem następny. Przerażona Letizia zobaczyła, że Ojciec Święty osuwa się w ramiona swojego sekretarza. Nad plac wzbiły się spłoszone gołębie. Przez szum ich skrzydeł przebiły się okrzyki przerażenia. Letizia zauważyła, że jakiś mężczyzna o śniadej twarzy zrywa się do biegu. W dłoni trzymał pistolet. Ale chwilę później potknął się o kostkę, których tysiące tworzą bruk placu Świętego Piotra, i runął jak długi. Zakonnica, niewiele myśląc, rzuciła się na niego. Szarpał się, ale nie dał rady zrzucić jej z siebie. Pojawili się policjanci w cywilu i kilka innych osób. Siostra podniosła się. Rozejrzała się i zobaczyła przerażone, zapłakane twarze ludzi.
Czuł się osobiście zobowiązany do niesienia przesłania przekazanego siostrze Faustynie przez Jezusa.
Pełnił posługę biskupa pomocniczego archidiecezji łódzkiej przez ponad 25 lat.
Wśród tematów rozmowy wymieniono wojnę na Ukrainie i inicjatywy mające na celu jej zakończenie.