Papież Franciszek nie oglądał na żywo zwycięstwa swej ojczystej Argentyny nad reprezentacją Francji w finale Piłkarskich Mistrzostw Świata 18 grudnia w Katarze. Watykańska korespondentka argentyńskiej gazety „La Nacion” Elisabetta Pique poinformowała w niedzielę wieczorem, że Ojciec Święty pozostał wierny obietnicy, którą złożył Matce Bożej w 1990 roku, że nie będzie oglądał telewizji. Jednak na kilka godzin przed meczem Franciszek wypowiedział się na temat finału dla włoskiego kanału Canale 5 - w wywiadzie, który został wyemitowany późnym wieczorem i zawierał przesłanie dla zwycięskiej drużyny.
„Wszyscy gratulują zwycięzcom. Swoje zwycięstwo powinni oni przeżywać z pokorą. A ci, którzy nie wygrywają, powinni to robić z radością, bo największą wartością nie jest wygrana lub brak wygranej, ale uczciwa i dobra gra” - powiedział Franciszek. Papież, który uchodzi za wielkiego fana futbolu, podkreślił, że obie drużyny powinny mieć też „odwagę”, by „podać sobie dłonie”.
W rozmowie z Canale 5 Franciszek wspominał też, że już w dzieciństwie w swojej rodzinnej Argentynie, kiedy w 1946 roku, co niedziela, chodził z rodzicami na boisko, zawsze zwracał szczególną uwagę na ten sprawiedliwy gest podania dłoni. W ten sposób sport, „nawet ze szmacianą piłką” może uczynić ludzi szlachetniejszymi. „Musimy zadbać o to, by duch sportu wzrastał i mam nadzieję, że obecny Mundial pomoże ożywić ducha sportu, który czyni człowieka szlachetnym”, powiedział Franciszek.
„Nie bójmy się prosić, zwłaszcza gdy wydaje nam się, że na to nie zasługujemy".
Została podarowana w 1963 r. Pawłowi VI przez ówczesnego ambasadora Brazylii.
„Abyśmy zrozumieli wzajemną zależność wszystkich istot stworzonych".
Wraz z nim świętymi zostanie uznanych sześcioro innych błogosławionych.
W chrześcijańskiej dobroczynności nie ma podziału na dobroczyńców i beneficjentów.