„Papież może nadal odgrywać bardzo ważną rolę w tym konflikcie i jego rozwiązaniu. Jest na to przestrzeń. Należy też uważać, aby nie rozpocząć nowego wyścigu zbrojeń w Europie i na świecie” – powiedział w wywiadzie podsumowującym wizytę na Ukrainie watykański odpowiednik ministra spraw zagranicznych, abp Paul Gallagher.
Dziękując Bogu i wszystkim odpowiedzialnym, zarówno władzom jak i hierarchom kościelnym, za możliwość odbycia wizyty do tego kraju ogarniętego wojną, szef watykańskiej dyplomacji zaznaczył, że była to możliwość spotkania wielu ludzi, którzy dali heroiczne świadectwo przejawiające się prostymi gestami oraz dostrzeżenia ogromnego cierpienia. Ukraina została potężnie poraniona, ludzie z niepewnością patrzą w przyszłość, a jednak są bardzo odważni i zdeterminowani.
Ważną rolę w przyszłym odbudowie pokoju powinna odegrać różnorodność i bogactwo religijne na Ukrainie. Nie można dopuścić, by do głosu doszła „rywalizacja i wzajemne pretensje”. Wszyscy muszą się zaangażować na rzecz pokoju i jedności. „Konieczna jest jedność ciała politycznego kraju, jedność chrześcijan, jedność Kościoła katolickiego, jedność z innymi religiami, aby móc korzystać z zasobów duchowych, z łaski, którą Bóg daje w tych chwilach, aby nie rozpraszać tego na mnożenie trudności i na kłótnie” – powiedział abp Gallagher.
Zapytany o możliwą przestrzeń dla dialogu i zaangażowania Watykanu w zabieganiu o pokój, papieski wysłannik stwierdził, że wszyscy w kierownictwie politycznym kraju wyrażają uznanie dla słów Papieża w kontekście wojny. „Widzą, że Papież «wyczuwa puls» tego narodu w jego cierpieniu. Dlatego myślę, że czują oni, iż Stolica Apostolska i sam Ojciec Święty, mogą nadal odgrywać bardzo ważną rolę w tym konflikcie i jego rozwiązaniu. Jest ku temu przestrzeń. Prezydent Zełenski uważa, że ostateczne rozwiązanie musi przynieść dyplomacja” – zaznaczył sekretarz ds. relacji z państwami.
Zapytany z kolei o ludzki wymiar cierpienia doznanego w wyniku wojny, dyplomata stwierdził, że solidarność międzyludzka jest niezwykle ważna, jednak ostateczne uleczenie może przynieść jedynie Zbawiciel. „Mamy potrzebę spotkania z Chrystusem, który leczy nasze rany. W pewnym sensie Ukraina musi pójść jak Maria Magdalena do ogrodu, aby spotkać zmartwychwstałego Chrystusa. Tylko to może osuszyć łzy tego ludu. Jestem przekonany, że kiedy widzi się tych ludzi, istnieje wielka ludzka solidarność, ale jest też wielka wiara. Jestem przekonany, że ludzie, pogłębiając swoją wiarę, niezależnie od tradycji - katolickiej, prawosławnej, protestanckiej, żydowskiej i innych wyznań - mogą dojść do zmartwychwstania” – podkreślił duchowny.
Mówiąc o pomocy, która dociera na Ukrainę, abp Gallagher zauważył, że w dłuższej perspektywie trzeba przede wszystkim skupić się na dobrym, bieżącym rozeznawaniu najważniejszych potrzeb, którym trzeba wyjść naprzeciw. Konieczna jest tutaj współpraca i komunikacja między społeczeństwem obywatelskim, władzami i Kościołem, oraz całej społeczności międzynarodowej, która powinna się zjednoczyć dla Ukrainy.
Na pytanie o zachodnią debatę o dozbrajaniu Ukrainy i możliwe zakończenie konfliktu między narodami ukraińskim i rosyjskim, dyplomata zaznaczył, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o pokoju i pojednaniu. „Wielu z którymi rozmawialiśmy, mówiło nam, że rozumieją, że są to wartości głęboko ludzkie i chrześcijańskie, ale niestety, ludzie bardzo ucierpieli w tych miesiącach. Jest jeszcze za wcześnie. Ukraina musi się bronić i w tym celu musi otrzymywać pomoc, w tym pomoc wojskową. Zawsze podkreślaliśmy, że musi istnieć pewna proporcjonalność, ponieważ ponowne rozpoczęcie wyścigu zbrojeń w Europie i na świecie nie jest wskazane” – zakończył papieski wysłannik.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.