Papież Franciszek powiedział, że pandemia pogrążyła politykę w kryzysie. Teraz jest okazja do tego, by ją poprawić - podkreślił podczas spotkania w sobotę w Watykanie z międzynarodową delegacją fundacji Liderzy dla Pokoju.
"Pandemia ze swoimi długimi następstwami izolacji i społecznego nadciśnienia nieuchronnie doprowadziła także do kryzysu w samej działalności politycznej i polityce jako takiej. Ale także to może stać się okazją, by krzewić lepszą politykę, bez której niemożliwy jest rozwój światowej społeczności, zdolnej realizować braterstwo narodów i krajów, aby żyły w przyjaźni społecznej"- oświadczył papież.
Podczas audiencji dla delegacji fundacji mającej siedzibę w Paryżu, Franciszek zauważył, że polityka powinna być "architekturą i rzemiosłem pokoju".
Jak dodał, aby budować pokój, potrzebny jest udział różnych instytucji społeczeństwa, czyli "architektura" oraz "rzemiosło", polegające na zaangażowaniu wszystkich, także tych, którzy są często "wykluczani albo niewidzialni".
Pandemia - mówił papież - "nie tylko zubożyła rodzinę ludzką o wiele istnień, z których każde było cenne i niepowtarzalne, ale także zasiała wielkie spustoszenie i zwiększyła napięcia".
Jako wyzwanie wskazał niesienie pomocy rządzącym i obywatelom po to, by do kryzysu podejść jako do "szansy".
Wyjaśnił: "Pewne sytuacje kryzysu środowiska, niestety pogłębione przez pandemię mogą i powinny doprowadzić do zdecydowanego wzięcia na siebie odpowiedzialności, przede wszystkim ze strony rządzących na najwyższym szczeblu, a potem stopniowo na pośrednich poziomach i w całym społeczeństwie".
"Widzimy, że to z dołu nierzadko napływają apele i propozycje" - przypomniał.
Papież przestrzegał przed inicjatywami, które są "instrumentalnie wykorzystywane dla innych interesów zideologizowanych grup". "Zawsze jest niebezpieczeństwo ideologizacji"- zaznaczył.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.