Papież w stoczni

Jan Paweł II był jednym z najważniejszych aktorów wydarzeń rozgrywających się w Polsce w sierpniu 1980 r. Skłonił bowiem polskich biskupów do działania oraz hamował agresywne zamiary Moskwy

 

Punkt zwrotny
Jan Paweł II nie miał wątpliwości. Już w czasie audiencji ogólnej 20 sierpnia 1980 r. w języku polskim odmówił modlitwę: „Wspomagaj, Panie, lud, pokrzepiony Ciałem i Krwią Twoją i za pośrednictwem Najświętszej Rodzicielki Twojej uwolnij go od wszelkiego zła i niebezpieczeństw, i osłaniaj opieką wszystkie jego dobre dzieła”. I dodał: „Niech te modlitwy powiedzą same za siebie, jak bardzo my, tutaj obecni w Rzymie, jesteśmy zjednoczeni z naszymi rodakami w Ojczyźnie, z Kościołem w Polsce, i jak bardzo wszystkie jego sprawy są nam bliskie i drogie. Jak bardzo za nie wstawiamy się do Boga”. Zdaniem sławnych dziennikarzy Marco Politiego i Carla Bernsteina, dość krytycznie zresztą oceniających ten pontyfikat, papieska modlitwa, natychmiast odtworzona w strajkowym radiowęźle oraz powielona w biuletynach strajkowych, miała duży wpływ na dalszy bieg wydarzeń. Strajk był wtedy w martwym punkcie, ludzie stawali się coraz bardziej zmęczeni, a biskupi w Polsce dostojnie milczeli, czekając na rozwój wypadków. Politi i Bernstein napisali o papieskiej modlitwie: „Papież zrobił to, czego nie mógłby i nie chciał zrobić kardynał Wyszyński: pobłogosławił strajk. I to był punkt zwrotny”.

Zakłopotanie biskupów
Polscy biskupi milczeli, zaskoczeni, jak całe społeczeństwo, rozwojem wydarzeń. Kryzys trwał już blisko miesiąc, gdyż pierwsze strajki zaczęły się na Lubelszczyźnie jeszcze w lipcu. Strajk w Stoczni Gdańskiej przyniósł jednak nową jakość. Obok tradycyjnych postulatów socjalnych i płacowych pojawiło się żądanie „niezależnych od partii pracodawców” wolnych związków zawodowych. Hierarchia kościelna przyglądała się strajkom na Wybrzeżu z niepokojem, nie będąc w stanie sformułować oceny adekwatnej do powagi dziejących się wydarzeń. Wahał się także prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Obawiał się kilku rzeczy. Przede wszystkim zewnętrznej ingerencji, o której mówił mu w czasie nadzwyczajnej rozmowy w willi w Klarysewie Edward Gierek. Zresztą wtedy kompletnie rozbity. Według świadków, „płakał i wtulił głowę w pierś prymasa”. Prymas nie miał także zaufania do działaczy KOR, aktywnie wspierających strajkujących. Na temat sytuacji w kraju kard. Wyszyński po raz pierwszy zabrał głos 17 sierpnia w sanktuarium w Wambierzycach. Nie posiadał jeszcze pełnego rozeznania co do postulatów strajkujących, niepokoiły go wygórowane żądania płacowe. W kazaniu, choć krytycznie oceniał postawę władz, wzywał przede wszystkim do odpowiedzialności, spokoju i pracy.

Powtórzył to w homilii wygłoszonej 26 sierpnia do pielgrzymów na Jasnej Górze. Transmitowała ją reżimowa telewizja, dokonując w tekście wystąpienia znacznych skrótów, które jednak nie wypaczyły krytycznego sądu prymasa o strajkach. Odbiór kazania nie był dobry. Część robotników czuła się zdradzona przez Kościół. W tej sytuacji kard. Wyszyński jeszcze raz musiał rozważyć treść listu, który wysłał do niego Jan Paweł II 20 sierpnia, a po jasnogórskiej homilii prymasa polecił go także opublikować. W liście papież napisał m.in. „Modlę się, aby Episkopat Polski ze swym prymasem na czele (…) mógł również i tym razem dopomóc temu narodowi w ciężkim zmaganiu o chleb powszedni, o sprawiedliwość społeczną i zabezpieczenie jego nienaruszalnych praw do własnego życia i rozwoju”. Treść papieskiego listu natychmiast w postaci ulotek została rozpowszechniona na Wybrzeżu. Strajkujący byli pewni, że Jan Paweł II jest z nimi. Nie ulega wątpliwości, że głos papieża miał decydujący wpływ na stanowisko zajęte przez Radę Główną Episkopatu, która po zebraniu 26 sierpnia na Jasnej Górze wydała komunikat, w którym po raz pierwszy zdecydowanie wsparła prawo do tworzenia wolnych związków zawodowych.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg