Papież nauczył Polaków publicznego i wspólnotowego wyrażania wiary, i dziś się tego nie wstydzimy - mówi Piotr Dardziński w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim
Bogumił Łoziński: Co dziś zostało w nas po pontyfikacie Jana Pawła II?
Piotr Dardziński: –Pytania, poszukiwania. Oczywiście mamy pamiątki materialne, ale to, co jest najbardziej frapujące i inspirujące, to nasze nieustanne poszukiwania.
Pytania o co?
– O to,co jest w naszym życiu najistotniejsze, a więc o problemy, które są zawsze: o granice naszej wolności, kim jest dla nas człowiek, czy jesteśmy za kogoś odpowiedzialni, czy nie itd. Oceniając z tej perspektywy, jesteśmy bardzo papiescy, bo to są pytania, które on sam kiedyś sobie stawiał, a potem dawał je jako zadania Polakom.
I jak 5 lat po śmierci Jana Pawła II wygląda nasza odpowiedź na te papieskie pytania?
– W bardzo różny sposób. Na przykład najnowsze badania socjologiczne pokazują, że dla 80 proc. młodych Polaków instytucja małżeństwa, i to z dziećmi, jest postrzegana jako szczególna wartość. Co więcej, za małżeństwo uznają związek kobiety i mężczyzny i chcą zawrzeć ślub kościelny. A przecież rodzina to jeden z centralnych wątków papieskiego nauczania.
Ale jednocześnie 94 proc. młodych Polaków akceptuje rozwód jako sposób rozwiązania problemów małżeńskich…
– Oczywiście przestrzeganie nierozerwalności małżeństwa jest problemem, ale ja jednak nie spodziewałem się tak pozytywnych deklaracji o rodzinie.
A może to pokazuje, że traktujemy nauczanie Kościoła i Jana Pawła II wybiórczo? Inne badania pokazują, że ponad 50 proc. Polaków nie przestrzega etyki seksualnej Kościoła, a co za tym idzie odrzuca papieskie nauczanie o teologii ciała.
– Sprawy związane z etyką seksualną są najtrudniejsze do realizacji dla tych, którzy starają się żyć nauczaniem Jana Pawła II, ponieważ my nie funkcjonujemy w świecie, który jest temu nauczaniu przychylny, wprost przeciwnie. Gdy Karol Wojtyła ponad pół wieku temu w „Miłości i odpowiedzialności” pisał np. o czystości, to już wtedy zwracał uwagę, że ta wartość ma bardzo złą prasę, jest postrzegana negatywnie. Dziś machina reklamowo-rozrywkowo-filozoficzna zachęca ludzi do czegoś zupełnie innego. Stąd deklaracje o przywiązaniu do rodziny mogą budzić optymizm.
Z najnowszych badań dotyczących recepcji papieskiego nauczania wynika, że od jego śmierci o 23 proc. zmalała liczba osób deklarujących znajomość przesłania Papieża. Zapominamy o Janie Pawle II?
– Ale jednocześnie ukazuje się cała masa książek poświęconych jego osobie, które sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy i są przez ludzi czytane. Być może te wyniki pokazują, że bardziej krytycznie podchodzimy do deklaracji, czy znamy papieskie nauczanie. Wniosek, że już go nie znamy, jest zbyt daleko idący, bo często posługujemy się jego treściami, nie uświadamiając sobie tego.
A może nasz stosunek do Jana Pawła II jest emocjonalny i rację mają ci, którzy twierdzą, że Papieża kochamy, ale nie żyjemy jego nauczaniem?
– Oczywiście, że ten stosunek był emocjonalny i nie powinniśmy się tego wstydzić, tyle że on nie powinien się kończyć na emocjach. Dziś obecność Jana Pawła II wśród nas jest zupełnie inna niż gdy żył, emocje są dużo mniejsze.
Więc jak dziś odbieramy Papieża?
– Przede wszystkim żyjemy w okresie „smuty”, który polega na wyhamowaniu dynamiki wydarzeń po śmierci wybitnej osoby, która tej dynamice nadawała ton. Tacy giganci ducha jak Karol Wojtyła rodzą się rzadko, więc jest naturalne, że doświadczamy pewnego zatrzymania historii. Ostatnie pięć lat to czas, w którym wygasają emocje, a my doświadczamy niewątpliwej bezradności wobec tego, co zrobić z papieską spuścizną. Jednak w tej „smucie” są zarodki nadziei, np. w Drogach Krzyżowych na ulicach miast bierze udział coraz więcej ludzi, podobnie w innych publicznych manifestacjach wiary. Te przykłady pokazują, że Papież nauczył Polaków publicznego i wspólnotowego wyrażania wiary, i dziś się tego nie wstydzimy. Według mnie jest wiele takich elementów, których nauczył nas Papież, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, bo przecież głównym przesłaniem pontyfikatu Jana Pawła II nie był on sam, lecz świadectwo bycia człowiekiem wierzącym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.