Wizja Chiary

W Loppiano można zobaczyć, jak mógłby wyglądać świat, gdyby wszyscy ludzie żyli przykazaniem miłości wzajemnej. Niedawno po raz pierwszy w swojej historii gościło papieża.

Pomysł dosyć niezwykły

Chiara Lubich jako młoda dziewczyna modliła się w Domku Nazaretańskim w Loreto i tam zrozumiała, że Bóg przygotował dla niej specjalną drogę. Z czasem odkryła, że ma powstać wspólnota osób świeckich, konsekrowanych, kapłanów oraz małżeństw (focolare – z wł. ognisko domowe). W tym pomyśle wspierały ją serdeczne przyjaciółki. Był rok 1943, gdy złożyła ślub czystości. Rok później w schronie, w którym z Ewangelią w dłoni z przyjaciółkami ukryły się przed bombardowaniami, płomyk świecy rzucił światło na modlitwę Jezusa: „Aby byli jedno”. „Narodziliśmy się dla tej jednej strony Ewangelii” – pisała w dzienniku. Dziewczęta, choć nie wszystko rozumiały, zaangażowały się w pomoc potrzebującym, opatrywały rannych na ulicach, dokarmiały głodujących. Z czasem niektóre towarzyszki Chiary wybrały inną drogę: jedna wyszła za mąż, druga wstąpiła do zakonu. Pierwsze doświadczenia zaczęły jednak nadawać konkretny kształt rodzącemu się Ruchowi. W 1962 r. został on zatwierdzony przez Jana XXIII pod nazwą Dzieła Maryi. – Maryja jest naszą matką, mistrzynią i przewodniczką – powtarzała Chiara.

Powszechne zdziwienie budził wtedy fakt, że Ewangelię głosiła świecka kobieta. Był to jednocześnie magnes przyciągający setki osób, które wraz z nią zaczęły budować Mariapoli, czyli pierwsze Miasto Maryi, którym jest Loppiano. Ciekawostką jest to, że ostatnią wielką inwestycją, jaka tam powstała, był kościół stworzony przez same kobiety – architektki, rzeźbiarki i malarki. Nosi on wezwanie Maryi Theotokos – Bożej Rodzicielki, która swym płaszczem symbolicznie okrywa całe Loppiano (a szerzej – świat).

Braterstwo i wiele więcej

W miasteczku mieszkają wspólnie świeckie osoby konsekrowane, siostry zakonne, księża focolarini, rodziny z dziećmi, młodzież szukająca drogi i poznająca Ruch. W miejscowych archiwach można znaleźć wspomnienia protestantów, którzy zdumieli się w tym miejscu faktem, że chrześcijanie żyją Ewangelią, czy buddyjskich mnichów z Tajlandii, zdziwionych tym, że w imię braterstwa ktoś im wyczyścił buty czy przyniósł ciepłą kołdrę, gdy marzli zimą. Na uliczkach miasteczka można spotkać nie tylko katolików, ale i baptystów, anglikanów, prawosławnych, buddystów, muzułmanów, żydów, sikhów czy hinduistów. Nie bez przyczyny miasteczko popularnie nazywane jest „laboratorium braterstwa”, ale i „bastionem chrześcijańskiej formacji”. Bo jedność nie oznacza uniformizmu. O tej prawdzie świadczy dziś 120 tys. ścisłych członków ruchu i 1,5 mln sympatyków, obecnych w 194 krajach świata, w tym również w Polsce.

Enrique Paredas ma 22 lata i pochodzi z Paragwaju. W Loppiano uczestniczy w kilkumiesięcznej szkole życia dla młodzieży razem z rówieśnikami z 7 krajów. – Loppiano zmienia moje życie. Wcześniej byłem zanurzony w egoistycznym świecie, który skupia się tylko na sobie. Tu zacząłem budować relację z Bogiem i drugim różniącym się ode mnie człowiekiem – opowiada Enrique. W szkole poznał 36 studentów z 22 krajów. – Odmienne kultury otworzyły mi oczy na to, jak kochać innych. Codzienne trudności przeżywane w braterstwie pomagają budować jedność, co nie znaczy, że jest łatwo – dodaje. Donatella Donato di Paola jest jedną ze współodpowiedzialnych za miasteczko. Wskazuje na znaczenie wielokulturowości. – Doświadczenie wchodzenia w kulturę innych jest niesamowite. Padają bariery, niknie strach i obawy wobec tego, co inne, czego nie znamy. Loppiano to nie jest, jak się czasem słyszy, chrześcijańska utopia czy ucieczka od świata. Jesteśmy przecież normalnymi ludźmi, którzy postawili na wielki ideał i starają się go trzymać. To właśnie jest bogactwo, które możemy dać światu – podkreśla. Przypomina, że nikt, kto przyjeżdża do Loppiano, nie podpisuje żadnych umów. – Jedyne, czego wymagamy, to przestrzeganie naszego „paktu”, czyli zachowania przykazania miłości wzajemnej. Nasze miasto formuje przez pracę, naukę, modlitwę, śpiew, zabawę i międzyludzkie relacje – zauważa Donatella.

Maria Scotto, należąca do rodzinnej gałęzi Ruchu, wskazuje, że w Loppiano wciąż żywe jest wezwanie założycielki, by objąć troską zagrożone rodziny. Tej troski doświadczyli Violet i Issa z Syrii. Razem z czwórką dzieci znaleźli tu schronienie po tym, jak uciekli ze swojej ogarniętej wojną ojczyzny, gdy tuż przed nimi wybuchła bomba, zabijając wielu znajomych. – Przyjęli nas tu jak w rodzinie – podkreślają.

Miesiąc temu po raz pierwszy Loppiano odwiedził papież. Franciszek spędził tu tylko dwie godziny, ale dla mieszkańców to było wydarzenie historyczne. Ojciec Święty zachęcił mieszkańców do kreatywnej wierności charyzmatowi Ruchu Focolari. Wezwał, by go odważnie wprowadzać w życie i dzięki wspólnotowemu rozeznaniu otworzyć przed Ruchem nowe drogi. 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg