Pomysł ogólnopolskiej nowenny inspirowanej pontyfikatem Jana Pawła II, prezentuje o. Maciej Zięba.
Jednym z haseł Papieża, o którym mówił podczas kazania na Gdańskiej Zaspie, były Pawłowe słowa: „Jedni drugich brzemiona noście”. Chyba nie bardzo chcemy je nosić...
– To tylko dowód na potrzebę powrotu do tych idei. Serce mnie boli, kiedy widzę jak trwonimy dziedzictwo „Solidarności”. Tymczasem Jan Paweł II potrafił rozmawiać nawet z przedstawicielami obozu (post)komunistycznego i odnosił się do nich z szacunkiem.
A to dlatego, że szanował godność każdego człowieka. Na kogoś, kto kiedyś był kolaborantem, nie patrzył wyłącznie poprzez pryzmat tej kolaboracji ale traktował go jako „dziecko Boże”.
Jakże brak nam dzisiaj tego chrześcijańskiego spojrzenia na człowieka, nawet jeśli on błądził. „Solidarność”, która była ukochanym dzieckiem Papieża, była przykładem chrześcijańskiego „inkorporowania w życie społeczne” ludzi nieraz nawet od Kościoła odległych. Było to wprowadzanie społecznego nauczania Kościoła w otaczającą rzeczywistość.
Jednak ta dawna Solidarność nie wytrzymała próby wolności?
– To smutne, ale nie jest to największy problem. Większy problem z tym, co się stało z duchem „Solidarności”. „Solidarność” przecież nie była – jak się dzisiaj uważa - ruchem antykomunistycznym. Będąc w opozycji do systemu, chcieliśmy przede wszystkim zbudować coś pozytywnego, budować na poszanowaniu godności każdego człowieka. A jeśli ktoś z tamtego obozu np. sekretarz PZPR Fiszbach był nam przychylny, to myśmy się z tego cieszyli. Tak przecież działa chrześcijaństwo. „Solidarność” była ruchem chrześcijańskim, ale otwartym także na niechrześcijan.
A próba wolności? Wszystkie takie wielkie ruchy społeczne mają na etapie założycielskim ważne moralne idee i wokół nich się jednoczą się ludzie – bardzo się między sobą różniący. W XX wieku byliśmy świadkami trzech takich pięknych masowych ruchów: Mahatmy Gandhiego „Quit India!”, Ruchu Praw Człowieka Martina Luthera Kinga oraz „Solidarności”. I żaden z nich nie wytrzymał próby sukcesu. W momencie kiedy odnosiły zwycięstwo, zaczynał się proces erozji. Uruchamiała się logika coraz silniejszych podziałów. Niestety, wszyscy jesteśmy po grzechu pierworodnym.
Właśnie dlatego stale trzeba odnawiać oblicze ziemi. Tej ziemi!
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.