Do nawrócenia i pójścia „pod prąd” zachęcił Ojciec Święty uczestników dzisiejszej audiencji ogólnej. Swą katechezę Benedykt XVI poświęcił duchowym przygotowaniom do rozpoczynającego się dziś Wielkiego Postu. W auli Pawła VI zgromadziło się ok. 6.5 tys. wiernych.
Za KAI publikujemy polski tekst papieskiego przemówienia
Drodzy bracia i siostry!
Dziś, w Środę Popielcową, rozpoczynamy drogę wielkopostną: drogę, która trwa czterdzieści dni i prowadzi nas do radości Paschy Pana. W tej wędrówce duchowej nie jesteśmy sami, ponieważ Kościół towarzyszy nam i wspiera nas od samego początku Słowem Bożym, które zawiera w sobie program życia duchowego i pokutnego zaangażowania oraz łaską sakramentów.
To słowa apostoła Pawła stawiają nam wyraźne zadanie: „Napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej... Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6, 1-2). Rzeczywiście w chrześcijańskiej wizji życia każda chwila winna być sprzyjająca i każdy dzień winien być dniem zbawienia, liturgia Kościoła przytacza jednak te słowa w sposób szczególny w okresie Wielkiego Postu. To, że czterdzieści dni przygotowania do Wielkanocy jest czasem sprzyjającym i czasem łaski, możemy zrozumieć właśnie w wezwaniu, jakim jest surowy obrzęd posypania głów popiołem i który wyraża się w dwóch formułach: „Nawracajcie się i wierzcie Ewangelii!” oraz „Pamiętaj, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”.
Pierwsza jest wezwaniem do nawrócenia, słowem, które należy przyjąć z całą jego niezwykłą powagą, dostrzegając zaskakującą nowość, jaką z sobą niesie. Apel o nawrócenie obnaża bowiem i demaskuje łatwą powierzchowność, jaka bardzo często cechuje nasze życie. Nawrócić się znaczy zmienić kierunkowskazy drogi życia: ale nie przez nieznaczną poprawę, lecz przez prawdziwą i właściwą zmianę kierunku marszu. Nawrócenie się to pójście pod prąd, gdzie „prądem” jest powierzchowny, niekonsekwentny i złudny styl życia, który często nas pociąga, dominuje nad nami i czyni nas niewolnikami zła lub co najmniej więźniami moralnej przeciętności. Nawrócenie natomiast ma na celu ukazanie wysokiej miary życia chrześcijańskiego, zawierza nas żywej i uosobionej Ewangelii, którą jest Jezus Chrystus. To Jego osoba jest ostatecznym celem i głębokim sensem nawrócenia, to On jest drogą, którą wszyscy mamy podążać w życiu, pozwalając, by oświeciło nas Jego światło i wspierała Jego siła, która porusza nasze kroki. W ten sposób nawrócenie ukazuje swoje najwspanialsze i fascynujące oblicze: nie jest zwykłą decyzją moralną, która koryguje nasze życie, lecz oznacza wybór wiary, który wciąga nas całkowicie w intymną wspólnotę z żywą i konkretną osobą Jezusa. Nawrócić się i wierzyć Ewangelii to nie dwie rzeczy różne czy w jakiejś mierze jedynie zestawione z sobą, lecz wyrażają one tę samą rzeczywistość. Nawrócenie jest całkowitym „tak” tego, kto oddaje własne życie Ewangelii, odpowiadając dobrowolnie Chrystusowi, który jako pierwszy ofiarowuje się człowiekowi jako droga, prawda i życie, jako Ten, który jako jedyny wyzwala go i zbawia. Taki właśnie jest sens pierwszych słów, od których, według ewangelisty Marka, Jezus rozpoczyna przepowiadanie „Ewangelii Bożej”: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15).
To „nawracanie się i wiara w Ewangelię” nie tylko znajduje się na początku chrześcijańskiego życia, ale towarzyszy wszystkim jego krokom, trwa, odnawiając się i rozszerza się, rozgałęziając się we wszystkich jego przejawach. Każdy dzień jest chwilą sprzyjającą i czasem łaski, gdyż każdy dzień pobudza nas, byśmy powierzyli się Jezusowi, pokładali w Nim ufność, trwali w Nim, dzielili z Nim styl życia, uczyli się od Niego prawdziwej miłości, podążali za Nim w codziennym wypełnianiu woli Ojca – jedynego wielkiego prawa życia. Każdego dnia, nawet gdy nie brakuje trudności i znoju, zmęczenia i upadków, nawet gdy kusi nas porzucenie drogi kroczenia za Chrystusem i zamknięcia się w sobie, w naszym egoizmie, nie zdając sobie sprawy z istniejącej w nas potrzeby, by otworzyć się na miłość Boga w Chrystusie, aby żyć tą samą logiką sprawiedliwości i miłości. W niedawnym orędziu na Wieki Post chciałem przypomnieć, że „potrzeba pokory, by uznać, że potrzebuję Drugiego, który uwolni mnie od tego, co moje, by dać mi darmo to, «co mi się należy». Dokonuje się to zwłaszcza w sakramentach pokuty i Eucharystii. Dzięki działaniu Chrystusa możemy dostąpić «większej» sprawiedliwości, jaką jest sprawiedliwość miłości (por. Rz 13, 8-10), sprawiedliwość tego, kto w każdym przypadku zawsze czuje się bardziej dłużnikiem niż wierzycielem, otrzymał bowiem więcej, niż można się spodziewać” (zob. Orędzie).
Moment sprzyjający i czas łaski, jakim jest Wielki Post, ukazuje nam swój sens duchowy również przez prastarą formułę: „Pamiętaj, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”, wypowiadaną przez kapłana, gdy posypuje naszą głowę szczyptą popiołu. Cofamy się w ten sposób do początków dziejów ludzkości, kiedy Pan powiedział do Adama po grzechu pierworodnym: „W pocie oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” (Rdz 3, 19). Tu słowo Boże przypomina nam o naszej kruchości, co więcej, o naszej śmierci, która jest jej ostateczną postacią. W obliczu wrodzonego lęku przed końcem, a jeszcze bardziej w kontekście kultury, która na wiele sposobów stara się ocenzurować rzeczywistość i ludzkie doświadczenie umierania, liturgia wielkopostna z jednej strony przypomina nam o śmierci, wzywając do realizmu i mądrości, z drugiej zaś pobudza nas przede wszystkim do uchwycenia i przeżywania niespodziewanej nowości, jaką wiara chrześcijańska wyzwala w rzeczywistości samej śmierci.
Człowiek jest prochem i w proch się obróci, jest jednak w oczach Boga cennym prochem, ponieważ Bóg stworzył człowieka, przeznaczając go do nieśmiertelności. Tym samym liturgiczna formuła: „Pamiętaj, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”, odnajduje pełnię swego znaczenia w odniesieniu do nowego Adama, Chrystusa. Także Pan Jezus chciał dobrowolnie dzielić z każdym człowiekiem stan kruchości, szczególnie przez swoją śmierć na krzyżu; ale właśnie ta śmierć, przepełniona Jego miłością do Ojca i do ludzkości, była drogą do chwalebnego zmartwychwstania, dzięki któremu Chrystus stał się źródłem łaski danej tym, którzy wierzą w Niego i mają udział w tym samym Bożym życiu. Życie to, które nie będzie miało końca, jest obecne już na ziemskim etapie istnienia, wypełni się jednak po „zmartwychwstaniu ciała”. Skromny gest posypania popiołem ukazuje nam wyjątkowe bogactwo swego znaczenia: jest zaproszeniem do przeżycia czasu Wielkiego Postu jako najbardziej świadomego i intensywnego zanurzenia się w paschalnej tajemnicy Jezusa, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, przez udział w Eucharystii i życie miłosierdzia, które rodzi się z Eucharystii i w niej znajduje wypełnienie. Wraz z posypaniem popiołem odnawiamy nasze zobowiązanie do naśladowania Jezusa, do zgody na przekształcanie przez Jego paschalną tajemnicę, by zwyciężyć zło i czynić dobro, by pozwolić umrzeć naszemu „staremu człowiekowi” związanemu z grzechem i aby narodził się „nowy człowiek”, przemieniony przez Bożą łaskę.
Drodzy przyjaciele! Kiedy szykujemy się do podjęcia surowej drogi wielkopostnej, chcemy ze szczególną ufnością prosić o opiekę i pomoc Maryję Pannę. Niech Ona, pierwsza wierząca w Chrystusa, towarzyszy nam w ciągu tych czterdziestu dni intensywnej modlitwy i szczerzej pokuty, abyśmy, oczyszczeni i całkowicie odnowieni na umyśle i w duszy, mogli obchodzić wielką tajemnicę Paschy Jej Syna.
Życzę wszystkim dobrego przeżycia Wielkiego Postu!
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.